wtorek, 30 kwietnia 2013

"Narrenturm" - Andrzej Sapkowski


 Trylogia husycka #1

Koniec świata w Roku Pańskim 1420 nie nastąpił. 
Nie nastały Dni Kary i Pomsty poprzedzające nadejście Królestwa Bożego. Nie został, choć skończyło się lat tysiąc, z więzienia swego uwolniony Szatan i nie wyszedł, by omamić narody z czterech narożników Ziemi. Nie zginęli wszyscy grzesznicy świata i przeciwnicy Boga od miecza, ognia, głodu, gradu, od kłów bestii, od żądeł skorpionów i jadu węży. Świat nie zginął i nie spłonął. Przynajmniej nie cały. 
Ale i tak było wesoło. 

 Taki tekst widnieje na odwrocie tej niebanalnej książki autorstwa polskiego, zachwalanego pisarza - A.Sapkowskiego. Gdy zaczynałam przygodę z tą sagą, kompletnie nie rozumiałam 'co autor miał na myśli'  pisząc te słowa. Teraz, po przeczytaniu Narrenturm, wciąż tego nie wiem. Jestem jednak na tyle obyta ze stylem i archaizmami ukrytymi w tej lekturze, że przeczytanie i zrozumienie staropolszczyzny nie jest dla mnie problemem. Niegdyś była to dla mnie udręka. Chociaż mój kuzyn wcisnął mi ją w dłonie i przysięgał, że mi się spodoba, to ja i tak byłam wobec niej sceptyczna. Nic dziwnego, bo już od pierwszej strony autor nie daje nam wytchnienia i męczy niedoświadczonego czytelnika serią dziwnie brzmiących archaizmów, i składni jak za czasów średniowiecznej arystokracji. Ciekawość rzecz ludzka, tak więc brnęłam w to dalej. Takim oto sposobem poznałam głupiutkiego Reinmara z Bielawy, któremu zachciało się poznać bliżej z damą niejaką. A że Reynevan - tak inaczej na niego mówiono - kochankiem był nie byle jakim to biedny narobił sobie kłopotów. 


"- Jak się czujesz?  
- Świetnie. Pewnie blask słoneczny bije mi z dupy. Zajrzyj i sprawdź. Bo mnie trudno."

Wpierw ścigała go rodzina kochanki, a dokładniej jej męża. Za co, domyślić się można. Jednak młody chłopak ma niebywałe szczęście i nieraz cało z opresji wychodzi. W co drugim mieście schronienia mu dają, bo znajomości już zdążył sobie narobić. Zresztą z porządnej rodziny się wywodzi to go wszyscy znają. W biegu wydarzeń tajemnice wypływają na wierzch i okazuje się, że magią się parał nasz przyjaciel. Co w średniowieczu zabronione było, jak wiemy. Nieświadomy narobił sobie wrogów, list nawet za nim puszczono. Szuka pomocy w kościele. Jednak biskup, znajomy jego, niewiele zrobić może. Dla Chrześcijaństwa to też nie łatwe czasy. Herezja się szerzy, nikomu ufać nie można. A Reinmar wciąż myśli o pięknej Adeli, miłości życia. Postanawia wnet, że choćby miał zginąć to z nią będzie. I wyrusza w długą drogę na spotkanie z ukochaną, która już tak bardzo Reynevana nie wielbi. Jednakże  nasz bohater w czasie swej wędrówki spotyka inne dobre dusze, nie mniej wesołe. Chociażby Szarleja, demeryta niejakiego czy Samsona Miodka. I dla sympatyków historii niejedna postać się znajdzie, na przykład Zawisza Czarny. Tak też przyjaciele, zmierzają w odległe rejony na Węgry czy Czechy, choć to różnie z tym bywało a Reynevan jeszcze nie raz się zakochał, bo nie do końca wie co miłość oznacza. 


"-Wiesz, co, Reynevan? - Samson Miodek po raz pierwszy objawił coś na kształt zniecierpliwienia - Graj ty w szachy. Tam będziesz miał wszystko wedle gustu. Tu czarne, tam białe, a pola wszystkie kwadratowe."

Wciąż się zastanawiam, jakim cudem tyle treści znalazło się w niecałych 590 stronach. Od niewyjaśnionego zabójstwa, poprzez sabat czarownic, do postawy rycerza walczącego o serce kobiety (choć może o jej wdzięki). A to wszystko przedstawione w humorystyczny, acz czasem sarkastyczny sposób. Ileż trzeba mieć w sobie pasji i umiejętności, aby przez stylizację archaistyczną przenieść czytelnika w tak odległe czasy XV wieku. Przyznam się szczerze, że czytałam Narrenturm od września ubiegłego roku, jeden rozdział tygodniowo, bo więcej znieść mój umysł nie chciał. Ale nie poddałam się. Ta książka wysysa wszystkie soki, zaprząta myśli, zmienia styl mówienia czytelnika, i choćbym miała czytać ją jeszcze rok to nie mogłabym z niej zrezygnować, bo to jest perełka w morzu innych współczesnych książek. Mogłoby się zdawać, czytając ją, że została napisana dawno temu, bo nie ma tutaj treści współczesnych, jednak to dzieło zostało wydane całkiem niedawno, bo w 2002 roku. 


"Wieża Błaznów"
To co mi się bardzo podobało w tej książce, pomijając stworzoną historię, jest fakt, że wydarzenia mają miejsce na Śląsku. Każdy na pewno choć raz był w okolicach Wrocławia, choć mieszkam w Gdańsku to doskonale wiem jak piękne są to tereny. Mimo, że nazwy ówczesnych miast nie pokrywają się zbytnio z tymi dzisiejszymi, to nie ma w tym fikcji jedynie realia. Niestety ogromną trudność sprawiało mi rozszyfrowanie niektórych zdań. Z czasem, czytanie stało się prostsze, jednak wciąż musiałam po kroć czytać słowo, i zastanawiać się co ono oznacza tak "po polsku". A tak to nie mam zbytnio do czego się przyczepić. Opisy są szczegółowe, czasem aż w nadmiarze, ale to jest to co lubię. Zbyt duża ilość nazwisk, miejsc, nieważnych wydarzeń sprawia, że po jakimś czasie człowiek wariuje. I może to na celu miał autor. Bo Narrenturm dosłownie oznacza "Wieżę Błaznów", w średniowieczu tak mówiono na współczesny psychiatryk. Kiedyś ładnym mianem określano to miejsce 'wieża dla ludzi umysłowo chorych'. Myślę, że ten tytuł idealnie pasuje do tego co wyprawia się na scenie tej książki. 
Są plusy i minusy tej lektury, z pewnością mogę polecić ją osobom, które są ciekawe staropolszczyzny i mają na tyle odwagi oraz determinacji, aby nie poddawać się, mimo naprawdę trudnej do zrozumienia treści


Następne części trylogii:

 Trylogia husycka #2 - Boży bojownicy 



Trylogia husycka #3 - Lux perpetua















Takie średniowieczne klimaty zainspirowały mnie do pytania. 
Wiecie, bez sprawdzania w internecie lub innych pomocach naukowych, jak brzmiało pierwsze zdanie wypowiedziane w języku polskim? 
Ja wiem, a ty? Sprawdź się sam!  :) 


sobota, 27 kwietnia 2013

Edson Arantes do Nascimento -" Pelé. Autobiografia"

Edson Arantes do Nascimento - Pelé. Autobiografia

Autor: Edson Arantes do Nascimento - Pelé
Rok wydania: 2011

Ilość stron: 272
Oprawa: miękka (kartonowa, ze skrzydełkami)


Kolekcja piłkarska Polityki, tom 3. 

" W „Autobiografii” Pelé zaprasza nas w podróż po swoim życiu. Opowiada o biednym dzieciństwie w prowincjonalnym Bauru, marzeniach o futbolowej karierze ku rozpaczy pragmatycznej matki Celeste i cichej aprobacie ojca Dondinho. O uganianiu się po ulicach z piłką zrobioną z gałganów i , przewodzeniu drużynie Bosonogich. O zdobyciu trzech tytułów mistrza świata, namaszczeniu na króla futbolu, osiągnięciu statusu dobra narodowego. Wreszcie - o życiu w blasku fleszy i przegranych wojnach, prowadzonych na posadzie ministra sportu.


Bycie królem nie daje gwarancji na bezproblemowe życie i Pelé jest chwilami w swej autobiografii zaskakująco szczery. Jak wtedy, gdy wspomina o stawaniu się mężczyzną, o rozwodach, kochankach i nieślubnych dzieciach, o cenie, jaką w biznesie płacił za nadmierne zaufanie, którym obdarzał swoich wspólników, czy o rozpaczy z powodu konfliktów z prawem, w jakie popadał jego syn, Edinho. 


Ta książka to także wyprawa do świata, którego już nie ma. Świata konserwatywnych zasad, w którym tytuł króla futbolu nie zwalniał od wojskowej służby ku chwale ojczyzny. Świata, w którym kolor skóry miał znaczenie, a przepustką do równego traktowania stawała się dopiero sława. Świata futbolu romantycznego, gdzie kontuzja odniesiona w trakcie gry budzi w przeciwniku nie żądzę krwi, lecz miłosierdzie, a sędzia uznaje gola, mimo że piłka nie wpadła do siatki. Bo akcja Pelégo była tak piękna."




A więc mam wydanie, które właśnie widzicie na wyżej pokazanym obrazku. Kiedy wzięłam ją do ręki, wiedziałam, że to  będzie dobra książka. I się nie myliłam!
 
Pelé zaskakująco obrazowo i zrozumiale opisuje wszystko.  Zacytuję Wam dwa fragmenty, które najbardziej zapadły mi w pamięć. Jedna z początku książki :

" W końcu mały, wiercący się pędrak, czyli ja, wyszedł na świat, a wujek Jorge krzyknął : "Ten to jest czarny jak trzeba!", być może odpowiadając w ten sposób na pierwsze pytanie ojca, czy to chłopiec, czy dziewczynka. "
Ja się sama do siebie uśmiechnęłam. 
Drugi jest z końca książki :
" Czy będzie drugi  Pelé?( Moja odpowiedź brzmi  "nie"; Dondinho i Celeste zamknęli fabrykę). "
Nie uważacie, że ten drugi fragment - o rodzicach, jest zabawny?
Książka jest mniej więcej pisana cały czas w ten oto sposób. Wiadomo, pojawiają się i te smutne wątki, jak na przykład przykra kontuzja, czy problemy jego syna z prawem. 
Piłkarz opisuje tu wszystko z najmniejszymi szczegółami. Każdy jego najważniejszy mecz jest opisany co do szczegółu, a przypomnę Wam, że wtedy nie było nagrywarek i nie miał jak sobie tego wszystkiego przypomnieć. Mam na myśli przede wszystkim Mistrzostwa Świata.   
 Można się pomieszać przy nazwiskach jakie wymienia, gdyż My- kibice nigdy nie widzieliśmy ich w tamtych czasach i trudno nam jest ich sobie skojarzyć, tak jak na przykład teraz Ronaldo czy Messiego.  
Książka bardzo mi się spodobała. Początek jest po prostu genialny, kiedy opisuje dzieciństwo i jak kradł orzeszki z wagonu wraz z kolegami, by uzbierać na jakikolwiek sprzęt by móc grać w piłkę. Taka była wtedy rzeczywistość.
Niektórzy czytając to, mogą zastanawiać się, dlaczego Pelé zajął się polityką, po zakończeniu kariery i tak dalej. Ja zrozumiałam jak bardzo kochał piłkę i jak bardzo chciał być z nią związany, już nie poprzez granie, ale w sposób odgórny. Chciał zmieniać, by było lepiej, lecz nie do końca było mu to dane. 
Pelé był naprawdę świetnym piłkarzem, a jako zwykły człowiek musi być wręcz genialny, gdyż tyle robi dla dzieciaków, że głowa mała. Wiele osiągnął jako piłkarz, gdzie nie każdy ma tyle talentu, szczęścia. Szanuję tego człowieka i zawsze będę.
Biografię naprawdę polecam. Ja nie oglądam brazylijskiej piłki, jednak książka jest bardzo ciekawie napisana i wciągająca. Dla mnie jest to miłe uczucie poznać kogoś, kogo na żywo się nie spotkało, od tej bardziej prywatnej strony. Przemyślenia, żarty... to coś naprawdę innego, niefałszywego jak teraz większość gwiazdorzy przed telewizorami. Można by pomyśleć, że Pelemu woda sodowa pewnie uderzyła do głowy. A jest wręcz przeciwnie.
Ciekawostką jest pochodzenie jego przezwiska, a także imienia, w którym notorycznie robi się błąd. Na końcu książki jest bardzo długa tabela jego goli, jakie zdobył w klubach i w reprezentacji.

Ocena : 5+/6      

"Bogini oceanu" - P.C. Cast

"Bogini oceanu" - P.C. Cast




Źródło: wymiana
Strony:408



Dzień ,w którym kończysz 25 lat powinien być dla Ciebie wyjątkowy. Masa znajomych kłębiąca się w domu ,tort ,symboliczna świeczka ,szalona impreza,wzruszeni rodzice i masa prezentów na stole. Przynajmniej tak powinno być... Dla porównania wyobraź sobie inną sytuację. Jest wieczór. Siedzisz sama w domu. Płaczesz. Jedynym towarzyszem jest butelka szampana i pilot od telewizora. Twoi rodzice nagrali Ci życzenia na sekretarkę i udali się na zagraniczną wycieczkę. Nawet Twoja przyjaciółka spędza ten wyjątkowy wieczór z kimś innym...


I jak? Życie C.C.  chyba nie jest zbyt ciekawe?
Wszystko zmienia się za sprawą jednego życzenia.
Czy to możliwe ,żeby magia zagościła w życiu śmiertelniczki?


Niczego nie spodziewająca się dziewczyna wsiada do samolotu ,który niedługo potem się rozbija. Dzieje się coś niespodziewanego - C.C. zamienia się duszami z syreną Ondine. Na początku jest zdezorientowana ,ale późniejsze wydarzenia sprawiają ,że jak najszybciej pragnie wrócić na stały ląd. Z pomocą przychodzi jej bogini Gaja. Nie może jednak ot tak przywrócić jej dawnego ciała. Zamienia ją w człowieka pod warunkiem ,że co trzecią noc wejdzie do wody i przemieni się w syrenę.  Zaklęcie zdoła przezwyciężyć tylko miłość osoby ,która wie o jej sekrecie.

Christine nie sprecyzowała jednak ,że chce wrócić do XXI wieku. Dla bogini czas to pojęcie względne ,więc przenosi ją do średniowiecza. Dziwnym dla niej nie powinien być widok: rycerza w lśniącej zbroi ,kobiet muszących podporządkowywać się mężczyźnie oraz zakonników oskarżających kogo popadnie o czarną magię.

Jak dalej potoczą się jej losy?
Czy uda jej się wrócić do życia na lądzie?
Kto ją pokocha?

"Bogini oceanu" jest dla mnie miłym zaskoczeniem. Nie jestem wielką fanką P.C. Cast ,chociaż wcześniej zetknęłam się tylko z cyklem Dom Nocy. Moim zdaniem nie należy on do zbyt ambitnych. Natomiast ta książka jest zupełnie inna i to w pozytywnym tego słowa znaczeniu. 


Najbardziej spodobała mi się C.C. - tak ,wiem. To nie jest zbyt odkrywcze lub nieprzewidywalne. Ona miała po prostu to coś ,co sprawiało ,że nie można było jej przeoczyć.  Cała moja uwaga była skupiona na jej myślach i przewidzeniu co zrobi w następnej chwili. Jej osobowość była tak optymistyczna i promienna ,że nie sposób było się nie uśmiechać czytając o jej losach.

Autorka książki w sposób godny zainteresowania przeniosła mnie do XV wieku. Opisy scenerii ,w której wszystko się rozgrywało były tak fenomenalne ,że bez zbędnego wysiłku umiałam sobie wszystko wyobrazić. Mnogość epitetów ,kolorów pozwoliła mi poczuć i posmakować średniowiecznej kuchni oraz wędrować po starym zakonie.

Ukazanie wielu bohaterów o kontrastujących osobowościach było bardzo dobrym posunięciem. Poznałam: bogobojnych zakonników ,grzesznego przeora ,dzielnego oraz ograniczonego myślowo rycerza ,trytona romantyka ,sprytną i dowcipną C.C. ,mądre i dojrzałe kobiety oraz wielu ,wielu innych...

"Bogini oceanu" to lektura obowiązkowa dla fanów mitologii oraz magii. Może nie jest ich bardzo dużo ,ale nie zmienia to faktu ,że są ze sobą bardzo smacznie i sprawnie połączone. 

Pewnie pamiętacie ,że nie przepadam za łzawymi i ckliwymi wątkami miłosnymi. Jeżeli ja je tutaj przetrwałam ,to zrobi to z całą pewnością każdy ;) Nie powiem - niektóre sceny były dla mnie miłym zaskoczeniem i czytało je się raczej śmiesznie niż wstydliwie.... A może tylko ja tak mam??


Moja ocena: 4+/6

W sumie długo się wahałam ,ale ostatecznie po rowerowej dyskusji z Doobranocką stwierdziłam ,że ta będzie adekwatna.

"Bogini oceanu" to miła ,wręcz bajkowa opowieść. Czas spędzony z nią w ręku uważam za jak najbardziej wartościowy. Na pewno zapoznam się z kolejnymi częściami tej serii.

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania:




wtorek, 23 kwietnia 2013

Seria o Śpiącej Królewnie - Anna Rice

"Uważam, że recenzowanie tych trzech książek oddzielnie można porównać do picia Tequili - sama jest mocnym trunkiem lecz z solą i limonką to raj we wszechświecie." 
~ twórczość własna


#1 "Przebudzenie Śpiącej królewny"


U każdej dziewczyny nadchodzi taki czas kiedy musi dojrzeć do roli kobiety, poznać swoje ciało i możliwości jego wykorzystania. Dla Różyczki - skromnej, cnotliwej i bardzo urodziwej, jak na księżniczkę przystało - nadszedł taki okres. Kiedy przybył książę na białym rumaku i obudził ją namiętnym pocałunkiem z głębokiego snu.. tak, i w tym momencie kończy się cała niewinna igraszka a zaczyna się opowieść o uległości, miłości oraz zmianach jakie mogą nastąpić w człowieku i innych ciekawych sprawach. 

Zasady w tym świecie są proste, każdy młody książę i księżniczka zobowiązany jest odbyć 'staż' na dworze Królowej Eleanory. Z początku odbywa się szkolenie, gdzie młodzi niewolnicy dowiadują się ile tak na prawdę teraz będą znaczyć. Do ich głównych zadań należy dawanie rozkoszy cielesnych, nie ukrywam, że takie wykorzystywanie niedoświadczonych młodych ludzi wzbudziło we mnie odrazę  jednak kiedy uczyli się podawać naczynia, chodzić z wdziękiem, odzywać się tylko wtedy kiedy otrzymają na to pozwolenie, kochać swoich panów i panie, to coś we mnie poparło taki pomysł. Wydaje mi się, że to niezwykły styl z jakim pani Rice opisuje uczucia towarzyszące Różycce oraz te wszelakie zabiegi i atmosferę panującą w królestwie jest przyczyną mojej fascynacji tą sagą. Różyczka na dworze poznaje niewolników takich jak ona, jest ich wielu, mogłoby się zdawać, że wszyscy będą traktowani jednakowo, ale to nie ma miejsca na dworze Eleanory, bo każdy niewolnik jest znany z imienia, ma swojego pana lub panią, i każdy bez wyjątku jest kochany. A najbardziej wielbieni są ci, którzy nie są posłuszni. 
Ważną kwestią są tutaj kajdany własnego ciała jakie każdy, bez wyjątku, niewolnik jak i osoba wyżej postawiona posiada. Ten żar namiętności opanowuje ich wszystkich. Nawet pan na dworze nie jest do końca panem, bo aby uzyskać spokój duszy musi zaznać przyjemności od niewolnika, który z chęcią zaspokoi katusze swego opiekuna. To jest swoistego rodzaju koło. Nazwałabym to symbiozą, bo mimo, że niewolnik nie ma pełni wolności to jest traktowany jak władca, co więcej, powiem, że on nigdy tak na prawdę nie był bardziej szczęśliwy jak w chwili kiedy może uradować swego oprawcę, a wije się w spazmach orgazmu kiedy władca daje mu ukojenie ciała. Morał pierwszej części dla mnie to: każdy jest niewolnikiem swych pragnień.
Taka idylla nie trwa wiecznie. Nie zawsze Pan/Pani ma ochotę pochędożyć się, jak ładnie powiem, z niewolnikiem. Czasem go bije, poniża, o obnażeniu nie ma mowy, gdyż wszyscy niewolnicy i tak chodzą w negliżu, jednak następują chwile (dość często) kiedy to niewolnik jest prowokowany, tak aby nie mógł znieść swego pragnienia, i już na finiszu nie może nic z tym zrobić. Bo samozaspokojenie jest zabronione. W takich sytuacjach sługa korzysta z usług drugiego niewolnika, co też jest zabronione. Ale Różyczka jest bardzo nieposłuszną niewolnicą.. dlatego ta książka jest taka ciekawa. 

Niewątpliwie jest to książka dla dorosłych, z wieloma, wieloma, wieloma.. scenami seksu, kuszenia, namiętności i można by tu wymieniać w nieskończoność, jednakże ja widzę w niej nie tylko erotyczny podtekst jednak niosące wraz z tym wartości. 

#2 "Kara dla Śpiącej królewny"


Akcja drugiej części zaczyna się w momencie kiedy Różyczka zostaje zesłana do Wioski za popełnienie Czynu. Co do tej postaci, mogę powiedzieć, że nawet jak na dziewczynę jest bardzo naiwna, jestem w stanie zrozumieć wiele, jednak Różyczka jak mało kto zmienia swoje obiekty miłości. 'Kocham Cię' w jej ustach brzmi wyjątkowo poważnie, a jednak obdarowuje tym mianem co drugiego młodzieńca, który zaspokoi jej pragnienia. Wioska to w dosłownym tego słowa znaczeniu miejsce, gdzie mieszkają prostacy i ludzie pracy. Różyczka już nie jest na zamku, gdzie codziennie kąpano ją, smarowano olejkami, dbano o nią.. teraz jest tylko obiektem wyładowań seksualnych. I to staje się dla niej szokiem. Razem z nią do Wioski trafia Tristan (przeszła, obecna i przyszła miłość Różyczki, jakich wielu), który moim zdaniem jest najbardziej intrygującą postacią. Na tereny pod zamkowe nie trafili od tak, jednak jest to surowa kara za nieposłuszeństwo. Bo ta książka to nie tylko wieczne sceny seksu, ale bardzo dokładna analiza stanu psychicznego osób wykorzystywanych w taki lub inny sposób. Było dla mnie bardzo ciekawe, dlaczego po prostu nie uciekną z tego piekła a zarazem raju na ziemi. I w tej części otrzymujemy odpowiedź. Niektórym udaje się wydostać z tego terenu, jednak większość zostaje złapana przez straż, i otrzymuje jeszcze okrutniejsze kary. Tak więc jeśli niewolnik w końcu złamie swoją chęć otrzymywania rozkoszy, to potem w najlepszym przypadku może zostać wychłostany na krzyżu przed całą wioską. Jeśli już weszłam w ten temat to nie będę go rozwijać. Powiem tylko, że kary jakie na nich czekają w codziennym dniu jak i te za przewinienia są wymyślne oraz wyrafinowane. Zadawane są tak, aby jedynie wzbudzić rządzę niżeli okaleczyć ciało. U swoich nowych panów Różyczka odnajduje brutalność i szorstkość, czego z resztą pragnęła. Bo jej osoba jest delikatna i chciałaby uciec od tego wszystkiego jak najdalej, a z drugiej strony kocha kiedy ktoś ją dotyka, kiedy daje jej rozkosz, kiedy to ona może komuś sprawić przyjemność. I to jest sekret dobrego niewolnika. Powinien robić złe rzeczy, aby otrzymywać surowsze kary, by bardziej uradować swego pana. Ma to sens? Może tak, może nie. Ja mam dość rozwiniętą empatię, więc mogę z łatwością wczuć się w jej postać, i na jej miejscu chyba też bym postąpiła podobnie. Jak to w tej sadze bywa: zawsze może być gorzej. I rzeczywiście, Różyczka, Tristan, Laurent (nowo poznany obiekt westchnięć Różyczki) oraz trzech innych nieważnych niewolników zostaje porwanych i wywiezionych do pięknego kraju jakim są Indie.  

#3 "Wyzwolenie Śpiącej królewny"


W ostatniej części trylogii następuje drastyczna zmiana otoczenia. Teraz Różyczka wraz z przyjaciółmi mieszka w pałacu sułtana, stąpa po piaskach, i pławi się w blasku słońca. Taki zabieg, wyrwania z rzeczywistości, pozwala czytelnikowi przypisać plusy i minusy każdego miejsca pobytu bohaterki. Na prawdę wspaniale było zyskać odrobinę odmiany, spotkać się z innymi metodami wykorzystania niewolników. Bo w pałacu sługa to tylko nic nieznaczące naczynie. Tutaj nawet nie starają się pokochać niewolnika, nie czują więzi. Spotykamy się w tej części z tematyką dyskryminacji kobiet. Szczególnie Różyczka emocjonalnie to przeżyła. Odkryła, że kobiety w pałacu przeszły operację, która uniemożliwia im odczuwanie rozkoszy, orgazmu. Jest tym oburzona, i próbuje jakoś wzbudzić w nich żar namiętności lub zwyczajnie udowadnia, że każdy może poczuć uciechę cielesną. Także mężczyźni (Tristan i Laurent) mają swoje małe przygody. Odkrywają, że mają na tyle umiejętności i wiedzy, że mogą wyszkolić jakiegoś młodego niewolnika. To było niezwykłe, kiedy ci dwaj, jeszcze będący sługami, zniewolili swojego opiekuna na placu sułtana. Od kiedy to żądza i dominacja w łóżku może wyznaczać małą hierarchię? Bo Laurent nie myślał o odbiciu królestwa Eleanory, pragnął jedynie zmienić czyjeś życie na dobre, poprzez dyscyplinę i posłuszeństwo. 
Różyczka, Tristan i Laurent są świadomi swojego położenia, wiedzą, że to jak są traktowani niegodne jest rodziny królewskiej. Zdają sobie sprawę, że są poniżani, wyśmiewani, wykorzystywani jednak dla nich to doznania przyjemności, to własnie dla nich znaczy miłość.  Kiedy ktoś ma nad tobą władzę a ty nad nim. Kiedy żądza dwóch osób jest tak niebywale silna, że potrafi z władcy zrobić niewolnika pożądania. W tym świecie granice między pozycjami społecznymi się zacierają. Tutaj seks, biczowanie czy wykonywanie rozkazów to przejaw miłości i zrozumienia. Bo Pan, który jest zbyt słaby na rządzenie niewolnikiem nie jest dobrym kochankiem. Bo każdy sługa miłości potrzebuje silnej ręki, potrzebuje klapsów w tyłek i stawiania poprzeczki coraz wyżej. A ten kto okaże się złym opiekunem, nie dozna umiłowania.

"...mogą uznać moje łzy za impertynencje, przejaw nieposłuszeństwa. To by było straszne! Przeraziłem się i zapłakałem jeszcze żałośniej niż przedtem... "

Autorka niestety przyspieszyła trochę tempa w trzeciej części, przez co skróciła opisy i na siłę próbowała zakończyć pewien rozdział tej książki. Dotychczas każdy element był solidnie opisany, a tutaj ten czas spędzony w Indiach przelatuje bez większego echa. Gdy cała trójka powraca do realiów zamkowych wszystko jest popychane aby trafić na odpowiedni tor wydarzeń. Nie mogę zdradzić jakich, bo i tak zbyt wiele opisałam, jednak zakończenie nie będzie dla was zaspokajające. Nie takiego obiegu sprawy się spodziewałam i bardzo żałuję, że Pani Anna postanowiła zmieścić zakończenie na siłę w tej ostatniej części. Tak czy owak, kiedy rozstajemy się z bohaterami nie są to już te same osoby co z początku. Są bogatsze o wspaniałe doświadczenia i przygody, pogodziły się ze swoim losem niewolnika, i dziękują za to, a nawet polecają to następnym młodym dostojnikom. Wszystkie wartości jakie zostały im przekazane wykorzystują w swoim życiu. Czują, że ich życie ma sens i nie jest to tylko pusta szklana kula, a coś wspaniałego, i kształtowanego przez nich samych. Znają znaczenie słowa 'Kocham'
Co ciekawsze, ja również wiele wyniosłam z tej lektury. Jak już mówiłam, nie jest to tylko opowiadanie o erotycznych perypetiach bohaterów. Może jestem zbyt młoda lub naiwna, ale mam wrażenie, że ta książka własnie takie opinie miała wzbudzać w czytelnikach, a nie negatywne opisy drastycznych scen tej książki. Bardzo ubolewam, że większość ludzi nie widzi potencjału tej sagi. 

Moja ocena: 5+/6


Inne wydania okładek: 



czwartek, 18 kwietnia 2013

Nominacja do Liebster Awards #2


A więc, nasz blog został ponownie nominowany do tej zabawy, jednak tym razem wysyłamy gorące podziękowania do BlueRose - autorki bloga Esencja literatury. Dziękujemy!

Właściwie to ja otrzymałam zaproszenie do Libster Award, jednak ten blog nie istniałby gdyby nie moje trzy współtworzycielki, tak też uważam, że zasługują na ten przywilej w takim samym stopniu co ja. Jesteśmy ze sobą solidarne, i bardzo siebie nawzajem cenimy. Dodam do tego, że każda z nas w ogromnym stopniu się od siebie różni, i to jest tajemnica różnorodności jaką mamy. Dlatego nasz blog nigdy nie popadnie w rutynę i każdy znajdzie tu coś dla siebie. :)

Ale trochę o samym konkursie: 
„Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”

A oto nasze odpowiedzi... 

1. Preferujesz kino europejskie czy azjatyckie?

doobranocka ~ Europejskie, bo jest bardziej dla mnie zrozumiałe, jednak azjatyckie horrory mają ten niepowtarzalny klimat, który mnie urzeka. :) 

Agatha - Europejskie ,ale azjatyckie nie jest mi obce.

Emily - zdecydowanie Europejskie

Sad But True - Też europejskie


2.  Kiedy byłaś/byłeś dzieckiem to ...?

doobranocka ~ Kiedy byłam dzieckiem to uwielbiałam wchodzić do konfesjonałów. 

Agatha - Nabierałam ludzi. Np. moją panią od baletu nabrałam ,że jadę do Afryki na wakacje. Wyobraźcie sobie minę mojej mamy ,gdy mówiła ,dlaczego nie możemy jej przysłać kartki pocztowej ;)


Emily - Lubiłam wchodzić do tapczanu


Sad But True -nie lubiłam jak tata robił mi zdjęcia!


 
3.  Krzyżówki, wykreślanki, a może sudoku?

doobranocka ~ Definitywnie krzyżówki! Nad sudoku się męczę niemiłosiernie, a wykreślanki to banał. 

Agatha - Z takich babcinych rozrywek to zdecydowanie wybieram haftowanie krzyżykami. Krzyżówki i inne ustrojstwa mnie irytują.


Emily - Raczej nic z tych rzeczy :)


Sad But True - wszystko :D chociaż najmniej przepadam za sudoku.



4. Kim byłaś/byłeś w poprzednim wcieleniu?

Agatha - Byłam czarownicą spaloną na stosie. Dlatego boję się używać piekarnika... Emily !!! Nie śmiechaj!!(hahahha :*)

doobranocka - Myślę ,że mieszkałam w Afryce i umarłam z głodu. To trudne pytanie.


Emily - Byłam małym wężykiem..tsss,tsss.

(wiesz ,że się wtedy Cb boję?)

Sad But True - nie wiem :)

5. Najnowsza literatura polska jest ...?

Emily - najnowsza :)

doobranocka ~ Najnowsza literatura polska jest mi nieznana.


Agatha - nie z mojej bajki ;)


Sad But True - też nie moja bajka :D



Pytania dla kolejnych uczestników:


1. Zakładając ,że w przyszłości będziesz miał/miała dzieci różnej płci to jak dasz im na imię?
2. Czy wiesz jaki wzór ma sól kuchenna?
3. Które miasto w Polsce jest najbardziej atrakcyjne?
4. Jadłaś /Jadłeś kiedyś nałogowo Danonki?
5. Opisz osobę ,która Cię fascynuje.
6.Jaki gatunek przedstawiałaby książka Twojego autorstwa?
7. Wolisz wodę gazowaną czy niegazowaną?
8. Jakie słowa wywołują u Ciebie zawsze śmiech?
9. Jaka jest Twoja ulubiona pora roku i dlaczego?
10. Twój ulubiony bohater książkowy to...
11. Jakie masz hobby oprócz czytania książek?


Nominowani:


1. czytadlatetiisheri
2. niebianskie-pioro
3. mybooksbytirindeth
4. createdeternity
5. magicznyswiatksiazek
6. force-books
7. in-relationship-with-books
8. public-reading
9. czytajmyksiazki
10. biblioteka-edgara
11. zapachyksiazki

Ciąg dalszy odpowiedzi:

6. Jakiej muzyki najczęściej słuchasz?

doobranocka Najczęściej słucham starego Rocka (The Doors, Aerosmith itp).

Agatha - Green Day  ,LemOn.

Emily - Radiohead, Bloc Party, The XX..

Sad But True - Green Day, 30 Seconds to Mars, Linkin Park, happysad <...>

7. Kiedy cierpienie ma sens?

doobranocka ~ Cierpienie ma sens jedynie wtedy, kiedy pomaga nam ochronić drugą osobę, lub kiedy przez ból odrzucamy od siebie przywiązanie do naszego ciała i odkrywamy naszą duszę.

Agatha - Nigdy.

Emily - robi się coraz dziiwnieej...  (really?)

Sad But True - jeśli chodzi o dobro tej drugiej osoby.

8. Czy wiesz co to jest instagram? (szczerze)

doobranocka ~ Nie, niestety nie mam pojęcia. 

Agatha - I don`t care!!!

Emily - wiem ale mnie nie stać :<

Sad But True - znam :p

9. Wyobraź sobie, że masz możliwość zajrzeć do scenariusza swojego życia?
Co zrobisz?

doobranocka Na pewno bym go nie przeczytała. Wolę kierować się przeznaczeniem, niż na siłę zmieniać coś w swoim życiu. 

Agatha - Podobnie do Doobranocki... Z tym ,że ja bym kilka pierwszych stron przeczytała ,ale potem bym to odłożyła. Po co czytać takie brednie?

Emily - To tak jakbym dowiedziała się wcześniej co dostanę na prezent - czyli nie za fajnie

Sad But True - nic. nie zajrzę, choć to ciekawa opcja - zobaczenie swojego życia!

10. Jeśli kolacja z gwiazdą kina to z ...?

doobranocka Jeśli kolacja to może z Alex'em Pettyfer'em (jestem numerem cztery) albo Jake'em Abel'em (Ian w Intruzie).(oh oh Ian <3) 

Agatha - Z Alexandrem Skarsgardem!!!!!!!! <3<3<3<3<3<3<3<3<3 

Emily - Johnny Depp albo Leonardo DiCaprio (ale z czasów młodości)

Sad But True - Hmmm. Josh Hartnett! Albo DiCaprio za młodu ^^

11. Z czym kojarzy się tobie słowo: PAKAMERA

doobranocka: hahah ,nie wiem dlaczego ,ale kojarzy mi się z tą piosenką "ooo ,macarena".

Agatha - Z amatorami tanich trunków ;P

komentarz doobranocki: Czyżby Amarena, Agatho? <3 Amarena to specjalność Emily ;)

Emily - hah

Sad But True - pomieszczenie obok domu gdzie znajduje się dosłownie wszystko :D






niedziela, 7 kwietnia 2013

"Zawód wiedźma tom 2' - Olga Gromyko + wyniki rozdawajki!!

"Zawód wiedźma tom 2 " - Olga Gromyko


Strony: 310
Źródło: biblioteka (nieźle się za nią nalatałam)


Jak mówi stare przysłowie, gdzie mag nie może, tam... magiczkę pośle. Zasada ta obowiązuje także w drugim tomie opowieści o W.Rednej - nie takiej znowu wrednej - adeptce VIII roku Starmińskiej Wyższej Szkoły Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa..Jej “wiedźmowatość” ma niezwykły talent do magii, nieprzeciętną intuicję i wściekłą inteligencję. Zawsze czyta cudzą korespondencję. Wiedzy tajemnej używa z wielkim hukiem. Widywana jest wyłącznie w złym i podejrzanym towarzystwie. Ostatnio: trolla-najemnika, w bagnie z zombie, u oszalałego nekromanty, wśród szumowin-wałdaków. Typowa kobieta, ze słabością do czarusia typu “blond Bond”. Idzie za nim na koniec świata, choć wie, że to...wampir. Jak każdy facet?Wygrała już bitwę z arcymagiem, który zabrał spokój Dogewie, krainie wampirów. Przed nią prawdziwa wojna. Nie dane jej spokojne zdobywanie dyplomu. Od momentu, gdy władca Dogewy przybywa do Starminu na turniej łuczniczy, wypadki toczą się z prędkością lawiny...

Po przeczytaniu pierwszej części przygód tej szanownej pani postanowiłam ,że poruszę niebo i ziemię ,ale dostanę w swoje ręce "Zawód Wiedźmę tom 2". Jeździłam jak szalona po Gdańskich bibliotekach i dopiero w piątej z kolei udało mi się ją wypożyczyć. Szkoda ,że Fabryka Słów nie przewiduje w najbliższym czasie dodruku tej powieści. Może jakaś petycja ,albo akcja podobna do tej z ratowaniem Świata Książki przyspieszyłaby ten proces? Muszę powiedzieć ,że nie sądziłam ,że przypadnie mi do gustu bardziej niż pierwsza część ,ale tak oto się stało. Dobra ,dobra przechodzę do meritum i opowiem Wam co nowego miało miejsce w tym tomie. Otóż z ogromną ciekawością śledziłam dziesiątki zwrotów akcji ,sytuacji sprawiających ,że tarzałam się po ziemi ze śmiechu i tych ,przy których myślałam: "Ty idioto!!!! Powiedz jej wszystko ,a nie tak pierdzielisz nie od rzeczy!". No ,ale to bardzo dobrze ,że książka sprawiła ,iż żywo zainteresowałam się relacjami pomiędzy bohaterami ,których (chodzi mi o relacje) porównując do poprzedniej części było stosunkowo mało. Ciągle działo się coś zaskakującego - z ciętymi ripostami trolla na czele. Czasami nawet był bardziej zażarty i wkurzający niż sama Wohla ,więc SZACUN... Dawno tak się nie uśmiałam ;) Bardzo dobrze czytało się ich konfrontacje i kłótnie. Rzadko kto odważyłby się powiedzieć do niej dziewko ,niunia ,piękna (lub coś w ten deseń).


Przyznaję z bólem serca: czuję w kościach ,że znajdzie się tutaj wątek miłosny ,a było tak fajnie... No ,ale trudno...


Co do głównego wątku czyli motywu zawodów łuczniczych i dziwnego zainteresowania Lena nagrodą... Gromyko mnie tutaj zapętliła. Za cholerę nie domyśliłabym się dlaczego tak było i jakie to niosło za sobą konsekwencje! Z wielką ulgą przeczytałam wyjaśnienie tego wątku. W sumie wracałam do tego tekstu z dwa ,trzy razy. Bycie skrupulatną kiedyś mnie zgubi...

Motyw z czytaniem cudzych listów był przekomiczny. Ogólnie rzecz biorąc jest to najlżejsza ,najśmieszniejsza i najbardziej wciągająca książka jaką przeczytałam ostatnimi czasy. Tym razem okładka nie jest taka paszczurna i pewnie zachęciła więcej osób ,żeby sięgnęły po tę książkę.

Moja ocena: 5/6  -------> Widzicie? Jest progres! Aż strach się bać co będzie w przypadku 3 części!!


Korzystając z tego ,że miałam chwilę czasu postanowiłam wylosować szczęśliwca ,który dostanie w swoje łapki "Dziedzictwo mroku". A oto on: 

Leger


Serdecznie gratulujemy!!!  Już wysyłam do Cb email`a! (Przypominam ,że na podanie swoich danych masz 5 dni. W innym przypadku nagroda zostanie oddana innej osobie spośród ,tych które się wcześniej zgłosiły).