sobota, 24 maja 2014

,,Papierowe miasta" - John Green

źródło: empik.com





Moja przygoda z Johnem Greenem zaczęła się stosunkowo niedawno ,ale przerodziła się w coś niesamowitego. Początkowo nawet nie miałam zamiaru czytać żadnej z jego książek ,ponieważ byłam znudzona tym ,że na każdym blogu pojawiały się ich recenzje. Jednak kiedy po maturach wbiegłam do Empiku z obłąkańczym wyrazem twarzy ,to w amoku chwyciłam trzy jego książki i jakoś tak samo się stało ;].

Cała historia wydaje mi się dosyć niesamowita. Głównym  bohaterem książki jest Quentin Jacobsen ,który podkochuje się w Margo Roth Spiegelman - koleżance z sąsiedztwa. Wszystko się rozkręca kiedy pewnej nocy Margo włamuje się do jego pokoju i porywa go na niesamowitą wycieczkę połączoną z wieloma kawałami ,którymi karają osoby ,które im się naraziły. Dla Q, taka wyprawa to coś nowego. Dotychczas, był postrzegany jako ofiara losu i kujon. Jedynymi przyjaciółmi byli dla niego równie żałośni koledzy: Radar i Ben . Wyprawa z Margo otwiera mu oczy, sprawia również, że chłopak zaczyna zyskiwać w szkole szacunek. Wszystko jednak nieoczekiwanie zmienia się, kiedy Margo znika. Quentin za wszelką cenę pragnie ją odnaleźć. Pomagają mu w tym wskazówki pozostawione przez Margo. Tylko on jest w stanie zorientować się ,o co w nich chodzi i gdzie się ukryła...

,,Papierowe miasta" to bardzo dziwna książka. Może to wyrażenie jest banalne ,ale odzwierciedla moje przemyślenia po jej przeczytaniu. Cały czas miałam wrażenie ,że nie jestem w stanie odczytać symbolicznego znaczenia poszczególnych scen. Sam tytuł ,to bardzo wymowna wskazówka dotycząca tego co będzie kluczowym motywem przewijającym się w treści powieści. Niestety, nie mogę Wam zdradzić nic więcej! Coś musi pozostać sekretem!

,,Papierowe miasta" to powieść dla młodzieży, obrazująca poszukiwanie tożsamości i sensu wkraczania w dorosłość. Bohaterowie książki byli w tym samym wieku co ja ,więc z łatwością mogłam się z nimi utożsamiać.

Powieść podzielono na trzy części. Wraz z czytaniem kolejnych stron, miałam wrażenie ,że akcja nabiera rozpędu. Jednak dopiero w trakcie scen finalnych mogłam z całą pewnością powiedzieć ,że cieszę się z tego ,że miałam okazję ją przeczytać. Do tego momentu biłam się z myślami, czy nie porzucić czytania i przy okazji nie wyrzucić książki przez okno. Dlaczego? Byłam znudzona tym ,że w powieści było tak mało wątków. Bum! Jest tylko jeden ,do którego dopisano pare pośrednich i na tym koniec. Spodziewałam się czegoś lepszego. Zresztą sama nie wiem... Z drugiej strony, infantylność bohaterów zapewniła mi masę rozrywki. Myślałam, że eksploduję ze śmiechu czytając niektóre dialogi Q rozmawiającego z kolegami. Nie wpadłabym na to ,aby wykreować bohatera ,który nazywałby każdą dziewczynę, bez względu na wiek, królisią! Moje rozbawienie potęgował fakt ,że chłopak zachowywał się niczym nastoletni pedofil ,nakręcony na każdą dziewczynę przebywającą w promieniu 10m. Osobiście znam jedną taką osobę (razem z Sandrą) i nie mogłam się powstrzymać od uśmiechu na twarzy. Sentyment do takich oryginałów pozostał ;)

Z wszystkich bohaterów pojawiających się w książce ,na pierwszy plan wysuwa się postać Margo. To nie ona jest kluczową bohaterką utworu,ale jest tak nieprzewidywalna i dynamiczna ,że trudno nie zwrócić uwagi na tak ciekawą kreację sylwetki zbuntowanej nastolatki. ,,Papierowe miasta" skupiają się na pokazaniu bezradności i niepewności Margo. To na podstawie jej rozpaczliwej ucieczki ,stopniowo poznajemy przyczynę jej postępowania. Zagłębiamy się w to, przed czym uciekała ,poznajemy ,,jej demony". To właśnie ona jest centrum wszechświata wokół którego wszystko się kręci.

Ostatnio myślałam czy ta książka miałaby sens bez niej. Otóż nie. Margo jest jedyna i niepowtarzalna. Chcąc nie chcąc, wprowadza wszechobecny zamęt. Trudno mi natomiast uwierzyć w to ,że dziewczyna w jej wieku mogła tak żywo interesować się oldschoolową muzyką i (trudną ,a wręcz nudną) poezją. Te wątki mnie całkowicie rozczarowały.

Narracja książki to mikstura oschłego i jednocześnie emocjonalnego stylu wypowiedzi. Wyczuwalna jest  w niej przemiana Q z naiwnego chłopca ,w prawdziwego i chętnego do podejmowania wyzwań mężczyznę.

Mimo moich rozterek, przeczytajcie ,,Papierowe miasta". Będziecie mieli możliwość przekonania się na własnej skórze o tym co sądzić o tej książce ,bo według mnie ma tyle samo wad ,co zalet. Niedługo przeczytam kolejne książki Johna Greena. Mam nadzieję ,że tym razem będzie o wiele lepiej.

7 komentarzy:

  1. Do pana Greena zrażona jestem po "Gwiazd naszych wina", jakoś nie widzi mi się kolejne ryzykowanie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są lepsze i gorsze książki, nie zniechęcaj się tak odrazu!

      Usuń
  2. Mam straaaszną ochotę na tą książkę! Wręcz jej potrzebuję. Gwiazd naszych wina mnie dobiło emocjonalnie i mamnadzieję, że tutaj też tak będzie.
    zaczyatn-a.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie się lektura bardzo podobała, a autor należy do moich ulubionych, ale przecież nie każda książka musi przypaść do gustu w jednakowym stopniu wszystkim czytelnikom :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja również trochę zawiodłam się na "Papierowych miastach". A infantylność bohaterów w wykonaniu Greena jest kapitalna :D Zdecydowanie lepiej wypadł w "Gwiazd naszych wina" i "Szukając Alaski" ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Greena najbardziej lubię "Gwiazd naszych wina", potem są "Papierowe miasta" a na końcu "Szukając Alaski", ta ostatnia powieść najmniej mi się spodobała.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiele dobrego słyszy się ostatnio o książkach Greena. Jeszcze nie miałam okazji poznać żadnej z nich, ale na pewno to zrobię. Będę się musiała tylko zastanowić od której zacząć :)

    OdpowiedzUsuń