poniedziałek, 26 maja 2014

"Szkieletowa załoga" - Stephen King


"Szkieletowa załoga" to zbiór dwudziestu dwóch opowiadań, które zniewalają swoim mrożącym krew w żyłach klimatem. King'owi nie można ująć talentu pisarskiego, jest mistrzem w kreowaniu atmosfery skrajnego przerażenia, a po przeczytaniu jakiegokolwiek jego dzieła mam ochotę schować się pod łóżko (mam łóżko z szufladami i tylko dlatego nigdy tego nie robię), przykryć kocem i czekać na rychłą śmierć. Na moje szczęście Pan Bóg mnie kocha, i nigdy nie zaatakowała mnie małpka kapucynka tudzież mleczarz-psychopata. W zasadzie nie bardzo wiem, jak ta recenzja miałaby wyglądać, cóż ja mogę powiedzieć? Ten kto zna King'a z pewnością doceni jego kunszt, "Szkieletowa załoga" niczym nie odstaje od innych jego książek - jest bardzo klimatyczna.

Może przybliżę wam kilka opowiadań. Jak to z nimi bywa, są te lepsze jak i te niepoprawnie odebrane przez czytelników. kiedy pisarz się stara ,ale niewiele z tego wychodzi. Dużo zabierają na wartości, moim zdaniem, krótsze opowiadania, które pomijałam (np "Lament paranoika"). Nie było ich wiele ,ale jednak. Były też takie, które zwyczajnie zanudziły mnie na śmierć. Oczywiście w większości przyprawiły mnie o szybsze bicie serca. Uwielbiam się bać.

Przede wszystkim "Mgła". To jest pierwsze i najdłuższe opowiadanie na liście, daje przedsmak całego "repertuaru". Stawia wysoko poprzeczkę, i jest wyśmienicie napisane. Zawiera jedynie  kilkadziesiąt (około stu) stron ale są one wypchane po brzegi grozą i różnorodnością zdarzeń. Jest rozbudowane i dopracowane. Wyobraź sobie, że idziesz na zakupy do supermarketu - makaron, garść słodyczy, pomidory w puszce - i nie możesz z niego wyjść ,bo za drzwiami znajduje się tak gęsta mgła, że nie jesteś w stanie dostrzec niczego w promieniu kilku metrów. Jak to się mówi, weszli na chwilę - zostali na dłużej. Mgła jest przerażająca, a każdy kto w nią wchodzi, już nigdy nie powraca.



"Małpa" opowiada... Cóż, o małpce kapucynce. Nigdy ich nie lubiłam, serio. Może nie o tyle są straszne, co bezczelne i cwane. Nie miałam okazji na własne oczy zobaczyć jakie są wredne, ale w każdym filmie mają ten "charakterek". "Małpa" trochę mnie rozczarowała, bo nie była ani straszna ani ciekawa, jednak plus za pomysł.

Wielką niespodzianką było dla mnie opowiadanie "Jaunting". Teleportacja to wciąż jedynie nasze marzenie, pewnie, byłoby fajnie wychodzić za pięć ósma i wciąż być w szkole przed czasem, ale nie ma tak pięknie, a King przekonał mnie, że każdy medal ma dwie strony.

Najbliżej mojemu sercu jest jednak "Tratwa", czyli jak mroczne mogą być głębiny jeziora. Mogę pływać w basenie pełnym chloru, w rwącej rzece, w morzu, które widzę z okien ,ale jezioro.. to mnie paraliżuje. Okej, uwielbiam pływać, więc nawet na jezioro się skuszę, ale to co muszę przejść by do niego wejść, oraz co czuję przy dotknięciu stopą, czegokolwiek co się w nim znajduje, to już moje paranoje.

Godne wyróżnienia są jeszcze "Edytor tekstu" i "Babcia". Richard otrzymał od swojego bratanka , na pierwszy rzut oka, normalny edytor tekstu, jednak nie był do końca normalny. To co się na nim napisało, miało swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Czyż to nie rozkoszna opcja? Szczególnie, gdy ma się syna, który nie spełnia oczekiwań.. reszty domyślcie się sami. ^^ A "Babcia"? To ciekawa historia, niebezpośrednia, taka gdzie każdy może dopasować ją do siebie. Kiedy jesteś dzieckiem a twoja babcia cię przeraża to wyobraźnia płata figle.

"Bunt Kaina" to jedno z tych opowiadań, które lubię ale nie do końca rozumiem. Niby nie chodzi o rozumienie, ale jednak. Mam niedosyt, i wciąż mnie w tym coś intryguje. Ale z opowiadaniami często tak jest. Za szybko się kończą.

King nie byłby Kingiem gdyby nie napisał naprawdę psychodelicznego opowiadania. Takim jest "Szkoła przetrwania". Ojej, co tam się dzieje.
Wcześniej czy później każdy student medycyny staje wobec pytania: jak wielki szok traumatyczny jest w stanie znieść pacjent? Rozmaite autorytety udzielają rozmaitych odpowiedzi, lecz na najbardziej podstawowym poziomie odpowiedź sprowadza się do innego pytania: jak bardzo pacjentowi zależy na tym, żeby przeżyć?
Ile byś poświecił, by pozostać przy życiu? Głodny, zdesperowany, z nikłą nadzieją na ratunek. Ile oddałbyś za cenę życia? A może przeszłoby ci przez myśl "Mmm, jak apetycznie wygląda moja noga"? Nigdy nie wiemy na ile nas stać puki nie zostaniemy przyparci do muru. 

Do opowiadań trzeba się przekonać. Ja nie jestem wielbicielką takich form, ponieważ lubię dokładnie poznawać bohaterów a nie zmieniać ich jak rękawiczki, ale muszę przyznać, że te opowiadania mają coś w sobie. Jako ciekawostkę podam, że uzbierano je z siedemnastu lat pracy King'a. Najstarsze opowiadanie "Wizerunek kosiarza" napisał gdy miał lat osiemnaście - o czym sam nas informuje na wstępie - a ostatnie przyszło mu napisać w 1983 roku. Nalegam, żeby przeczytać zarówno wstęp, który oddaje trochę humoru Kinga jak i zakończenie, które przybliża nam trochę mechanizm powstawania opowiadań - czyli skąd czerpie się inspirację.

Spis:

  • Mgła
  • Zjawi się tygrys
  • Małpa
  • Bunt Kaina
  • Skrót pani Todd
  • Jaunting
  • Weselna chałtura
  • Lament paranoika
  • Tratwa
  • Edytor tekstu
  • Człowiek, który nie podawał ręki
  • Świat plaży
  • Wizerunek kosiarza
  • Nona
  • Dla Owena
  • Szkoła przetrwania
  • Ciężarówka wuja Otto
  • Poranne dostawy (Mleczarz 1)
  • Wielkie bębny: opowieść pralnicza (Mleczarz 2) 
  • Babcia
  • Ballada o celnym strzale
  • Cieśnina

2 komentarze:

  1. Opowiadania nie są dla mnie, a na pewno nie takie. Kocham długie i grube historie Kinga, ale z tymi opowiadankami nawet nie chcę próbować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie ja też nigdy nie lubiłam opowiadań, nie zawsze do mnie przemawiają, ale czasem jak się nie spróbuje to nie będzie się wiedzieć. Zresztą, ej, nigdy nie mów nigdy. :D

      Usuń