niedziela, 31 marca 2013

Okrągło...

5000 wejść na naszego bloga!!!


Nie wiem jak to się stało ,ale osatnio zerknęłam na statystyki i okazało się ,że odwiedzono Nas już ponad 5000 razy. Jestem niesamowicie dumna z tego wyniku ,bo nigdy nie wierzyłam ,aż tak w swoje możliwości. (Tym bardziej ,że blogujemy dopiero od 16 listopada 2012).

Przy okazji  chciałabym życzyć Wam wesołych ,rodzinnych ,spokojnych Świąt. Mam nadzieję ,że wiosna wreszcie do Nas powróci ,bo pewnie zabłądziła w Afryce i się nie chce wariatka spytać nikogo o drogę ;D

Ten mały kawaler to Julek (zdjęcie z ubieglych wakacji).
Dzisiaj Julek nie wcina trawy ,bo co się  oszukiwać nigdzie nie można się jej doszukać. Po długim namyśle stwierdził ,że owies też może być.


Pozdrawiamy cieplutko w ten zimowy czas!!! ;***


piątek, 29 marca 2013

"Syrena" - Tricia Rayburn


"Syrena" - Tricia Rayburn

Strony: 359
Oprawa: miękka
Źródło: empik


Sięgając po tę książkę chciałam doświadczyć czegoś nowego z dziedziny fantasy. Okładka oraz nietuzinkowy temat o syrenach przyciągają uwagę . Jednak w rzeczywistości trochę lepiej wyobrażałam sobie tę powieść. A przynajmniej pierwsza część aż tak mnie nie zachwyciła.


Autorka prezentuje nam postacie dwóch sióstr : starszej Justine i młodszej Vanessy. Każde wakacje spędzają z rodzicami w miasteczku Winter Harbor. Zazwyczaj całe dnie przesiadują na plaży lub skaczą z urwiska Chione - jednak Vanessa zawsze boi się skoczyć i odkłada wyzwanie na następny rok. Justine jest jej przeciwieństwem - odważna, towarzyska, ma wiele zainteresowań i bierze udział w różnych rozgrywkach sportowych. Siostrom towarzyszą dwaj chłopcy:  Caleb, który  w każde wakacje romansuje z Justine oraz Simon, który dogaduje się z Vanessą i pełni rolę opiekuna, który zawsze pilnuje towarzystwa. 




Gdy Justine niefortunnie skacze z urwiska i ginie w głębinach wody Vanessa zaczyna przeczuwać coś złego. Wkrótce następuje seria tragicznych wydarzeń - przerażeni mieszkańcy nadmorskiego miasteczka znajdują na plaży ciała mężczyzn z twarzami zastygłymi w szerokim uśmiechu. Akcja zaczyna się rozwijać - moim zdaniem niestety trochę za wolno..




Może to tylko moje odczucie i jestem zbyt niecierpliwa ale nie mogłam się w końcu doczekać kiedy Vanessa zrozumie, że dziewczyny, które spotyka to syreny. Autorka bardzo obrazowo je opisała - długie lśniące włosy i niesamowite jasne oczy z srebrną poświatą. Zawsze gdy bohaterka była w ich pobliżu czuła silny ból głowy i  przerażenie. 



Autorka nie dodała syrenom ogonów - byłam tym trochę rozczarowana, może dlatego, że jestem przyzwyczajona do ogólnego obrazu syreny jako pięknej istoty z rybim ogonem zamiast nóg. Ale i bez ogona sprawiały wrażenie przerażających i władczych. W drugiej części pt.:"Głębia" nareszcie doczekałam się bardzo rozwiniętej akcji i nieprzewidywalnych wydarzeń. 
To dziwne, ponieważ zazwyczaj pierwsza część jest bardziej wciągająca niż druga - ale w tym przypadku było inaczej. Czytało mi się szybko i przyjemnie i dużo lepiej niż "Syrenę". Ogólnie pomysł na książkę bardzo dobry i ciekawy jednak nie zrealizowany zbyt dobrze. 
Zakończenie całkowicie mnie zaskoczyło jednak nie jestem pewna czy sięgnę po trzecią część pt:"Mroczna toń".

Oceniam na 4+

środa, 27 marca 2013

"Dotyk Gwen Frost" - Jennifer Estep

Akademia mitu #1 - Dotyk Gwen Frost


Jeśli znudził wam się obraz bogów ze Starożytnej Grecji - wciąż od nowa przerabiany w szkole, książkach czy opowiadaniach - to pora by sięgnąć po serię Akademia Mitu

  Nie jest to jednoznacznie pozytywna opinia, zwyczajnie uważam, że jest to bardzo świeża i intrygująca propozycja przedstawienia bogów, takich jakich znamy, w odmienny sposób. 

Główną bohaterką książki jest Gwen Frost, dziewczyna - jak łatwo się domyślić - posiada unikalny dar. Za pomocą dotyku uzyskuje informacje o  przedmiocie lub osobie. Przeważnie są to emocje, czasem wspomnienia (chodzi o to, że w jakiś magiczny sposób odczytuje ich "wibracje"). W Akademii do której uczęszcza, nie jest  lubiana. Incydent z poprzedniej szkoły pozostawił na niej silne emocjonalne znamię, więc nie czuje potrzeby znalezienia przyjaciół na siłę. Można wręcz powiedzieć, że spotyka się z brakiem szacunku i dyskryminacją. Dlaczego? Oczywiście chodzi tu o jej moc. Jest jedyną osobą w szkole o takich zdolnościach. Reszta uczniów to potomkowie bohaterów starożytnych (Amazonki, Spartanie itp). A Gwen nazywana jest Cyganką i nigdzie nie pasuje. 

Książka nabiera tempa w momencie kiedy ginie jedna z uczennic akademii. Nie wzbudziło to powszechnego szoku czy smutku, gdyż w tej szkole jest to zjawisko występujące dość często. Ale Cyganka jest nowa w akademii i choć nie kolegowała się z ofiarą, postanowiła dowiedzieć się co tak naprawdę zaszło. Dręczyło ją to dotkliwie, przez fakt, iż była na miejscu zdarzenia i to ona mogła zostać zabita oraz, cóż, ma wrodzoną ciekawość. Nie jest tajemnicą kto prawdopodobnie stoi za zabójstwem - Żniwiarze czyli słudzy boga Lokiego - ale czy taka 'oczywista oczywistość' ma punkt odniesienia w każdej sprawie? Pewnie tak, ale ta historia jest bardziej zawiła niż ktokolwiek by przypuszczał.. 


Znalazłam tę książkę w bibliotece, o dziwo, bo zazwyczaj nie ma tak niedawno wydanych pozycji. Definitywnym plusem "Dotyku Gwen Frost" jest jego prosta forma oraz - o czym już wspomniałam - pomysł autorki na nową, niebanalną historię. Jestem pod wrażeniem, z jaką subtelnością J.Estep zmieniła znany już wątek w coś nowego. Wymagało to dużej dozy odwagi, bo jak dotąd każdy bazował na tym samym, dobrym pomyśle. Wciąż przewijające się tematy bogów olimpijskich lub herosów nie jednego czytelnika zdążyły znudzić. A ta książka jest odstąpieniem od reguły. Mimo, że sfera sacrum opisana jest bardzo skromnie, to mam nadzieje, że w następnych częściach administracja w świecie bogów zostanie dokładniej opisana. Głęboko wierzę, że nie będą to ci sami bogowie co zawsze, a jeśli już to przedstawieni w innej formie. Każdy na pewno, chociaż ze szkoły, zna boginię Atenę czy herosów (pół bogów - pół ludzi). W Akademii Mitu poznajemy Wybrańców. Potomkowie rodzin kiedyś zasłużonych u danego boga, dzisiaj, mają ważną misję, pokonać boga Lokiego. Z początku sceptycznie podeszłam do kwestii 'cyganki' jako przezwiska Gwen. Ona się z tym przydomkiem utożsamia, lecz ja nie wiedziałam co o tym myśleć, na szczęście miłe mnie to zaskoczyło. :) 

Nie obejdzie się również bez perypetii miłosnych. Nasza postać i w tym sobie radzi całkiem dobrze, choć jak na tę część serii nie skończy się to obiecująco. Frost zaprzyjaźnia się również z irytującą, lubiącą różowy kolor Daphne'ą. Lecz niech was to nie zwiedzie, gdyż jest to godna uwagi postać, może nawet bardziej interesująca niż sama Gwen.


Z przykrością muszę stwierdzić, że rozczarowały mnie opisy miejsc i uczuć, były nijakie i okrojone tak, jak tylko się dało. Nie odnalazłam w tej książce żadnego przesłania, a lubię kiedy lektura niesie ze sobą głębszą treść. Takim małym minusikiem jest również czcionka tekstu, gdyż litery były zbyt wielkie i czytałam z pewnym dyskomfortem, ale zdaję sobie sprawę, że może to dotyczyć tylko mnie. 


Podsumowując, jest to lektura dla niewymagających czytelników, którzy chcą mile spędzić czas przy nowej odsłonie powszechnie znanych bogów. POLECAM! 


Ocena: 4+/6



Następna cześć:  Akademia Mitu #2  -  Pocałunek Gwen Frost
Akademia Mitu #3 -  Tajemnica Gwen Frost

sobota, 23 marca 2013

Rozdanie świąteczne ;)

Uwaga ,uwaga!

Z okazji zbliżających się świąt postanowiłyśmy obdarować jednego z naszych obserwatorów. Zasady są proste ,szybkie i konkretne. 


Udział w naszym rozdaniu mogą wziąć:
- nasi obserwatorzy ,
- osoby ,które umieszczą podlinkowany "banerek" u siebie na blogu ,
- oraz wszyscy ,którzy napiszą "zgłaszam się" i podadzą swój email.

Nagrodą jest książka "Dziedzictwo mroku" - Bree Despain. 
(Jakość zdjęcia jest słaba ,ale książka jest w jak najlepszym stanie - raz czytana.)


1. Konkurs trwa do 7 kwietnia ,a wyniki pojawią się maxymalnie do 10 kwietnia.
2. Fundatorką nagród jest Agatha.
3. Nagroda nie podlega wymianie.

Powodzenia!!

Edit: Zwycięzcą rozdania jest Leger!!!

sobota, 16 marca 2013

"Kroniki Ellie" - John Marsden

"Kroniki Ellie"  - John Marsden

Strony: 304
Źródło: zakup własny w Empiku
Oprawa: miękka

Wojna się skończyła ,ale walka trwa nadal.
Liczyliśmy na spokój. Ale kiedy opadł bitewny kurz okazało się ,że teraz o wiele trudniej rozpoznać ,kto jest przyjacielem ,a kto wrogiem. Przekonałam się też na własnej skórze ,że nasze czyny przynoszą czasem konsekwencje ,których nie da się przewidzieć - i którym nie jesteśmy w stanie zapobiec.
Acha. Jest jeszcze Lee. Coś się między nami wydarzyło. 
Coś ,co zmieniło mnie na zawsze...


Ostatnio czas mi się bardzo dłuży. Żyję ,a w zasadzie egzystuję od premiery do premiery. Muszę już coraz dalej jeździć do Empików i Matrasów ,bo w tych bliskich mojemu miejscu zamieszkania pracownicy mnie poznają i tak jakoś mi głupio... Wiem ,to zakrawa na obsesję ,ale co na to poradzę ,że po prostu tak mam? Możecie powiedzieć ,że można przecież kupować książki przez internet ,ale po pierwsze: nie lubię prosić nikogo ,by przelał pieniądze ze swojego konta ,bo ja swojego własnego na razie nie posiadam ,a po drugie: wolę zobaczyć ,dotknąć i chwilę trzymać książkę w rękach zanim ją kupię.
Na "Kroniki Ellie" czekałam bardzo wytrwale ,ale udało mi się je kupić dopiero 3 dni po premierze. Czy to możliwe ,że nigdzie wcześniej w Gdańsku ich nie było? No ,ale to już inna bajka...

Z twórczością John`a Marsden`a znam się bardzo dobrze. Przeczytałam wszystkie części cyklu "Jutro" ,w którym zakochałam się bez pamięci. Może nie czytałam go w chwili wielkiego boomu jaki nastąpił po wydaniu drugiej części ,ale  przynajmniej nie musiałam długo czekać na kolejne tomy. Myślę ,że to była dobra decyzja ,bo z reguły nie lubię czekać ,by dowiedzieć się co się będzie działo dalej z moimi ukochanymi bohaterami.


Przechodząc do meritum czyli do mojej opinii o tej książce ,to muszę stwierdzić ,żesądziłam ,iż będzie w niej więcej akcji. Jak dla mnie była za bardzo statyczna ,zbyt wolna i toporna. Nie zmienia to faktu ,że miło spędziłam czas ;D

Książka przedstawia Wirrawee po zakończeniu wojny z tajemniczym napastnikiem. Wielu czytelników twierdzi ,że chcieliby poznać konkretnie nazwę kraju ,który zaatakował Australię ,ale moim zdaniem jest to jak najbardziej zbędne. Rozumiem ,że niektórzy odczuwają dyskomfort przez opisy dziwnego języka zaborców i omijanie cech charakterystycznych ludzi stamtąd pochodzących ,ale o to w tym chodzi!! Autor celowo nie zdradza nawet słówka o tożsamości zaborców ,by nie rozpętać konfliktów. Jak wiadomo są ludzie ,którzy czują się urażeni kiedy ich kraj zostaje przedstawiony w złym świetle. W pewnym stopniu się nie dziwię...

Głównym wątkiem książki jest walka Ellie o zachowanie rodzinnej farmy. Niestety jej rodzice odeszli i dziewczyna musi przejąć wszystkie ich obowiązki oraz  zająć się Gavin`em. Ta kwestia jest dla mnie najbardziej poruszająca ,bo czy zwykła nastolatka dałaby radę? Zamiast chodzić na imprezy ,musi dbać o cały inwentarz ,ogromny dom ,zagrody ,pastwiska ,być matką dla małego Gavin`a i jeszcze na dodatek chodzić do szkoły. Jak to wszystko pogodzić kiedy grozi jej bankructwo??

Dziewczyna nie jest osamotniona. Z pomocą przychodzi jej Fi z mamą oraz Homer ze swoją rodziną. Państwo Yannos zdecydowali się zostać jej prawnymi opiekunami. Są tak zdeterminowani ,że razem z Ellie walczą o to sprzeciwiając się namowom sędziny i adwokata...

Kto chce przejąć prawa do zarządzania majątkiem Ellie?
Dlaczego to robi?

Tymczasem wychodzą na jaw sekrety ,o których nikt wcześniej nie miał pojęcia...
W mieście powstaje tajna organizacja wyzwoleńcza ,do której należą osoby niezrzeszone z wojskiem.

O co walczą?
Czy odniosą sukces?
Kto nimi kieruje? 

Mimo początkowego rozczarowania i tak polecam Wam zapoznanie się z tą kontynuacją. "Kroniki Ellie" to doskonała książka pokazująca prawdziwe problemy charyzmatycznej i młodej dziewczyny. Obecnie w większości książek zawarte są motywu Happy Endu lub innych amerykańskich domysłów. Zaprezentowana przeze mnie książka znacznie się od nich różni i to moim zdaniem jest w niej najpiękniejsze. Pewnie myślicie ,że Marsden "ciągnie" tę serię na siłę ,ale nawet nie zdajecie sobie sprawy co chce nam przez to pokazać. Na pewno z wielkim zapałem zabiorę się za kolejne części tego cyklu!!!


Moja ocena: 4+/6

P.S. Jeżeli oczekujecie tego ,że sytuacja z Lee się rozwiąże to niestety się zawiedziecie ;(

sobota, 9 marca 2013

Robert Rigby - "Gol!"

Robert Rigby - Gol!



Strony: 212

Oprawa: miękka



Santiago, młody Meksykanin mieszkający w Los Angeles, ma tylko jedno marzenie: grać w prawdziwym klubie piłkarskim. Kiedy nadarza się okazja, by jego talent ocenili szkoleniowcy z jednego z najsławniejszych angielskich klubów, leci samolotem przez pół świata, aby wykorzystać szansę, być może jedyną w życiu. Santiago ma pasję i umiejętności, ale czy starczy mu siły charakteru i zawziętości, żeby sprostać wymaganiom angielskiego futbolu? 
Wciągająca opowieść o ambicji i przeciwnościach losu, . tragedii i triumfie, a wszystko to w scenerii najpopularniejszej na świecie dyscypliny sportu.
 Książkę kupiłam przez przypadek w księgarni za raptem równe 5 zł. Nie żałuję wydania tych pieniędzy, bo książka jest naprawdę przyjemna i na swój sposób ciekawa. Opowiada historię zwykłego chłopaka, który stał się piłkarzem w angielskiej lidze.  Ubolewam, że nie ma drugiej części książki.  Powieść dość życiowa. Czytało mi się ją naprawdę lekko (przeczytałam ją w 4x po 45 minut na języku polskim :p ) W książce zostały zawarte zdjęcia z filmu. Nie powiem, wybrali przystojnego aktora do tej roli, ale dodam, że nie oglądałam filmu więc jestem ciekawa jak wypadnie na tle książki.  Co jeszcze mogę powiedzieć? 
W niektórych momentach dosć smutna, bo nagła śmierć ojca, z którym główny bohater nie dość, że go nie widział długi czas to jeszcze rozstali się w nieprzyjaznych warunkach.  Głównym motywem książki to zdecydowanie ciężka praca by cokolwiek osiągnąć, ale i że bez życzliwych ludzi, nie byłoby warunków do tego. 
Chłopak jest chory na astmę, ale nie przeszkadza mu to spełniać swoje wielkie marzenia. Z meksykanina, który grał na prowizorycznych boiskach z kartonami w skarpecie zamiast ochraniaczy, stał się bohaterem meczów. Na wyjazd do Anglii zrzuciła się wręcz cała rodzina, prócz ojca, który uważał, że jego syn i tak do niczego nie dojdzie i wolał z nim otworzyć firmę. Osobiście polecam książkę.
 zwiastun filmu - części 1 :



moja ocena : 5/6  - odjęłam za błędy w drugu oraz krótką historię. Jak mówiłam, szkoda, że nie ma drugiej części-książkowej, bo film z kolei ma 3 części. 
 

piątek, 8 marca 2013

"Miłość, flirt i inne zdarzenia losowe"- Jennifer Echols


"Miłość, flirt i inne zdarzenia losowe"
 - Jennifer Echols


Strony: 503
Oprawa: miękka
Źródło: prezent


Uwaga ! Już na wstępie powiem, żeby nie zniechęcać się dziwnym tytułem i przeczytać poniższą recenzję - bo można się zdziwić ile ta książka ma w sobie dobrego ;)

Dostałam ją jako prezent walentynkowy - osoba kupująca kierowała się głównie walentynkową okładką i tematem. Okładka jest niczego sobie  natomiast tytuł..no cóż, według mnie odpycha większość ludzi (ja dałabym jej tytuł...np. "Chłopczyca"). Oryginalny brzmi "Endless summer" - no proszę..

Z początku pomyślałam sobie "o rany, pewnie jakaś kolejna, głupia książka dla nastolatek o miłości". Otóż nie! Jest to książka o Lori - chłopczycy, która w zabawny sposób próbuje zmienić się w kobietę aby zdobyć miłość swojego życia - Seana. Chłopak ugania się za chichoczącymi dziewczynami w mini więc przed Lori czeka ciężkie wyzwanie. Dziewczyna układa plan : ma przyjaciela Adama, który ma ADHD, wisiorek z trupią czaszką i jest czarną owcą rodziny Vaderów i młodszym bratem Seana -jeśli zacznie udawać, że z nim chodzi Sean na pewno będzie zazdrosny...
Początkowo wszystko idzie zgodnie z planem jednak wkrótce okazuje się, że plan jest kiepski i zakochują się w sobie nie te osoby, które początkowo miały. Pojawia się wiele miłosnych intryg i robi się zamieszanie.


Akcja książki ma miejsce nad jeziorem. W każde wakacje Lori pracuje w marinie Vaderów zajmując się łodziami wczasowiczów.  Gdy kończy się czas pracy razem z kolegami trenuje wakeboarding - nie pierwszy raz słyszałam o tym sporcie wodnym ale po przeczytaniu opisów wykonywanych tricków, adrenaliny i śmiechu zaintrygowałam się tym rodzajem aktywności fizycznej. 



Autorka ma niesamowicie lekkie pióro. Czyta się bardzo przyjemnie. Mogłam chociaż przez chwilę poczuć, że są wakacje - coś odmiennego od tej pogody, którą codziennie widzę za oknem.

Przede wszystkim dużo się przy tej książce śmiałam -na przykład gdy Adam poprawiał Lori, aby trzymała nogi razem mając na sobie mini a ona nie widziała w tym nic złego lub gdy Lori myliła Adama z Seanem bo jako bracia byli bardzo podobni. Dialogi są lekkie, naturalne a jednocześnie dobrze przemyślane. Bohaterzy bardzo się różnią i mają ciekawe  osobowości przez co nie byłam w stanie przewidzieć następnych wydarzeń. 

Z przyjemnością, przeczytam inne powieści Echols. Autorka swoją książką przekonała mnie do tego rodzaju tematyki, ponieważ do tej pory raczej ją omijałam. Polecam książkę każdemu kto chce przeczytać coś lekkiego, zabawnego i przyjemnego a jednocześnie pełnego zwrotów akcji i baardzo zajmującego. 

Oceniam: 5+/6 








sobota, 2 marca 2013

"Gdybyś mnie teraz zobaczył" - Cecelia Ahern

"Gdybyś mnie teraz zobaczył" - Cecelia Ahern

Żródło: antykwariat (10zł)
Strony: 350

W życiu trzydziestoczteroletniej Elizabeth Egan wszystko ma swoje miejsce. Porządek ,precyzja i przewidywalność oznacza bezpieczeństwo dla niej i jej złamanego niegdyś serca. Jedynym utrapieniem jest nieobliczalna siostra Saoirse i jej sześcioletni syn Luke ,którzy nieustannie stawiają plany Elisabeth na głowie.

Pewnego dnia w życie panny Egan wkracza tajemniczy Ivan. Beztroski ,spontaniczny ,poszukujący przygód - jest jej całkowitym przeciwieństwem. Pod jego wpływem Elisabeth diametralnie zmienia swój stosunek do świata. Ale Ivan jest dla niej zagadką - kim jest ,skąd pochodzi ,czy jest tym ,za kogo ona go uważa. I czy ich rozkwitający związek ma przyszłość?




Nikt nie powiedział ,że życie jest proste. Trzeba radzić sobie ze wszystkimi przeciwnościami bez względu na to czy w siebie wierzymy lub mamy siłę. Przynajmniej do tej pory tak myślałam ,ale kto powiedział ,że jesteśmy ze swoimi problemami sami? Może czuwa nad nami jakiś miły duszek ,krasnal lub niewidzialna istota?

„-Przyszłaś, żeby podzielić się ze mną swoimi myślami - powtórzyłem. 
- To cudowne stwierdzenie. Dzielenie się jest piękną rzeczą, myśli zaś jednym z najpotężniejszych elementów istoty ludzkiej. Jeżeli Twój umysł ma myśl, w którą wierzy, twoje ciało może to osiągnąć. Dzielenie się z kimś swoimi myślami jest... bardzo ci dziękuję, Elizabeth. To niezwykłe, że ludzie zazwyczaj usiłują się podzielić swoimi myślami z kimś, na kogo są źli albo kogo nie lubią. Przecież powinni to robić z bliskimi. To kolejna zabawna rzecz. Ale twoje myśli... to cudowny prezent. - zawinąłem ostatnią łodyżkę i uformowałem wianek - Dam ci ten wianek w zamian za twoje myśli. - włożyłem kwietną bransoletkę na jej nadgarstek.”


W ferie czułam się jak zombie. Nic nie musiałam robić ,całe dnie zlewały mi się w jeden. Miałam ochotę oderwać się od tego co mnie otacza i wylosowałam z półki ""Gdybyś mnie teraz zobaczył". Mój wybór był strzałem w dziesiątkę!!! Książka przeniosła mnie do innego świata ,sprawiła ,że szara rzeczywistość nabrała kolorów i dynamizmu.

Książka Ceceli Ahern sprawiła ,że mam mętlik w głowie. Z jednej strony strasznie dziwię się Elizabeth ,że nie zorientowała się kim jest Ivan ,ale co się dziwić? Przeżywając najszczęśliwsze chwile w życiu ,człowiek niekoniecznie myśli obiektywnie. Tak samo miłość ,niejednokrotnie zakłada klapki na oczy nawet najwytrwalszym "zawodniczkom".

Elizabeth od dzieciństwa zachowywała się bardzo dojrzale. Już jako dziecko dla swojej siostry była jak matka ,odciążając w obowiązkach wychowawczych swojego nieporadnego i oschłego ojca. Całe życie poświęcała się dla swojej rodziny np. kiedy miała jechać ze swoim narzeczonym do Nowego Jorku potrafiła w kilka sekund zmienić plany ,ponieważ Saoirse potrzebowała jej wsparcia. Nie wiem czy ktokolwiek byłby zdolny do takich poświęceń. Jestem przekonana ,że ja bym nie potrafiła... Wiele zależy od charakteru danej osoby co w moim przypadku dyskwalifikuje mnie jako Matkę Teresę Irlandii.

Czym tak na prawdę jest szczęście? Szukając jego definicji trafiłam tutaj. Szkoda ,że w prawdziwym życiu nie jest możliwe spełnienie wszystkich aspektów tej sztywnej formułki. Według mnie najważniejsze jest to ,żeby nie być samotnym ,bo co mi byłoby po tym ,że mam pieniądze (tak jak Elizabeth) ,a nie mam osoby ,która mnie rozumie i ,na którą mogłabym liczyć? W tym momencie życie Elizabeth nabiera barw. Na horyzoncie jej szarego życia pojawia się tajemniczy Ivan. To on pokazuje jej jak cieszyć się z błahostek ,dogadywać się z małym siostrzeńcem i wrzucić na luz.

Czy poważna Elizabeth pokocha spontanicznego Ivana?

Chcesz się przekonać czy bajki mają rację bytu w naszym świecie?
Zajrzyj do książki Ceceli Ahern ,a się przekonasz ;) !!




„Zranione serce boli niczym świeża rana, którą ktoś polał morską wodą, ale złamane-milknie. To tylko ty krzyczysz w duszy, ale nikt cię nie słyszy.” 

 A Wy ,co o tym myślicie??

Moja ocena: 5-/6



piątek, 1 marca 2013

"Zapomniane" - Cat Patrick


"Zapomniane" - Cat Patrick


Strony: 311
Oprawa: miękka
Źródło: empik


Książkę kupiłam z racji tego, że bardzo przykuła mnie jej nietuzinkowa okładka oraz pomysł na fabułę - taka kombinacja mnie zaintrygowała.


Główna bohaterka London Lane ma nietypowy "dar" :

" Widzę migawki przyszłości, jakby to były wspomnienia. Ale przeszłość jest dla mnie tajemnicą. Pamiętam, co będę miała na sobie jutro, i kłótnię, która zdarzy się dopiero po południu. Ale nie wiem, co jadłam wczoraj na kolację. Radzę sobie dzięki notatkom, mamie i najlepszej przyjaciółce, Jamie, i system jakoś działa...Do czasu. Bo teraz wszystko się sypie. Jamie się buntuje. Mama mnie okłamuje. I nie widzę w swojej przyszłości chłopaka, za którym szaleję. Ale dzisiaj go kocham. I chciałabym zapamiętać na zawsze, jak bardzo..."

Na początku - wielki zawód. Czytając miałam wrażenie, że pisze to jakaś czternastolatka : dziwne, nietrafione wymiany zdań, ogromna prostota języka...a do tego pozwolę sobie zacytować fragment, podczas którego nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać :

"-W której jesteś klasie ? - pyta
-W jedenastej - odpowiada Luke
-Jedwabiście. My też - oznajmia"

"Jedwabiście"..? Naprawdę nie wiem czy to błąd w tłumaczeniu ale zdarzają się w książce pewne podobne do tego dialogi. 

Z każdym nowym dniem London czyta notatki opisujące dzień wczorajszy - aby wiedzieć co robiła, z kim się pokłóciła. Jej syndrom zapominania przeszłości jest bardzo ciekawy. Szkoda tylko, że dopiero od połowy książki czytelnik przyzwyczaja się do jej postaci. Nie wiem czy przyczyna tkwi w tym, że musiałam "przestawić się" na język autorki czy może dlatego, że akcja dopiero w wtedy zaczyna nabierać tempa i pojawiają się wydarzenia, które mnie zaskoczyły. Niestety zostają one umieszczone w połowie i prawie na sam koniec pojawia się punkt kulminacyjny i BUM - książka się kończy.

Najgorsze co mogę odczuć czytając książkę to chęć sięgnięcia po inną. Niestety, tak było w przypadku "Zapomniane". Świetny pomysł ale źle zrealizowany. Zdziwiłam się, że Paramount Pictures zakupił prawa do ekranizacji powieści (rolę głównej bohaterki zagra Hailee Steinfeld, która moim zdaniem w ogóle nie pasuje do postaci London).

Chciałam ocenić książkę na 3 jednak daję jej 4, ze względu na rozwój akcji (niestety od połowy) i zaskakujące zakończenie. Miałam wrażenie, że autorka od połowy książki się "obudziła" i zaczęła nareszcie pisać konkretnie.

Pojawia się pytanie, czy warto ją w ogóle czytać skoro od połowy dopiero się coś dzieje. Myślę, że tak - jeśli nie masz nic innego do czytania a chcesz przeczytać coś w jeden dzień. 
Książkę polecam też osobom, które chcą odpocząć od trudniejszych książek i zapuścić się w świat nastoletniej, dziwnej dziewczyny, która widzi przyszłość.