Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jodi Picoult. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jodi Picoult. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 23 czerwca 2014

,,Karuzela uczuć" - Jodi Picoult


Emily i Chris mieszkają po sąsiedzku. Poznali się dzięki swoim rodzicom ,a właściwie ich przyjaźni. Cofając się w przeszłość, nie potrafią przypomnieć sobie chociażby jednego wspomnienia z dzieciństwa, które nie byłoby związane ze wspólnym spędzaniem czasu. Z biegiem lat ich relacja przechodzi wiele transformacji i ostatecznie w szkole średniej zostają parą. Ich życie komplikuje się podczas pewnego tajemniczego wieczoru. Dźwięk telefonu, który w tym czasie rozbrzmiał w sypialniach ich rodziców, wywrócił ich życie do góry nogami. Prawda jest straszna. Emily umiera po postrzale w głowę. Natomiast Chrisowi udaje się przeżyć. Niestety, nie wszystko jest takie proste jak się wydaje...
Para tej nocy była sama, więc kto zabił Emily?
 A może to było samobójstwo?
Od tej chwili to Chris staje się podejrzanym tej obrzydliwej zbrodni.
Jaka jest prawda? I czy ktoś w nią uwierzy?


W ciągu ostatnich miesięcy przeczytałam już kilka książek Jodi Picoult. Każdej z nich udało się mnie oczarować w mniejszym, lub większym stopniu. Jednak w "Karuzeli uczuć" odnalazłam coś czego się nie spodziewałam. Książki poświęcone nastolatkom od zawsze wydawały mi się infantylne. Przeważnie jest w nich wiele łzawych kwestii, impulsywnych wyborów... Tutaj było coś całkiem innego. Zobaczyłam sylwetki młodych ludzi, którzy wbrew opiniom wszystkich, potrafią świadomie podejmować decyzje, być odpowiedzialnym lub wyznawać nawet najbardziej gorzką prawdę. Zobaczyłam dwójkę bohaterów, którzy odzwierciedlali moje marzenia co do tego jak może wyglądać pierwszy poważny związek.

Sam pomysł na powieść wydawał mi się dość oklepany. Wielka miłość+tragedia= sukces murowany.
Jednak po zapoznaniu się z całością opowieści, moje zdanie na ten temat diametralnie się zmieniło. Pod pozornym płaszczykiem tak zwanej tandety, autorce udało się przemycić gamę różnorodnych emocji. Rozbudowane portrety psychologiczne bohaterów nadały historii prawdziwości i sprawiły, że powieść czytało się jednym tchem!

Zwykle autorzy skupiają się tylko i wyłącznie na głównych bohaterach. Jodi Picoult kocham za to ,że łamie te niepisane zasady. Czasami trudno się połapać, kto tak naprawdę jest w jej książkach najważniejszy. "Karuzela uczuć" pokazała historię miłości Chrisa i Emily oraz to co Chris przeżywał po swoim zatrzymaniu przez policję. Picoult przyjrzała się także emocjom towarzyszącym rodzicom tej dwójki. W sumie to chyba ten ostatni aspekt zrobił na mnie największe wrażenie. Wcześniej ich relacje były tak silne, że diametralna zmiana ich stosunków musiała sprawić, że z każdym słowem mówiłam do siebie mentalne "Wow".

Emily, przykuła moją uwagę, ponieważ po raz pierwszy spotkałam się z tak złożoną postacią. Na zewnątrz perfekcyjna nastolatka, aby w środku okazać się zagubionym wrakiem człowieka. Coś zdumiewającego... Kolejną intrygującą sprawą okazał się jej lęk przed bliskością. Zarówno fizyczną, jak i psychiczną. Dzięki temu w pewien sposób odnalazłam w niej cząstkę siebie. Czytanie o tym było dla mnie tym bardziej przełomowym momentem znajomości książek Picoult. Dzięki temu upewniłam się, że za jakiś czas na pewno powrócę do tej historii. Może wtedy zrozumiem ją inaczej? Kto wie?

Zakończenia powieści, na szczęście nie udało mi się przewidzieć. Chyba nikt nie będzie w stanie. Może umówmy się tak, jeżeli komuś się uda, to dajcie mi znać, będę miała kogo podziwiać i wielbić ;)


poniedziałek, 23 września 2013

"Dziewiętnaście minut" - Jodi Picoult


„W dziewiętnaście minut można skosić frontowy trawnik, ufarbować włosy, obejrzeć tercję meczu hokejowego. Dziewiętnaście minut wystarczy, żeby zaplombować ząb, upiec ciastka, poskładać pranie pięcioosobowej rodziny.(…) W ciągu dziewiętnastu minut można doczekać się dostawy zamówionej pizzy. Przeczytać dziecku bajkę lub wymienić olej w aucie. Przejść dwa kilometry. Obrębić dół spódnicy.(…) Dziewiętnaście minut – tyle starczy, żeby dopełnić zemsty.”

Pierwszy dzień szkoły jest najważniejszy. Od tego momentu zależy bardzo wiele. To jak się zaprezentujesz rówieśnikom będzie miało wpływ na to jak będą Cię traktowali i postrzegali w przyszłości. Jaki jest najlepszy sposób na to ,by wszystko poszło pomyślnie? Przede wszystkim trzeba być twardym ,wręcz bezwzględnym. Tylko taką drogą można dojść na szczyt piramidy popularności.

Uprzedzam ,że dzisiaj będzie sporo cytatów... Wiem ,zaszalałam ,ale w moich poprzednich recenzjach było ich strasznie mało ,jeżeli pojawiały się w ogóle. Tym razem trafiłam na takie kompendium mądrości ,że nie mogłam się powstrzymać ,żeby pokazać chociaż część tego co sprawiło ,że cofnęłam się do moich wspomnień z dzieciństwa ,a szczególnie z podstawówki...

Czytając pierwszy fragment napotykamy bardzo kontrowersyjne słowo: ZEMSTA. Nie mówię teraz o dziele Fredry ,ale o uczuciu jakie towarzyszy człowiekowi ,który od jakiegoś czasu cierpiał i w pewnym momencie załamał się. W swojej podświadomości zaczyna knuć plan ,który ma finalnie dać mu uczucie wyższości i tego ,że to wreszcie on jest panem sytuacji ,a nie jego oprawcy.

,,Bez względu na to, jakie nadzieje wiążemy z naszymi dziećmi, jakich sukcesów byśmy im życzyli, jak bardzo udawali przed sobą, że są doskonałe, wcześniej czy później staną się dla nas źródłem zawodu. Bo w gruncie rzeczy dzieci są o wiele bardziej do nas podobne, niż nam się wydaje- równie poprzetrącane i zagubione.”

W tym momencie warto powiedzieć kilka słów o fabule powieści. Główny bohater to bardzo wrażliwy nastolatek ,który dzień w dzień zmaga się z prześladowaniami. Mimo tego ,że Peter jest inteligentny ,a nawet przystojny ,to przez swoje łagodne usposobienie łatwo stał się workiem treningowym dla swoich rówieśników. Jedyną osobą ,na którą może liczyć jest jego przyjaciółka - Josie . Dzieciaki wzajemnie się wspierają i dzięki tej więzi udaje im się "przeżyć" czas podstawówki.

Wszystko zmienia się kilka lat później. Peter załamuje się. Nie ma wsparcia w domu ,nie posiada także prawdziwych przyjaciół. Jedyne co mu zostaje to komputer. Grając w gry lub zagłębiając się w kod html czuje ,że jest czegoś wart. Dowodem tego są jego autorskie gry na jednym z kluczowych for internetowych. Chłopak czuje ,że jego geniusz może się na coś przydać...

Wszystko zaplanował.
 Każdy krok ,strzał ,wybuch....

„Nie można odczynić dokonanego, cofnąć słów, które raz zostały wypowiedziane.”

Jak to się stało ,że nikt nie zauważył tego co się dzieje z Peterem?
Dlaczego przez tyle lat nikt nie potrafił go obronić przed codziennymi przykrościami? 

"Dziewiętnaście minut" to według mnie najlepsza książka tej autorki. Moja opinia może nie jest zbyt obiektywna ,ponieważ umiem doskonale wczuć się w sytuację tego chłopaka. Sama doskonale pamiętam ostatnie trzy lata podstawówki kiedy sama doświadczałam podobnych docinków.Czytanie scen ,w których Peter był dręczony było dla mnie wielką torturą ,przez którą powróciłam do moich wspomnień. Sam pomysł na narrację z kilku płaszczyzn jest moim zdaniem genialny! Tym bardziej bardzo wciągający okazał się wątek procesu chłopaka.

„Tak długo, jak coś żyje w ludzkiej pamięci, nie rozpływa się w niebycie.”




„Miłość ponoć przenosi góry, może poruszyć z posad świat, jest wszystkim, czego nam potrzeba, ale zawodzi w zderzeniu z realiami życia. Miłość nie ocaliła żadnego z dzieci, które Tamtego Dnia zjawiły się w Sterling High, nieświadome, że za chwilę zmieni się ich życie- ani tych zabitych i poranionych, ani Josie Cormier, ani Petera. czy więc miłość wymagała jakiejś domieszki? Szczęścia? Nadziei? Przebaczenia?”

"Dziewiętnaście minut" to przerażająco szczera i pełna emocji powieść idealna  dla młodych czytelników. Dzięki jej lekturze można uświadomić sobie wiele niedostrzegalnych spraw. Szczerze mówiąc ,musiałam chwilę ochłonąć ,żeby w miarę obiektywnie ocenić jej wartość. Przeczytałam wiele książek w swoim życiu ,ale ostatnimi czasy najbardziej cenię te napisane przez Jodi Picoult. To właśnie z powodu tej genialnej kobiety założyłam sobie Twittera ,żeby na bieżąco śledzić jej profil.

Moja ocena: 6/6


Źródło: antykwariat

piątek, 6 września 2013

Jodi Picoult -" Jesień Cudów"





   Jodi Picoult - " Jesień Cudów"


Ta książka to miazga ! Poruszająca, dynamiczna, zaskakująca a jednocześnie o tak prostej i trafionej fabule. Cały czas o niej myślę, żadna następna przeczytana przeze mnie powieść przez cały czas nie może zetrzeć wrażenia po "Jesieni Cudów".




Picoult ma genialne pomysły, które są jak prosto wzięte z codziennego życia ale niezwykłe, oprawione w wspaniałe emocje. "Jesień Cudów" opowiada o miłości, oddaniu i poświęceniu; o tym , że warto walczyć i nie poddawać się, nawet gdy sytuacja pokazuje, że zwycięstwo jest wręcz niemożliwe. 

Picoult prezentuje nam rodzinę : matka (Mariah) po poważnych przejściach i pobycie w ośrodku psychiatrycznym, ojciec (Colin) który zdradza żonę i inteligenta, niewinna córka (Faith). Pojawiają się komplikacje gdy pewnego razu ojciec zostaje przyłapany na zdradzie. Dla Mariah jest to cios prosto w serce, życie jej się rozsypuje i leci pomiędzy palcami a ona może tylko patrzeć bezsilnie jak miłość jego życia odchodzi do kobiety lepszej, piękniejszej, która potrafi zaspokoić jego pragnienia. Do tego coś dziwnego zaczyna dziać się z jej dzieckiem, które było świadkiem obecności obcej kobiety w ramionach jej ojca. Mała Faith twierdzi, że objawia jej się Bóg..

Autorka porusza poważny temat jakim jest wiara, która jak się okazuje w powieści potrafi czynić cuda nie tylko w kwestii uzdrowień ale również wewnętrznych przemian i sposobu w jakim postrzegamy drugiego człowieka. Lubię kontrowersyjne wątki dlatego spodobał mi się pomysł Picoult na przedstawienie Boga w postaci kobiety, który później zostaje wyjaśniony ale tego nie zdradzę. Po przeczytaniu książki od razu poleciłam ją mamie - ostatnio nie mogła się oprzeć aby nie wziąć jej do pracy :)


Jeśli chodzi o sam wygląd książki to nie mogę nic zarzucić szacie graficznej - książki Picoult mają ten sam styl, który idealnie do niej pasuje i od razu mogę rozpoznać, buszując wśród półek, które powieści to jej dzieła. Angielski tytuł tej książki to "Keeping Faith" (Zatrzymać Faith) który moim zdaniem zbyt dosłownie oddaje fabułę książki. Akcja powieści toczy się w jesieni, która obfita jest w cuda dlatego polski tytuł bardziej mi odpowiada.  



Jestem naprawdę oczarowana tą książką, która trzyma do końca w napięciu i bombarduje ilością emocji. Nie mogłam spać bo wciąż martwiłam się czy Mariah wywalczy prawo do opieki nad Faith. Niby taki prosty temat, przecież sprawy sądowe o przyznanie opieki nad dzieckiem odbywają się codziennie na całym świecie, ale dopiero po przeczytaniu "Jesieni Cudów" mogłam sobie uzmysłowić (po części) co znaczy być w takiej bezsilnej sytuacji, walczyć z osobą którą się kiedyś kochało i patrzeć na cierpienie własnego dziecka. Nie zabrakło również elementów humoru zawdzięczających przede wszystkim wspaniałej babci Faith, która sarkastycznie starała się rozjaśnić każdy dzień. 




Niesamowita powieść.
Urzekła mnie.


Źródło: antykwariat (21zł)
Strony: 525



środa, 28 sierpnia 2013

"Świadectwo prawdy" - Jodi Picoult


Sięgając po którąkolwiek z książek Jodi Picoult można być pewnym ,że  nie będzie się zawiedzionym (bez względu na wiek ,płeć ,religię czy status społeczny). Zawsze można spodziewać się tego samego: solidnie opowiedzianej historii rozdzierającej serce.

Przenieśmy się do Pensylwanii. To tutaj w oddalonej od cywilizacji wiosce zamieszkanej przez amiszów ,lokalna policja znajduje w stodole zwłoki noworodka. Nie byłoby w tym zdarzeniu nic szczególnego ,jeśli pominąć fakt ,iż dziecko nie zmarło śmiercią naturalną. Automatycznie podejrzaną o ten czyn staje się osiemnastoletnia córka gospodarzy - Katie Fisher. Od tego momentu życie dziewczyny diametralnie się zmienia. Jej sprawą zajmuje się Ellie Hathaway - prawniczka przechodząca kryzys sensu wykonywanej przez lata pracy. Przez niecodzienne wymogi zwolnienia za kaucją musi zamieszkać razem ze swoją klientką na farmie.

Co tak na prawdę stało się z noworodkiem?
Jak wygląda życie amiszów "od kuchni"?

Największym atutem książki jest moim zdaniem wątek religijny. Szczerze mówiąc ,nigdy za bardzo nie interesowałam się amiszami. Co prawda wiedziałam , że jest coś takiego , ale to tylko za sprawa filmu "Osada" i serialu na TLC. Pierwsze skojarzenie na ich temat miałam jedno: tchórze. Dlaczego? Zamykają się z dala od cywilizacji z obawy przed tym ,że nie daj Boże staną się pyszni i zacznie im zależeć tylko na pieniądzach. Z biegiem stron przekonałam się ,że to było bardzo krzywdzące twierdzenie. Duże wrażenie zrobiło na mnie poczucie wspólnoty i solidarności w chwilach zwątpienia oraz radości. Wbrew temu co myśli o nich społeczeństwo ,żyją w zgodzie ze swoimi przekonaniami. Jest takie znane porzekadło: Tylko krowa nie zmienia zdania. Otóż nie! Tylko stary amisz nie zmienia zdania...

Autorka książki doskonale odwzorowała zachowanie i zwyczaje tych prostych ludzi. To wręcz niebywałe ,żeby uczynić to w tak prosty ,przejrzysty i niewymuszony sposób. Do dzisiaj zadaję sobie pytanie : Jak to osiągnęła? Czy zamieszkała razem z nimi ,żeby obserwować ich na co dzień? W tym aspekcie mogę tylko spekulować...


Kolejny medal przyznałabym za portrety psychologiczne (inne niż dotychczas). Przeważnie narrator bardzo wiele razy się zmieniał i zdradzał dużo na temat wydarzeń w książce. Tym razem nie lada wyzwaniem były luki w pamięci Katie oraz wyrażenie wprost co dziewczyna czuje w danych momentach rozgrywającej się akcji.

Każdy młody człowiek myśli ,że wiele jeszcze go czeka w swoim życiu.
 Nie zdaje sobie sprawy ,że czasami jeden moment przesądza o jego przyszłości. 
Źle podjęte decyzje mogą ranić nie tylko ciebie ,ale tych których kochasz!!

Jodi Picoult w piękny sposób ukazała mało skomplikowane życie amiszów. Wykazała ,że Ci ludzie mimo wielu szerzących się na ich temat stereotypów ,potrafią być rozsądni ,pracowici i uczciwi. Rzadko kto potrafiłby przyznać się do winy ,kiedy tak na prawdę nie ma nic na sumieniu. Z drugiej strony na duże uznanie zasługuje zestawienie tego świata z współczesnością. Przeplatanie wątków prawniczych z rolniczymi to nie lada wyzwanie.

Największym szokiem było dla mnie zakończenie. To niemożliwe ,żebym nie domyśliła się tego co będzie na końcu powieści ,ale tym razem tak się stało.

"Świadectwo prawdy" to bardzo emocjonująca książka ,która na długo pozostanie w moim sercu.
Serdecznie ją polecam wszystkim wrażliwym czytelnikom.


Źródło: antykwariat (16zł)
Strony: 440
Moja ocena: 6/6


wtorek, 14 maja 2013

"Głos serca" - Jodi Picoult

"Głos serca" - Jodi Picoult



Źródło: allegro (15zł)
Strony: 556

"Jane zawsze żyła w cudzym cieniu. Od nieszczęśliwego dzieciństwa ucieka w małżeństwo z biologiem ,Olivierem Jonesem. Szybko okazuje się ,że ważniejsza od niej jest dla męża kariera ,lecz Jane i to potrafi znieść. Dopiero gdy uświadamia sobie ,że również ich córka ,Rebeka ,jest dla Oliviera mało istotna ,rodzi się w niej bunt. Pewnego dnia zostawia męża i razem z córką wyrusza z San Diego do Massachusetts. Oliver ,który z pasją tropi humbaki w głębinach oceanów ,chce odszukać żonę i córkę. Jeśli ma tego dokonać ,będzie musiał nauczyć się patrzeć na świat ,a także na siebie ,innymi oczami."



Jak to się mówi: "pierwsze koty za płoty!". Kiedy dowiedziałam się ,że "Głos serca" jest debiutancką powieścią Jodi Picoult - przeraziłam się!!! Czy ta przejmująca książka mogła powstać jako pierwsza? Dla mnie to niemożliwe. ;)



„Nie mogę mieć tego,czego ty nie możesz mieć. Powstałaś za sprawą mojego życia i właśnie dlatego moje losy zależą od ciebie.”




Większość znajomości nawiązujemy przez przypadek. Decyduje miejsce w jakie się udamy ,niekiedy nawet spojrzenie jakim obdarzymy nieznajomych. Przenieśmy się do czasów ,kiedy nie było jeszcze Spotted...
Jak zwrócić uwagę chłopaka ,który się nam spodobał?
Na to pytanie musiała sobie odpowiedzieć Jane ,która w pewien słoneczny dzień ujrzała przystojnego Olivera.




Po prostu "przez przypadek' upuściła swój portfel do wody. Oliver oczywiście jak przystało na szarmanckiego faceta ,rzucił się jej na ratunek. Na pewno większości z Was to spotkanie może wydawać się bardzo romantyczne ,ale nie zdajecie sobie jeszcze sprawy z tego co się między nimi wydarzy...


Na początku jak zawsze. Typowa sielanka. Spotykają się nieustannie ,są w siebie wpatrzeni. Mijają miesiące ,a Jane robi się coraz bardziej szczęśliwa. Po pewnym czasie Oliver jej się oświadcza. Ślub. Narodziny dziecka. Na tym kończy się już ich wielkie szczęście.

Kobieta zaczyna sobie uświadamiać ,że coś z ich związkiem jest nie tak. Jej mąż całym sobą poświęca się pracy. Nie ma go wtedy kiedy jest to niezbędne. Jane może liczyć tylko na siebie. 


Jednego dnia następuje przełom. Zaczynają się kłócić. On ją obraża ,podnosi na nią rękę ,chociaż wie o jej traumatycznym dzieciństwie. Jane pod wpływem impulsu zabiera córkę i wraca w rodzinne strony. Nie spodziewa się ,że jej mąż zagrozi jej sprawą w sądzie za uprowadzenie jego córki. Kobieta wsadza Rebekę w najbliższy samolot i....jej córka cudem przeżywa jego rozbicie się. Historia lubi się powtarzać. Kilkanaście lat później dzieje się coś podobnego z tym ,że dziewczyny wyjeżdżają na dobre. Przynajmniej tak twierdzą... Mają plan ,aby udać się do brata Jane -Joley`a ,który pracuje w sadzie w Massachusetts. Droga innym wydaje się prosta ,ale jest jedno "ale" !! Muszą przemieszczać się w taki sposób ,aby Oliver ich nie odszukał i nie zmusił do powrotu do domu. Podążają chaotycznie według instrukcji zawartych w listach jakie przygotował dla nich Joley...

Co przyniesie im podróż?

Czy usłyszą wreszcie głos serca?


Po przyjeździe do brata Jane odetchnęła pełną piersią. Razem z córką zatrzymały się u szefa Joleya -Sama. Ich znajomość przebiegała dosyć burzliwie ,ale każda ze stron dzięki niej coś zyskała. Jane nauczyła się wiele o naturze ,spontaniczności ,a Sam stał się bardziej ludzki i nie skrywał się już za fasadą milczenia. Oboje odkryli ,że nie warto kierować się uprzedzeniami co do pochodzenia czy zatrudnienia. O mały włos by się przez to bliżej nie poznali. Jak zwykle jednak Oliver pojawia się w nieodpowiednim momencie. Niszczy w ten sposób miłość Jane do Sama oraz fascynację Rebeki i Hadleya.

Jak to się zakończy?

Gdzie zamieszka Jane i Rebeka?

Co kierowało przez tyle lat Joleyem?




Początkowo nie widziałam w tym większego sensu ,ale z biegiem stron wszystko stawało się dla mnie coraz bardziej jasne. Opisane przez Picoult przygody były chwilami niesamowicie zabawne ,a za razem wzruszające. Dzięki nim zbliżałam się do głównych bohaterek. W czasach kiedy większość nastolatek drze koty ze swoimi rodzicami ,to była dla mnie miła odmiana. Opisy mijanych przez nie krajobrazów zasługują na wielkie wyróżnienie. Za ich sprawą mogłam nie ruszając się z mojego łóżka zwiedzić wiele ciekawych i pięknych miejsc. Chwilami przerywałam czytanie ,aby zamknąć oczy i pomyśleć o tym czy w moim przypadku ta podróż zdałaby egzamin. Czy ja i moja mama dałybyśmy radę przebrnąć przez to co Jane i Rebeka? Czytając książki tej autorki zawsze wyobrażam sobie jak ja bym się w danej sytuacji zachowała lub jakie konsekwencje niosą za sobą takie lub inne zachowania.


"Głos serca" skłania do zastanowienia się nad sobą. Jest to doskonała lektura dla wszystkich grup wiekowych ,ponieważ zawiera tak wiele wątków i metafor ,że na pewno każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Czytelnik oczekujący :dużej dozy dramatyzmu ,miłości (zarówno tej dojrzałej jak i młodzieńczej),trudnych decyzji oraz przede wszystkim walki o samego siebie -na pewno nie będzie zawiedziony.



Osoby ,które czytały wcześniejsze notki o książkach Picoult nie będą zdziwione kiedy przypomnę co najbardziej cenię w jej twórczości. Uwielbiam to ,że wszystko jest pokazane z wielu punktów widzenia i nie jest to zagmatwane ,a wręcz przeciwnie. Podpisy nad każdym rozdziałem REBEKA ,OLIVER lub JANE bardzo ułatwiły mi czytanie tej książki.



Zawsze staram się być obiektywna wobec postaci książkowych. Tym razem mi się to nie do końca udało. Od początku wiedziałam ,że jest coś nie tak z Oliverem. Ten facet jest dla mnie kompletnym zerem ,które nie zasługuje na tak wspaniałe kobiety jakimi są Jane i Rebeka. Wszytko co robił było samolubne ,chamskie oraz poniżające dla innych. Wyjątkowo paskudny mężczyzna-nie ma co się oszukiwać.







„Można przywrócić do życia martwe drzewo. Zaszczepić na nim dwa różne gatunki. Przeszczepienie to sztuka łączenia przeciwieństw, przywracania nadziei.”














A tutaj taki bonus ode mnie------>
Byłam ciekawa jak realnie wyglądała trasa podróży Jane i Rebeki ;)





Moja ocena: 5/6
P.S. Książka zawiera tyle osobliwych miejsc ,że nie sposób oddać ich za pomocą jakichkolwiek zdjęć.

środa, 20 lutego 2013

"Pół życia" - Jodi Picoult

"Pół życia"- Jodi Picoult

Strony: 459
Żródło: antykwariat (19 zł)

Luke Warren jest badaczem wilków. Pisze o nich, studiuje ich zachowania, a kiedyś nawet z nimi zamieszkał. Pod wieloma względami są mu bliższe niż własna rodzina, z którą właściwie nie ma kontaktu, odkąd żona go rzuciła, a syn Edward wyjechał. 

 Nagle wszystko się zmienia: Luke zostaje ciężko ranny w wypadku samochodowym. Edward musi wrócić do domu, który opuścił przed laty, i razem z siostrą Carą podjąć decyzję o losie ojca. Pojawiają się pytania ,na które nie ma prostych odpowiedzi: jakie tajemnice skrywa przed sobą rodzeństwo? Co stoi za pragnieniem, by pozwolić ojcu umrzeć… lub utrzymać go przy życiu za wszelką cenę? Czego życzyłby sobie sam Luke? I przede wszystkim, dlaczego zapomnieli to, o czym zawsze pamięta wilk: że członkowie stada potrzebują siebie nawzajem, a przetrwanie czasem idzie w parze z ofiarą?


Z książkami Picoult jest tak ,że niektórzy je kochają ,a inni nienawidzą. Ja należę do tych pierwszych. Zawsze myślałam ,że jestem zbyt młoda ,by czytać powieści o tak dojrzałej ,a zarazem ważnej tematyce... 
Po trzeciej książce tej pani , z małym rumieńcem na twarzy muszę przyznać się do pomyłki. Nawet młody człowiek ma swoje zdanie na temat eutanazji ,a szczególnie podczas okresu buntowniczego ,który jest nieodzowny u wszystkich nastolatków. Przychodzi taki czas ,że młodzi popierają to co jest zabronione przez kościół ,wszechobecne zasady moralne lub po prostu zakazane przez rodziców. Dopiero po jakimś czasie dochodzi do tego ,że stają się obiektywni i nie kierują się skrajnymi emocjami oraz chęcią zrobienia komuś na złość. Poniekąd ta książka dotyczy tego zjawiska ,które moim zdaniem jest warte uwagi.

Ojciec w życiu dziecka  powinien być wzorem. Szczególnie mali chłopcy powinni mieć w nim oparcie oraz przyjaciela ,z którym pierwszy raz poszliby na ryby ,ogolili się (nawet tylko dla zabawy). Niestety nie wszystkim jest to dane. W czasach ,w których zacierają się najwyższe wartości tj. rodzina ,miłość ,uczciwość zaczyna rządzić pieniądz oraz nadmierna praca. Chyba wszyscy są świadomi do czego doprowadza taka zmiana priorytetów. 



Główny bohater Luke Warren od zawsze pasjonował się wilkami. Te dzikie zwierzęta budziły w nim respekt ,ale także przypominały mu ludzi. W odróżnieniu od swojej rodziny i innych otaczających go homo sapiens nigdy nie wyrządziły mu krzywdy ani nie okłamały go. Może jego trudne dzieciństwo albo fakt ,że nie umiał się porozumiewać z innymi doprowadziło do tego ,że nie umiał być prawdziwym i odpowiedzialnym ojcem ,a tym bardziej oddanym mężem.



Całe swoje życie podporządkował swojej pasji ,nie licząc się z uczuciami swoich najbliższych. Potrafił opuścić swoją rodzinę ,by zamieszkać w lesie z wilkami i w ten sposób poznać lepiej ich zwyczaje. Po powrocie do cywilizacji czuł się fatalnie. Jego wzrok był rozbiegany ,bolała go głowa od słuchania zbyt wielu zróżnicowanych dźwięków ,a relacje z ludźmi nie układały się po jego myśli. Oczekiwał ,że wszyscy powitają go z otwartymi ramionami ,ale nie przewidział ,że życie jego bliskich poszło w drugą stronę ,a chwile ,które przegapił dla własnego widzimisię już nigdy się nie powtórzą.



Jego rodzina rozpadała się w bardzo długim procesie. Pokłócił się z synem ,który pewnego dnia spakował swoje rzeczy i uciekł. Żona miała dość jego ignorancji wobec tego co się dzieje u nich w domu. On zamiast oddzielić życie prywatne od swojej pasji ,poświęcał się wilkom bez jakiegokolwiek umiaru. Do domu wracał tylko co jakiś czas ,by się odświeżyć ,skorzystać z łazienki albo okazjonalnie zjeść coś innego niż prawie surowe mięso. Nawet noce wolał spędzać razem z watahą ,zamiast po długim dniu spędzić trochę czasu z żoną. Stała się rzecz nieodzowna. Doszło do rozwodu. Cały świat Cary i Edwarda legł w gruzach. Dziewczyna została z ojcem ,a Edward tułał się po świecie nie dając najmniejszego znaku życia swoim rodzicom.



Wiele lat później traumatyczne wydarzenie skłoniło go do powrotu do domu. On jako jedyna pełnoletnia i spokrewniona z Lukiem osoba ma podjąć decyzję czy odłączyć ojca od respiratora. Właśnie w tym momencie stajemy się świadkami konfliktu ,procesów sądowych i odkrycia tajemnic z życia bohaterów. 
Czy rodzeństwo podejmie wspólną decyzję?
Czy to ich scali?





"Kiedyś wierzyłam we wszystko ,co mi mówił,ponieważ był starszy i mądrzejszy niż ja. Lecz jak się okazuje ,dorosłość nie oznacza ,że stajesz się nieustraszonym człowiekiem. Po prostu boisz się czego innego."

Cara i Edward to dwie kontrowersyjne osobowości. Z ogromnym zainteresowaniem śledziłam ich rozmowy oraz kłótnie dotyczące losu ich ojca. Dziewczyna była bardzo do niego przywiązana i nie myślała  obiektywnie. Miała wrażenie ,że ich wypadek był spowodowany tylko i wyłącznie przez jej nieodpowiedzialne postępowanie. Z tego też powodu walczyła jak lwica o każde ,nawet najmniejsze tchnienie ojca. Była zdeterminowana tak bardzo ,że pozwała swojego brata i składała obciążające go i nieprawdziwe zeznania w sądzie. 

Edward toczył ze sobą walkę wewnętrzną. W głębi serca pragnął miłości i zainteresowania ze strony ojca ,ale z drugiej strony był zbyt dumny ,by powiedzieć mu o tym wprost. Długo zmagał się ze swoimi problemami ,ale nie chciał się przed nikim przyznać czego dotyczą. Jako nastolatek pełnił  rolę pana domu. To on płacił rachunki ,zajmował się Carą i był oparciem dla swojej matki. Teraz poczuł się jak piąte koło u wozu ,ponieważ nikt nie liczył się z jego zdaniem. 


Czy Cara uszanuje wolę ojca i pozwoli bratu odłączyć go od respiratora?

Książka pt. "Pół życia" od pierwszej strony jest przepełniona ogromną ilością emocji oraz bólu. Im bardziej zagłębiałam się w historię rodziny Warren`ów ,coraz bardziej się z nimi identyfikowałam. Trudno mi podjąć decyzję kto miał rację ,a kogo lepiej potępić. Ich losy przedstawiono z różnych perspektyw ,przez co trudno mi podjąć jakąkolwiek decyzję. Jedyne co mogę na ten temat powiedzieć jest to ,że z całego serca podziwiam Luke`a Warren`a jako pasjonata przyrody gotowego do największych poświęceń w  imię tego co kochał najbardziej. Mimo wielkiego zaangażowania w pogłębienie wiedzy o wilkach nie można mu wybaczyć tego ,że był strasznym i wyrachowanym egoistą. Interesował się tylko sobą ,myślał tylko o swoich podopiecznych zamiast skupić się na tym co tak na prawdę jest w życiu ważne. W tym aspekcie można łatwo dostrzec tragizm tej postaci. Pasuje do niego słynne powiedzenie ,że dobrego człowieka poznaje się nie tylko po słowach ,ale przede wszystkim po czynach (,których u niego nie zaobserwowałam).

Wielkim atutem książki są doskonałe opisy wilczych zachowań. Z całą pewnością można zatracić się w ich świecie... Wszystkie rozdziały są podzielone na dwie płaszczyzny: czas realny (czyli to co dzieje się w szpitalu ,gdy Luke Warren jest podłączony do respiratora) oraz czas przeszły (wspomnienia Luke`a z czasów gdy był w pełni swoich sił).



Jeżeli chcecie zapoznać się z tą książką ,to dobrze Wam radzę - zaopatrzcie się w pudełko chusteczek higienicznych!!

Dawno nie czytałam tak wzruszającej powieści. Jest napisana o zwykłych ludziach z myślą o zwykłych ,przeciętnych czytelnikach ,a ostatnio to rzadkie zjawisko.

Moja ocena: 6/6.

środa, 13 lutego 2013

"Przemiana - Jodi Picoult"

"Przemiana - Jodi Picoult"


Strony: 541
Żródło: Antykwariat (19,90zł)

June Nealon była szczęśliwą żoną i matką, przed którą rozciągała się perspektywa wielu lat radosnego rodzinnego życia. W jednej chwili jej świat się zawalił, zamieniając życie w nieustanne oczekiwanie - na zabliźnienie ran, na dopełnienie sprawiedliwości, na cud. Shay Bourne ma wkrótce umrzeć. Nie znalazł nigdy swojego miejsca na ziemi, nie ma już nic do zaoferowania światu. W pewnym momencie staje przed szansą odkupienia swoich win i błędów. Aby tak się stało Claire Nealon, córka June, musi przyjąć od niego bardzo szczególny dar. Michael Wright zdecydował się poświęcić życie Bogu. Kiedy jednak osobiście poznaje Shaya Bourne'a, zostaje zmuszony do zakwestionowania założeń swojej religii, spojrzenia w innych kategoriach na pojęcie dobra i zła. I na samego siebie.


Mimo tego ,że żyjemy w XXI wieku to są rzeczy ,o których nie mówi się głośno i nie pyta o nie ludzi ,których znamy dość słabo. Tabu dotyczy głównie sfery duchowej ,materialnej lub prywatnej. Nie musi dotyczyć wszystkich. Wiadomo ,że są osoby otwarte i szczere ,ale chyba oczywiste jest także to ,że w każdym człowieku powinna być nutka tajemnicy...

"Przemiana" to kolejna z książek Jodi Picoult poruszająca aktualne ,kontrowersyjne i potrzebne tematy. Po wcześniejszej lekturze książki jej autorstwa starałam się mentalnie przygotować na ogrom wydarzeń ,faktów ,ciekawostek ,a przede wszystkim emocji sprawiających ,że w pewnym momencie zaczęłam odczuwać ambiwalencję.

Książka opowiada o niewyobrażalnej tragedii - utracie męża i siedmioletniego dziecka. June została na świecie prawie sama ,ponieważ zaufała Shay`owi. Dała mu pracę ,za którą tak jej się "odwdzięczył". Przy życiu trzyma ją świadomość tego ,że za kilka miesięcy urodzi dziecko ,które będzie potrzebowało jej miłości i pomocy ,by przeżyć. 

Czy osoba ,która dokonała tak bestialskiego czynu zasługuje na pozwolenie ,by żyć?

W tej kwestii zdania są podzielone. Losy Shay`a rozpatruje ława przysięgłych ,w której składzie jest młody Michael. Jego głos przyczynił się do skazania mężczyzny na karę śmierci. 

Czy takie decyzje niszczą życie? 

To zjawisko można zaobserwować na przykładzie życia Michaela.
W książce poznajemy historię: księdza ,który zmaga się z wyrzutami sumienia ,zakompleksionej i osaczanej przez rodziców  prawniczki ,lekarza szukającego prawdziwej miłości ,głęboko zranionej kobiety ,dziecka czekającego na śmierć ,więziennego artysty tworzącego portrety swojej ofiary ,a zarazem największej miłości. Głównym torem zapoznajemy się z pragnieniem Shay`a ,który chce oddać swoje serce siostrze dziewczynki ,którą zabił wiele lat wcześniej. Jego decyzja sprawia ,że społeczeństwo dzieli się na dwa konkurujące ze sobą obozy. Przez wiele rozdziałów obserwujemy rozwój sytuacji i zagorzałe dyskusje na temat tego kto w tej sytuacji ma rację. 


W więzieniu zaczynają dziać się bardzo dziwne rzeczy. Woda w muszlach klozetowych zmienia się w wino ,jeden z więźniów zostaje uzdrowiony ,a wiele osób zaczyna myśleć ,że Shay jest nowym Jezusem...



Czy ich myśli okażą się prawdą?


Jedną z wielu rzeczy ,które przykuły moją uwagę jest wątek oddawania narządów do przeszczepu. Osobiście gdybym tylko mogła być dawcą szpiku to chętnie podarowałabym komuś cząstkę siebie ,ale niestety nie kwalifikuję się do tego. Zostaje mi ewentualnie honorowe oddawanie krwi ,chociaż też nie jestem pewna czy z moimi wahaniami żelaza ktoś będzie chciał mi ją pobrać. Nadal zastanawiam się czy włożyć do swojego portfela deklarację chęci oddania narządów po mojej śmierci. Tyle nasłuchałam się od mojej pani od PO o tym ,że takich ludzi nie ratuje się tak efektywnie jak innych ,że na samą myśl o tym przechodzą mnie ciarki. Może jestem samolubna ,ale na razie nie jestem na tyle dojrzała ,by podjąć taką decyzję. A wy?


Jestem pod ogromnym wrażeniem odwagi Picoult w wyborze tematu swojej powieści. Dużą rolę w jej książce odgrywa religia ,ale ukazano ją w sposób neutralny. Co mam tu na myśli? Ani ateiści ,ani tzw. potocznie "moherowe berety" nie mogą czuć się urażone. Wszystko ma umiar i smak ,a w dzisiejszych czasach to niestety rzadkość. Pozostaje mi tylko gorąco zachęcić Was do zapoznania się z tą książką ,bo na prawdę warto ;)

Moja ocena: 5/6

P.S. Jak spędzacie lub spędzaliście ferie? Ja właśnie ładuję baterie i straaaaaaaaaasznie leniuchuję. Spanie do 9.00 ,to jest to!!! Szkoda ,że to nie może trwać wiecznie... Kilka dni temu wysłałam zgłoszenie ,by zostać recenzentką Paranormal Books. Proszę ,trzymajcie za mnie kciuki ;P

czwartek, 27 grudnia 2012

"Tam gdzie ty"- Jodi Picoult

"Tam gdzie ty" - Jodi Picoult

Strony: 564

Każdy w swoim życiu dąży do tego ,by być szczęśliwym. Dla jednych jest to równoznaczne z posiadaniem dzieci i rodziny ,a dla innych ważniejsze są pieniądze ,pozycja społeczna lub bezgraniczna wiara w Boga. Nikt nie ma takiej mocy ,by ocenić słuszność tych poglądów. 

"-No to powiedz. Oczywiście czysto teoretycznie.
-Co mam Ci powiedzieć?
-Czego szukasz.
-Na miłość boską ,Vanesso ,nie mam pojęcia. Na razie o tym nie myślę. [...]
-Kogoś prawdziwego-słyszę własne słowa. -Kogoś ,kto nie musi niczego  udawać i przy kim będę mogła być sobą. Kogoś bystrego ,ale z dystansem do siebie. Kto nie wstydzi się płakać w czasie symfonii ,bo rozumie ,że muzyka czasem nie mieści się w słowach. Kto zna mnie lepiej niż ja sama. Kogoś z kim mam ochotę pogadać z samego rana i przed pójściem spać. Przy kim czuję ,że zna mnie całe życie ,chociaż tak nie jest."

Książka Jodi Picoult pokazuje ten problem. Poznajemy małżeństwo Maxa i Zoe Baxterów ,którzy od wielu lat starają się o dziecko. Próbowali już wszystkich naturalnych metod ,a nawet in vitro. Niestety żadne z tych zabiegów nie przyniosło pożądanego efektu. Zoe zachodziła w ciążę ,ale zawsze kończyło się to poronieniem. Książka zaczyna się gdy Zoe jest "przy nadziei". Tym razem to już 6 miesiąc. Jej myśli skupiają się tylko i wyłącznie na dziecku. Nie może się doczekać momentu ,gdy weźmie je w ramiona. Po raz kolejny los chciał inaczej... Ona jakoś się z tym uporała ,ale jej mąż niekoniecznie. Zamknął się w sobie. Oddalił się od niej. Nieoczekiwanie wręcza jej pozew o rozwód. Zoe jest załamana. Jej życie legło w gruzach. Bez męża jej plany związane z posiadaniem dziecka się nie spełnią. Pewnego dnia poznaje Vanessę - kobietę ,która zaleciła swoim podopiecznym muzykoterapię (właśnie tym od wielu lat zajmuje się Zoe). Ich znajomość bardzo szybko przeradza się w głęboką przyjaźń ,a później miłość.

Czy to możliwe ,by całe swoje życie udawać kogoś innego? 
Czy pragnienie posiadania dziecka da o sobie znać i tym razem?

Dziewczyny każdego dnia pilnują się ,by w miejscach publicznych nie okazywać sobie czułości ,z obawy przed agresywnymi reakcjami ze strony otaczających je ludzi. Jednak zadziwia je akt nietolerancji Maxa ,który odmawia im pomocy w zrealizowaniu ich największego marzenia. Nie mogą się z nim dogadać ,więc sprawa zostaje przekazana do sądu.

Jaki będzie wynik rozprawy? 
Czy sędzia będzie po stronie pary homoseksualnej czy typowego ,heteroseksualnego i głęboko wierzącego małżeństwa?
 Do czego jest się w stanie posunąć zdesperowany człowiek?

Miłość nie jest tu na pierwszym planie ,ale bez niej żadne z tych wydarzeń nie ma sensu bytu. Czytanie "Tam gdzie ty" było dla mnie ogromnym przeżyciem. Pomysł ,by rozdziały przedstawić naprzemiennie z perspektywy trójki głównych bohaterów pozwolił dokładnie poznać ich system wartości oraz kierujące nimi pobudki. Czasami narracja była tak przekonująca ,że udało mi się dopasować kilka sytuacji lub myśli bohaterów do swojej osoby. Książka przyprawiała mnie o dreszcze ,sprzeczne myśli i emocje. Nie mogłam się skupić na żadnej rzeczy. Ciągle siedziała mi w głowie. Pochłonęłam  ją w niecałe trzy dni. Zawaliłam przez to kilka spraw ,ale nie żałuję.

Cieszę się ,że dzięki lekturze poznałam tak wyrazistych i kontrastowych bohaterów. Niektórych pokochałam od kilku stron. Innych znienawidziłam za płytkość i brnięcie przez życie z klapkami na oczach. Ile można słuchać o tym ,że Bóg kocha i jest dobry tylko dla wybranych?

"Bezpieczeństwo to rzecz względna. Możesz dopłynąć tak blisko brzegu ,że prawie czujesz grunt pod nogami ,po czym nagle roztrzaskujesz się na skałach."

Jodi Picoult jak zwykle porusza kontrowersyjne tematy. Wybór domu dla nienarodzonego dziecka to moim zdaniem rzecz abstrakcyjna. Autorka stara się być na tyle uczciwa ,by przedstawić racje i punt widzenia obu stron konfliktu. Niewiarygodne dla mnie było to ,że na początku książki byłam skłonna zrozumieć Maxa ,a pod koniec już nie. Rzadko kiedy można spotkać się z książką ,która skłania czytelnika do zastanowienia się nad tym jak zachowałby się na miejscu bohaterów. Czy podejmowane przez nich decyzje nieodwracalnie zmienią ich losy?

"Nawet w wieku 6 lat wiele rzeczy Sammy wie na pewno: Że większość dzieci ma tylko jedną mamę i jednego tatę ,ale ona nie jest większością dzieci. Bo tak na prawdę jest najszczęśliwszą dziewczynką na świecie."

Do każdego rozdziału dopasowano jedną piosenkę odzwierciedlającą towarzyszące bohaterom emocje i uczucia. Szkoda ,że chochliki schowały gdzieś moją płytkę (tak ,więc nie mogłam jej przesłuchać). Jestem bardzo ciekawa piosenek Zoe. Spróbuję ją znaleźć i wtedy opowiem Wam o moich wrażeniach.

Zachwyt utrzymuje się nadal (,chociaż podejrzewałam u siebie syndrom znudzenia czytelniczego). Po przemyśleniu mogę spokojnie dać:  6/6. Polecam każdemu!