środa, 8 stycznia 2014

"Piąta fala" - Rick Yancey

 "Poznaj najlepszą powieść fantastyczną 2013 roku, zanim wszyscy zaczną zachwycać się filmem."
Naprawdę M U S I S Z przeczytać, bo ekranizacja to tylko kwestia czasu. A coś czuję, że to będzie epicki film. 

Najpierw pojawił się statek-matka, co wzbudziło nie lada emocje wśród ludzkości. Jednak czy samo potwierdzenie istnienia innej cywilizacji coś znaczy? Niekoniecznie. Prawdziwe spekulacje rozpoczynają się, gdy kosmici atakują.

Pierwsza fala - zabranie elektryczności. Cała ziemia pogrążyła się w ciemności.
Druga fala - powódź. Gdzie znaleźć schronienie kiedy wokół otacza nas woda?
Trzecia fala - choroba. Nadzieja umiera, gdy ludzkość płacze czerwonymi łzami.
Czwarta fala - Uciszacze. Jedna rada - nie ufaj nikomu.

Na całej ziemi pozostał jedynie odsetek całej społeczności, można by powiedzieć, że przetrwali najtwardsi. A teraz przybysze szykują następną falę, tak aby unicestwić wszystkich. Ale ludzie mają to do siebie, że tak łatwo się nie poddają. Walczą co sił, by zachować prawo zasiedlania planety. By pozostać przy życiu. Ich zmagania możemy oglądać z kilku perspektyw. Cassie jest nastolatką, w sumie całkiem fajną, która na swój sposób próbuje sobie poradzić z całą tą sytuacją. Błąka się sama, i stara się nikomu nie ufać. Uważam, że jeszcze nie poznała na własnej skórze jak niebezpieczni są kosmici. Kiedy ją poznajemy zastanawia się czy jest jedyną ocalałą, i myśli tylko o tym, żeby jakimś cudem odnaleźć swojego młodszego brata. Jest jeszcze Evan, ah, cudowny Evan. Który ma wiele tajemnic, ale mimo tego, jest takim jasnym promyczkiem, który daje nadzieje czytelnikowi. Jest taki prawy i ma tyle miłości w sobie. No, ekhem, nieważne. Warto też powiedzieć o Benie, skoro już mówimy o fajnych bohaterach tej książki. Ben ma siłę i umiejętności by uratować świat. Jest zdeterminowany i na pewno nie da się zabić.( Evana kocham, ale to Ben ma ten impuls, by zmieniać świat. To jemu powierzyłabym moje życie, gdybym musiała.)


Trudno powiedzieć o akcji, nie zdradzając przy tym kilku spoilerów, więc postanowiłam, że właściwie nic wam nie powiem. Ale coś trzeba.Więc..  Ben cudem przeżył Trzecią Fazę, i teraz szkoli się, jak zabijać kosmitów. Nie jest to łatwy trening, ale młodzi żołnierze są nową nadzieją tego świata. A Cassie jedynie stara się nie umrzeć z ręki Uciszacza. Niskie ambicje, ale trzeba wziąć pod uwagę, że jest dzielna i wciąż kieruje nią marzenie uratowania brata. W końcu wszyscy stawią czoła prawdziwemu zagrożeniu, o którym nie mogę wam powiedzieć, i wtedy rozwinie się akcja. Jednak sami się przekonacie, że nic z tego nie jest tylko dwuwymiarowe. Każdy kij ma dwa końce. W tym świecie trudno mieć pewność. Każdy dzień może być naszym ostatnim, a nawet nie możemy określić kim są i jakie mają motywy nasi przybysze. Oni po prostu czają się między ludźmi. A to chyba najgorsze.

Gdy nie widać wroga, trudniej go zabić.

Ogólnie książka napisana jest prostym językiem, niewymagającym, ale konkretnym. Nie ma tam zbytniego rozwodzenia się. Pisał to mężczyzna, więc wiadomo. Nie żebym miała coś do twórczości mężczyzn, oczywiście. Opisy miejsc są ciekawe, i nie miałam żadnych trudności z wczuciem się w fabułę. Szczerze mówiąc, to już od pierwszych kartek poczułam się w tej historii dobrze. Jakbym sama miała tam jakieś specjalne, cieplutkie miejsce. Nie czytałam ociężale tylko wręcz przeciwnie, chłonęłam każdą stronę. Ale to co innego "wryło" mi się w pamięć. To opisy akcji i napięcie towarzyszące nam, dosłownie, od pierwszych wyrazów. Nie wiem jak Pan Rick to zrobił, ale jakkolwiek to wykonał, z mojej strony, zasługuje na ogromną pochwałę. Trzeba mieć ten, tak pożądany przez pisarzy, zmysł, aby tak manipulować słowami. No a akcja... po prostu dobrze to napisał. Nie miałam wrażenia, że sceny walki, a nawet uczucia bohaterów wtedy im towarzyszące, są pisane na silę - bo tak trzeba. Chociaż momentami, autora chyba poniosła wyobraźnia, i chciał stworzyć coś z niczego. Ale zdarza się.

Długo wahałam się 'kupić czy nie kupić?', bo wokół niej było sporo szumu a mało konkretów, ale w końcu Agatha mnie namówiła i mam ją na swojej półce. I dobrze, teraz przynajmniej mogę polować na następną część. Trzeba mieć jakiś powód do życia, nie? :D 

4 komentarze:

  1. Mnie jakoś do niej nie ciągnie;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę w końcu ściągnąć ją z półki :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka wciąż czeka u mnie na półce.

    OdpowiedzUsuń
  4. Może kiedyś przyjdzie czas na tę książkę, brzmi naprawdę ciekawie. ;)

    OdpowiedzUsuń