niedziela, 28 lipca 2013

"Kiedy byłeś mój" - Rebecca Serle


Nowoczesność kontra Szekspir. Czy ten pojedynek ma rację bytu?

Bardzo lubię przekonywać się na własnej skórze o takich rzeczach ,więc nic dziwnego ,że kiedy miałam okazję zapoznać się z tą książką , nie wahałam się ani chwili. "Romeo i Julia" była moją lekturą w gimnazjum ,ale odkąd pamiętam zawsze była wysoko na mojej liście "przeczytane". Z kolei incydent z "Kiedy byłeś mój"postaram się zapomnieć jak najszybciej lub zatrzeć 3/4 moich wrażeń ,żeby pozostały same pozytywy. Niestety nie mam takich nadprzyrodzonych mocy ,więc przechodzę do konkretów....

Książka opowiada o paczce przyjaciół ,która jest w ostatniej klasie liceum. Trzy przyjaciółki przeżywają pierwsze miłości ,organizują szalone imprezy i cieszą się z uczniowskiego życia elity. Umawiają się z równie popularnymi chłopakami ,którzy są najlepszymi kumplami. Ich sielankowe życie przerywa nieoczekiwany powrót do ich miasteczka kuzynki Rosie - Juliet. Dziewczyna znacznie różni się od swoich rówieśników. Jej markowe ubrania ,oślepiający bielą uśmiech i droga bryka sprawiają ,że większość ludzi daje się jej omotać. Zachowują się jak marionetki sterowane przez tę pozornie nieszkodliwą dziewczynę. Nagle Rob doznaje olśnienia! Po co starać się o względy Rosie ,skoro bez problemu dogaduje się z jej piękną kuzynką? I takim oto sposobem główna bohaterka opowieści zostaje całkiem sama.

Całość prezentuje się razem dość banalnie. No dobra ,masakrycznie banalnie. Początkowo wciągnęłam się w treść. Gdzieś tak po 80 stronach stwierdziłam ,że oprócz roztrząsania głównej bohaterki "co by było gdyby..." to tak właściwie nic się nie działo. Większość wypowiedzi dziewczyn była tak infantylna ,że momentami nie wiedziałam czy być zażenowana ,czy myśleć ,że jestem od nich dojrzalsza. Dziwi mnie fakt ,że mimo tego ,iż były w moim wieku to głównym tematem ich rozmów były tylko i wyłącznie ich podboje miłosne. Dziwiła mnie także ilość zapamiętanych przez nie mało istotnych epizodów z ich dzieciństwa. W pewnym sensie były one lepiej zredagowane i przytoczone niż aktualnie przebiegające wydarzenia.

Cały tragizm książki spowodowany jest tym ,że Rosie nigdy nie umiała być asertywna. Sprzeciwienie się chociaż w małej sprawie było dla niej krokiem milowym ,a co dopiero sytuacja kiedy to była poniekąd przyparta do muru. Zmiana jednego zdania zapisanego w tej książce z całą pewnością spowodowałaby ,że rozwinięcie i zakończenie tej opowieści zmieniłoby się.  Chociaż w sumie to sama mam wątpliwości czy takie rozwiązanie miałoby sens. Przynajmniej w tym momencie mogę stwierdzić ,że ta książka jest inna. Chyba to określenie jest wobec niej najbardziej adekwatne.

"Kiedy byłeś mój" to pozycja przeznaczona zdecydowanie dla młodszego grona czytelników. Opowieść jest zbyt banalna i przewidywalna ,żeby zadowolić osobę ,która przeczytała tyle książek co ja. Pochwalę się Wam ,że już w połowie książki wiedziałam jak wszystko się skończy... Nie wiem czy warto kusić się na ten typ literatury. Ta przygoda zalicza się raczej do tych nieudanych.

Moja ocena: 2/6

Strony: 319

8 komentarzy:

  1. Szkoda że książka jest przewidywalna, bo okładka wręcz zachęca do sięgnięcia po nią.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie sobie odpuszczę. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja może ją przeczytam, bo mam ze spotkania, ale nie ciągnie mnie do niej po tym, jak widziałam kilka cytatów...

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja miło wspominam tę książkę. Co prawda nie należy do literatury najwyższych lotów, ale to miła odskocznia od poważniejszych lektur. Również mam za sobą mnóstwo książek, ale nieraz natykałam się na o wiele gorsze pozycje od tej.

    OdpowiedzUsuń