wtorek, 30 lipca 2013

"Pałac Północy" - Carlos Ruiz Zafón

Nie znam dorosłego człowieka, który nie zastanawiałby się nad tym jakie zmiany zaszły w nim od lat młodzieńczych. Obecne życie, filozofie życiowe porównujemy do naszych z przed lat. Choć mam jedynie 18 lat, sama patrzę na młodszych od siebie z pewnym dystansem. Z igrającym na ustach uśmieszkiem, stwierdzam: Oni jeszcze nic nie wiedzą o życiu. A przecież sama niewiele wiem. Jednak kiedy wychodzę na dwór z moją dziewięcioletnią przyjaciółką w deszczowy dzień, a ona lekko obraca się dookoła w strugach deszczu nie myśląc o przyszłej ewentualnej chorobie, dorasta we mnie myśl, jakie smutki i lęki skrywa to małe, niewinne stworzenie? Okazuje się, że ma ich wiele. Choć dla mnie są one absurdalne, bo urwana noga lalki Barbie nie jest godna porównania do Matury, ale dla niej znaczą bardzo wiele, są całym jej życiem. A to własnie książki Zafon'a są mostem łączącym nasze dziecięce lęki z fantastyczną fabułą. Nigdy nie kończą się dobrze, bo to nie są bajki na dobranoc. Lecz wywołują w dojrzałym Czytelniku tę rzadko spotykaną melancholię. Mówi się, że dziecięca wyobraźnia nie zna granic. Prawda. Ale bardziej godne podziwu są odważne czyny dzieci, które radzą sobie z własnymi potworami, bez pomocy dorosłych, którzy i tak nie rozumieją ich obaw.

Pałac północy jest trochę inny. Z jednej strony ma to wszystko co posiadają również Książę Mgły czy Światła Września, jednak bohaterowie tej historii są bardziej dojrzali niż tamci, już właściwie gotowi na wkroczenie w prawdziwe życie. I dlatego, pod tym względem, Pałac Północy podoba mi się najbardziej.

Ben i jego przyjaciele przeżyli całe swoje życie w sierocińcu St. Patrick. A teraz, gdy skończyli szesnaście lat przyszła pora, by rozstać się z ich domem i usamodzielnić. W dniu pożegnalnej imprezy poznają swoją rówieśniczkę, Sheere, która wraz z babcią przyszła w pilnej sprawie do kierownika placówki. Musi być to coś naprawdę niecierpiącego zwłoki. Zaintrygowany tym Ben zaprasza Sheere na ostatnie, rozwiązujące spotkanie ich "klubu". Założyli to stowarzyszenie dawno temu, członkowie byli nie tylko przyjaciółmi ale łączyło ich to specjalne uczucie dotyczące tylko dzieci. Wspólna tajemnica oraz wyjątkowe miejsce spotkań - Pałac Północy - opuszczony, stary budynek, który dla dorosłych jest jedynie ruiną przeznaczoną do rozbiórki. Przyjaciele słyszeli już wiele strasznych historii, jednak kiedy nowa, tajemnicza dziewczyna opowiedziała im rodzinną historię , byli przerażeni. Postanowili pomóc Sheere w odnalezieniu ukrytego gdzieś w mieście domu jej ojca, i odkryć całą prawdę o jej rodzinie. Nie są jednak świadomi jakie niebezpieczeństwo na nich czyha. Magia, z jaką przyjdzie im się spotkać, powstała z bólu i żalu, jest to bardzo potężna moc. Odkrywając tajemnice sprzed lat będą słyszeć jęki umierających dzieci a palący się pociąg stanie się rzeczywistością. Zabójczą realnością.



"Dorosłość nie jest niczym więcej niż tylko odkrywaniem, że wszystko, w co wierzyłeś, kiedy byłeś młody, to fałsz, a z kolei wszystko to, co w młodości odrzucałeś, teraz okazuje się prawdą."


Fabuła tej książki nie jest bardzo rozbudowana, jednak treściwa. Nie miałam wrażenia, że jest to przytłaczające. Informacje odnośnie przeszłości, te tajemnice, które odkrywali Ben wraz z przyjaciółmi, były podawane stopniowo. Nie było w tym wszystkim przesady. Ja lubię takie krótkie opowiadania. Pałac Północy jest uniwersalny, ma ten charakter ponad czasowy, który powoli zastępowany jest zbyt dosłowną fantastyką. Teraz większość powstających utworów są o miłości (która rzadko kiedy występuje w takiej formie jak w książkach), potworach, wampirach, z którymi normalny człowiek nie ma styczności. Nie wiem jak wy, ale ja nigdy nie spotkałam wilkołaka. Natomiast dzieła Zafon'a niosą i będą nieść dużą wartość, treść zrozumianą przez wszystkich chętnych do jej zrozumienia.

Oczywiście styl pisania jest bardzo urokliwy, zaczarowuje Czytelnika. Uważam się za wrażliwą osobę i mnie ta książka bardzo się spodoba, lecz nie jestem pewna czy każdy będzie potrafił wczuć się w ten klimat. Czytając Pałac Północy poszukiwałam symboli, odniesienia do własnych lęków, znalazłam to co chciałam, jednak nie każdy docenia magię dzieciństwa. Mnie to bardzo intryguje - przecież nie jestem już tą samą osobą co 4 lata temu, wtedy miałam inne marzenia, inne lęki, miałam, niezrozumiałe teraz przeze mnie, spojrzenie na świat. Ale teraz jestem na tyle dojrzała by dostrzec i docenić tę różnicę.

Myślę, że te cztery książki składające się na sagę, moim zdaniem, są na prawdę warte przeczytania. Wiem, że niektórzy nie lubią Zafon'a albo nie jeden powie, że to literatura dla młodszych Czytelników, jednak ja polecam ją każdemu. Należy stawać naprzeciw stereotypów, i przekonać się na własnej skórze.


Liczba stron: 288



POLECAM !

                               




9 komentarzy:

  1. Pierwszy raz słyszę o tej książce, jak i o autorze, ale widzę, że dużo straciłam... Już zaczynam poszukiwania - świetna książka! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie musisz je przeczytać! Bo warto. :D

      Usuń
  2. Niedawno sama przeczytałam "Pałac Północy" i tak jak po Światłach września, byłam pod wrażeniem twórczości Zafóna :) Bardzo polubiłam tego autora, zamierzam więc przeczytać więcej książek jego autorstwa. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam tak samo. Jestem zauroczona tym, jak pisze Zafon. I mam zamiar dalej czytać jego książki.

      Usuń
  3. Może być ciekawie. Co prawda czytałam "Cień wiatru" i Zafon mnie nie urzekł, ale postanowiłam dać szansę autorowi po tym, jak kilkakrotnie mi go polecono ;) nie wiem, czy zacznę od tej sagi, ale kto wie? Skoro polecasz... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cienia Wiatru nie czytałam, więc nie mogę się na ten temat wypowiadać. Jednak Pałac Północy i inne przeze mnie polecane, mają to COŚ, na prawdę.

      Usuń
  4. Hm... pierwszy raz o niej słyszę, a wydaje się całkiem godna przeczytania : )

    Pozdrawiam, obserwuje i zapraszam do siebie.
    http://naszksiazkowir.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Cóż, jestem z tych, co nie polubili Zafona.

    OdpowiedzUsuń