"Uważam, że recenzowanie tych trzech książek oddzielnie można porównać do picia Tequili - sama jest mocnym trunkiem lecz z solą i limonką to raj we wszechświecie."
~ twórczość własna
#1 "Przebudzenie Śpiącej królewny"
U każdej dziewczyny nadchodzi taki czas kiedy musi dojrzeć do roli kobiety, poznać swoje ciało i możliwości jego wykorzystania. Dla Różyczki - skromnej, cnotliwej i bardzo urodziwej, jak na księżniczkę przystało - nadszedł taki okres. Kiedy przybył książę na białym rumaku i obudził ją namiętnym pocałunkiem z głębokiego snu.. tak, i w tym momencie kończy się cała niewinna igraszka a zaczyna się opowieść o uległości, miłości oraz zmianach jakie mogą nastąpić w człowieku i innych ciekawych sprawach.
Zasady w tym świecie są proste, każdy młody książę i księżniczka zobowiązany jest odbyć 'staż' na dworze Królowej Eleanory. Z początku odbywa się szkolenie, gdzie młodzi niewolnicy dowiadują się ile tak na prawdę teraz będą znaczyć. Do ich głównych zadań należy dawanie rozkoszy cielesnych, nie ukrywam, że takie wykorzystywanie niedoświadczonych młodych ludzi wzbudziło we mnie odrazę jednak kiedy uczyli się podawać naczynia, chodzić z wdziękiem, odzywać się tylko wtedy kiedy otrzymają na to pozwolenie, kochać swoich panów i panie, to coś we mnie poparło taki pomysł. Wydaje mi się, że to niezwykły styl z jakim pani Rice opisuje uczucia towarzyszące Różycce oraz te wszelakie zabiegi i atmosferę panującą w królestwie jest przyczyną mojej fascynacji tą sagą. Różyczka na dworze poznaje niewolników takich jak ona, jest ich wielu, mogłoby się zdawać, że wszyscy będą traktowani jednakowo, ale to nie ma miejsca na dworze Eleanory, bo każdy niewolnik jest znany z imienia, ma swojego pana lub panią, i każdy bez wyjątku jest kochany. A najbardziej wielbieni są ci, którzy nie są posłuszni.
Ważną kwestią są tutaj kajdany własnego ciała jakie każdy, bez wyjątku, niewolnik jak i osoba wyżej postawiona posiada. Ten żar namiętności opanowuje ich wszystkich. Nawet pan na dworze nie jest do końca panem, bo aby uzyskać spokój duszy musi zaznać przyjemności od niewolnika, który z chęcią zaspokoi katusze swego opiekuna. To jest swoistego rodzaju koło. Nazwałabym to symbiozą, bo mimo, że niewolnik nie ma pełni wolności to jest traktowany jak władca, co więcej, powiem, że on nigdy tak na prawdę nie był bardziej szczęśliwy jak w chwili kiedy może uradować swego oprawcę, a wije się w spazmach orgazmu kiedy władca daje mu ukojenie ciała. Morał pierwszej części dla mnie to: każdy jest niewolnikiem swych pragnień.
Taka idylla nie trwa wiecznie. Nie zawsze Pan/Pani ma ochotę pochędożyć się, jak ładnie powiem, z niewolnikiem. Czasem go bije, poniża, o obnażeniu nie ma mowy, gdyż wszyscy niewolnicy i tak chodzą w negliżu, jednak następują chwile (dość często) kiedy to niewolnik jest prowokowany, tak aby nie mógł znieść swego pragnienia, i już na finiszu nie może nic z tym zrobić. Bo samozaspokojenie jest zabronione. W takich sytuacjach sługa korzysta z usług drugiego niewolnika, co też jest zabronione. Ale Różyczka jest bardzo nieposłuszną niewolnicą.. dlatego ta książka jest taka ciekawa.
Niewątpliwie jest to książka dla dorosłych, z wieloma, wieloma, wieloma.. scenami seksu, kuszenia, namiętności i można by tu wymieniać w nieskończoność, jednakże ja widzę w niej nie tylko erotyczny podtekst jednak niosące wraz z tym wartości.
#2 "Kara dla Śpiącej królewny"
Akcja drugiej części zaczyna się w momencie kiedy Różyczka zostaje zesłana do Wioski za popełnienie Czynu. Co do tej postaci, mogę powiedzieć, że nawet jak na dziewczynę jest bardzo naiwna, jestem w stanie zrozumieć wiele, jednak Różyczka jak mało kto zmienia swoje obiekty miłości. 'Kocham Cię' w jej ustach brzmi wyjątkowo poważnie, a jednak obdarowuje tym mianem co drugiego młodzieńca, który zaspokoi jej pragnienia. Wioska to w dosłownym tego słowa znaczeniu miejsce, gdzie mieszkają prostacy i ludzie pracy. Różyczka już nie jest na zamku, gdzie codziennie kąpano ją, smarowano olejkami, dbano o nią.. teraz jest tylko obiektem wyładowań seksualnych. I to staje się dla niej szokiem. Razem z nią do Wioski trafia Tristan (przeszła, obecna i przyszła miłość Różyczki, jakich wielu), który moim zdaniem jest najbardziej intrygującą postacią. Na tereny pod zamkowe nie trafili od tak, jednak jest to surowa kara za nieposłuszeństwo. Bo ta książka to nie tylko wieczne sceny seksu, ale bardzo dokładna analiza stanu psychicznego osób wykorzystywanych w taki lub inny sposób. Było dla mnie bardzo ciekawe, dlaczego po prostu nie uciekną z tego piekła a zarazem raju na ziemi. I w tej części otrzymujemy odpowiedź. Niektórym udaje się wydostać z tego terenu, jednak większość zostaje złapana przez straż, i otrzymuje jeszcze okrutniejsze kary. Tak więc jeśli niewolnik w końcu złamie swoją chęć otrzymywania rozkoszy, to potem w najlepszym przypadku może zostać wychłostany na krzyżu przed całą wioską. Jeśli już weszłam w ten temat to nie będę go rozwijać. Powiem tylko, że kary jakie na nich czekają w codziennym dniu jak i te za przewinienia są wymyślne oraz wyrafinowane. Zadawane są tak, aby jedynie wzbudzić rządzę niżeli okaleczyć ciało. U swoich nowych panów Różyczka odnajduje brutalność i szorstkość, czego z resztą pragnęła. Bo jej osoba jest delikatna i chciałaby uciec od tego wszystkiego jak najdalej, a z drugiej strony kocha kiedy ktoś ją dotyka, kiedy daje jej rozkosz, kiedy to ona może komuś sprawić przyjemność. I to jest sekret dobrego niewolnika. Powinien robić złe rzeczy, aby otrzymywać surowsze kary, by bardziej uradować swego pana. Ma to sens? Może tak, może nie. Ja mam dość rozwiniętą empatię, więc mogę z łatwością wczuć się w jej postać, i na jej miejscu chyba też bym postąpiła podobnie. Jak to w tej sadze bywa: zawsze może być gorzej. I rzeczywiście, Różyczka, Tristan, Laurent (nowo poznany obiekt westchnięć Różyczki) oraz trzech innych nieważnych niewolników zostaje porwanych i wywiezionych do pięknego kraju jakim są Indie.
#3 "Wyzwolenie Śpiącej królewny"
W ostatniej części trylogii następuje drastyczna zmiana otoczenia. Teraz Różyczka wraz z przyjaciółmi mieszka w pałacu sułtana, stąpa po piaskach, i pławi się w blasku słońca. Taki zabieg, wyrwania z rzeczywistości, pozwala czytelnikowi przypisać plusy i minusy każdego miejsca pobytu bohaterki. Na prawdę wspaniale było zyskać odrobinę odmiany, spotkać się z innymi metodami wykorzystania niewolników. Bo w pałacu sługa to tylko nic nieznaczące naczynie. Tutaj nawet nie starają się pokochać niewolnika, nie czują więzi. Spotykamy się w tej części z tematyką dyskryminacji kobiet. Szczególnie Różyczka emocjonalnie to przeżyła. Odkryła, że kobiety w pałacu przeszły operację, która uniemożliwia im odczuwanie rozkoszy, orgazmu. Jest tym oburzona, i próbuje jakoś wzbudzić w nich żar namiętności lub zwyczajnie udowadnia, że każdy może poczuć uciechę cielesną. Także mężczyźni (Tristan i Laurent) mają swoje małe przygody. Odkrywają, że mają na tyle umiejętności i wiedzy, że mogą wyszkolić jakiegoś młodego niewolnika. To było niezwykłe, kiedy ci dwaj, jeszcze będący sługami, zniewolili swojego opiekuna na placu sułtana. Od kiedy to żądza i dominacja w łóżku może wyznaczać małą hierarchię? Bo Laurent nie myślał o odbiciu królestwa Eleanory, pragnął jedynie zmienić czyjeś życie na dobre, poprzez dyscyplinę i posłuszeństwo.
Różyczka, Tristan i Laurent są świadomi swojego położenia, wiedzą, że to jak są traktowani niegodne jest rodziny królewskiej. Zdają sobie sprawę, że są poniżani, wyśmiewani, wykorzystywani jednak dla nich to doznania przyjemności, to własnie dla nich znaczy miłość. Kiedy ktoś ma nad tobą władzę a ty nad nim. Kiedy żądza dwóch osób jest tak niebywale silna, że potrafi z władcy zrobić niewolnika pożądania. W tym świecie granice między pozycjami społecznymi się zacierają. Tutaj seks, biczowanie czy wykonywanie rozkazów to przejaw miłości i zrozumienia. Bo Pan, który jest zbyt słaby na rządzenie niewolnikiem nie jest dobrym kochankiem. Bo każdy sługa miłości potrzebuje silnej ręki, potrzebuje klapsów w tyłek i stawiania poprzeczki coraz wyżej. A ten kto okaże się złym opiekunem, nie dozna umiłowania.
"...mogą uznać moje łzy za impertynencje, przejaw nieposłuszeństwa. To by było straszne! Przeraziłem się i zapłakałem jeszcze żałośniej niż przedtem... "
Autorka niestety przyspieszyła trochę tempa w trzeciej części, przez co skróciła opisy i na siłę próbowała zakończyć pewien rozdział tej książki. Dotychczas każdy element był solidnie opisany, a tutaj ten czas spędzony w Indiach przelatuje bez większego echa. Gdy cała trójka powraca do realiów zamkowych wszystko jest popychane aby trafić na odpowiedni tor wydarzeń. Nie mogę zdradzić jakich, bo i tak zbyt wiele opisałam, jednak zakończenie nie będzie dla was zaspokajające. Nie takiego obiegu sprawy się spodziewałam i bardzo żałuję, że Pani Anna postanowiła zmieścić zakończenie na siłę w tej ostatniej części. Tak czy owak, kiedy rozstajemy się z bohaterami nie są to już te same osoby co z początku. Są bogatsze o wspaniałe doświadczenia i przygody, pogodziły się ze swoim losem niewolnika, i dziękują za to, a nawet polecają to następnym młodym dostojnikom. Wszystkie wartości jakie zostały im przekazane wykorzystują w swoim życiu. Czują, że ich życie ma sens i nie jest to tylko pusta szklana kula, a coś wspaniałego, i kształtowanego przez nich samych. Znają znaczenie słowa 'Kocham'.
Co ciekawsze, ja również wiele wyniosłam z tej lektury. Jak już mówiłam, nie jest to tylko opowiadanie o erotycznych perypetiach bohaterów. Może jestem zbyt młoda lub naiwna, ale mam wrażenie, że ta książka własnie takie opinie miała wzbudzać w czytelnikach, a nie negatywne opisy drastycznych scen tej książki. Bardzo ubolewam, że większość ludzi nie widzi potencjału tej sagi.
Moja ocena: 5+/6
Inne wydania okładek:
U każdej dziewczyny nadchodzi taki czas kiedy musi dojrzeć do roli kobiety, poznać swoje ciało i możliwości jego wykorzystania. Dla Różyczki - skromnej, cnotliwej i bardzo urodziwej, jak na księżniczkę przystało - nadszedł taki okres. Kiedy przybył książę na białym rumaku i obudził ją namiętnym pocałunkiem z głębokiego snu.. tak, i w tym momencie kończy się cała niewinna igraszka a zaczyna się opowieść o uległości, miłości oraz zmianach jakie mogą nastąpić w człowieku i innych ciekawych sprawach.
Zasady w tym świecie są proste, każdy młody książę i księżniczka zobowiązany jest odbyć 'staż' na dworze Królowej Eleanory. Z początku odbywa się szkolenie, gdzie młodzi niewolnicy dowiadują się ile tak na prawdę teraz będą znaczyć. Do ich głównych zadań należy dawanie rozkoszy cielesnych, nie ukrywam, że takie wykorzystywanie niedoświadczonych młodych ludzi wzbudziło we mnie odrazę jednak kiedy uczyli się podawać naczynia, chodzić z wdziękiem, odzywać się tylko wtedy kiedy otrzymają na to pozwolenie, kochać swoich panów i panie, to coś we mnie poparło taki pomysł. Wydaje mi się, że to niezwykły styl z jakim pani Rice opisuje uczucia towarzyszące Różycce oraz te wszelakie zabiegi i atmosferę panującą w królestwie jest przyczyną mojej fascynacji tą sagą. Różyczka na dworze poznaje niewolników takich jak ona, jest ich wielu, mogłoby się zdawać, że wszyscy będą traktowani jednakowo, ale to nie ma miejsca na dworze Eleanory, bo każdy niewolnik jest znany z imienia, ma swojego pana lub panią, i każdy bez wyjątku jest kochany. A najbardziej wielbieni są ci, którzy nie są posłuszni.
Ważną kwestią są tutaj kajdany własnego ciała jakie każdy, bez wyjątku, niewolnik jak i osoba wyżej postawiona posiada. Ten żar namiętności opanowuje ich wszystkich. Nawet pan na dworze nie jest do końca panem, bo aby uzyskać spokój duszy musi zaznać przyjemności od niewolnika, który z chęcią zaspokoi katusze swego opiekuna. To jest swoistego rodzaju koło. Nazwałabym to symbiozą, bo mimo, że niewolnik nie ma pełni wolności to jest traktowany jak władca, co więcej, powiem, że on nigdy tak na prawdę nie był bardziej szczęśliwy jak w chwili kiedy może uradować swego oprawcę, a wije się w spazmach orgazmu kiedy władca daje mu ukojenie ciała. Morał pierwszej części dla mnie to: każdy jest niewolnikiem swych pragnień.
Taka idylla nie trwa wiecznie. Nie zawsze Pan/Pani ma ochotę pochędożyć się, jak ładnie powiem, z niewolnikiem. Czasem go bije, poniża, o obnażeniu nie ma mowy, gdyż wszyscy niewolnicy i tak chodzą w negliżu, jednak następują chwile (dość często) kiedy to niewolnik jest prowokowany, tak aby nie mógł znieść swego pragnienia, i już na finiszu nie może nic z tym zrobić. Bo samozaspokojenie jest zabronione. W takich sytuacjach sługa korzysta z usług drugiego niewolnika, co też jest zabronione. Ale Różyczka jest bardzo nieposłuszną niewolnicą.. dlatego ta książka jest taka ciekawa.
Niewątpliwie jest to książka dla dorosłych, z wieloma, wieloma, wieloma.. scenami seksu, kuszenia, namiętności i można by tu wymieniać w nieskończoność, jednakże ja widzę w niej nie tylko erotyczny podtekst jednak niosące wraz z tym wartości.
#2 "Kara dla Śpiącej królewny"
Akcja drugiej części zaczyna się w momencie kiedy Różyczka zostaje zesłana do Wioski za popełnienie Czynu. Co do tej postaci, mogę powiedzieć, że nawet jak na dziewczynę jest bardzo naiwna, jestem w stanie zrozumieć wiele, jednak Różyczka jak mało kto zmienia swoje obiekty miłości. 'Kocham Cię' w jej ustach brzmi wyjątkowo poważnie, a jednak obdarowuje tym mianem co drugiego młodzieńca, który zaspokoi jej pragnienia. Wioska to w dosłownym tego słowa znaczeniu miejsce, gdzie mieszkają prostacy i ludzie pracy. Różyczka już nie jest na zamku, gdzie codziennie kąpano ją, smarowano olejkami, dbano o nią.. teraz jest tylko obiektem wyładowań seksualnych. I to staje się dla niej szokiem. Razem z nią do Wioski trafia Tristan (przeszła, obecna i przyszła miłość Różyczki, jakich wielu), który moim zdaniem jest najbardziej intrygującą postacią. Na tereny pod zamkowe nie trafili od tak, jednak jest to surowa kara za nieposłuszeństwo. Bo ta książka to nie tylko wieczne sceny seksu, ale bardzo dokładna analiza stanu psychicznego osób wykorzystywanych w taki lub inny sposób. Było dla mnie bardzo ciekawe, dlaczego po prostu nie uciekną z tego piekła a zarazem raju na ziemi. I w tej części otrzymujemy odpowiedź. Niektórym udaje się wydostać z tego terenu, jednak większość zostaje złapana przez straż, i otrzymuje jeszcze okrutniejsze kary. Tak więc jeśli niewolnik w końcu złamie swoją chęć otrzymywania rozkoszy, to potem w najlepszym przypadku może zostać wychłostany na krzyżu przed całą wioską. Jeśli już weszłam w ten temat to nie będę go rozwijać. Powiem tylko, że kary jakie na nich czekają w codziennym dniu jak i te za przewinienia są wymyślne oraz wyrafinowane. Zadawane są tak, aby jedynie wzbudzić rządzę niżeli okaleczyć ciało. U swoich nowych panów Różyczka odnajduje brutalność i szorstkość, czego z resztą pragnęła. Bo jej osoba jest delikatna i chciałaby uciec od tego wszystkiego jak najdalej, a z drugiej strony kocha kiedy ktoś ją dotyka, kiedy daje jej rozkosz, kiedy to ona może komuś sprawić przyjemność. I to jest sekret dobrego niewolnika. Powinien robić złe rzeczy, aby otrzymywać surowsze kary, by bardziej uradować swego pana. Ma to sens? Może tak, może nie. Ja mam dość rozwiniętą empatię, więc mogę z łatwością wczuć się w jej postać, i na jej miejscu chyba też bym postąpiła podobnie. Jak to w tej sadze bywa: zawsze może być gorzej. I rzeczywiście, Różyczka, Tristan, Laurent (nowo poznany obiekt westchnięć Różyczki) oraz trzech innych nieważnych niewolników zostaje porwanych i wywiezionych do pięknego kraju jakim są Indie.
#3 "Wyzwolenie Śpiącej królewny"
W ostatniej części trylogii następuje drastyczna zmiana otoczenia. Teraz Różyczka wraz z przyjaciółmi mieszka w pałacu sułtana, stąpa po piaskach, i pławi się w blasku słońca. Taki zabieg, wyrwania z rzeczywistości, pozwala czytelnikowi przypisać plusy i minusy każdego miejsca pobytu bohaterki. Na prawdę wspaniale było zyskać odrobinę odmiany, spotkać się z innymi metodami wykorzystania niewolników. Bo w pałacu sługa to tylko nic nieznaczące naczynie. Tutaj nawet nie starają się pokochać niewolnika, nie czują więzi. Spotykamy się w tej części z tematyką dyskryminacji kobiet. Szczególnie Różyczka emocjonalnie to przeżyła. Odkryła, że kobiety w pałacu przeszły operację, która uniemożliwia im odczuwanie rozkoszy, orgazmu. Jest tym oburzona, i próbuje jakoś wzbudzić w nich żar namiętności lub zwyczajnie udowadnia, że każdy może poczuć uciechę cielesną. Także mężczyźni (Tristan i Laurent) mają swoje małe przygody. Odkrywają, że mają na tyle umiejętności i wiedzy, że mogą wyszkolić jakiegoś młodego niewolnika. To było niezwykłe, kiedy ci dwaj, jeszcze będący sługami, zniewolili swojego opiekuna na placu sułtana. Od kiedy to żądza i dominacja w łóżku może wyznaczać małą hierarchię? Bo Laurent nie myślał o odbiciu królestwa Eleanory, pragnął jedynie zmienić czyjeś życie na dobre, poprzez dyscyplinę i posłuszeństwo.
Różyczka, Tristan i Laurent są świadomi swojego położenia, wiedzą, że to jak są traktowani niegodne jest rodziny królewskiej. Zdają sobie sprawę, że są poniżani, wyśmiewani, wykorzystywani jednak dla nich to doznania przyjemności, to własnie dla nich znaczy miłość. Kiedy ktoś ma nad tobą władzę a ty nad nim. Kiedy żądza dwóch osób jest tak niebywale silna, że potrafi z władcy zrobić niewolnika pożądania. W tym świecie granice między pozycjami społecznymi się zacierają. Tutaj seks, biczowanie czy wykonywanie rozkazów to przejaw miłości i zrozumienia. Bo Pan, który jest zbyt słaby na rządzenie niewolnikiem nie jest dobrym kochankiem. Bo każdy sługa miłości potrzebuje silnej ręki, potrzebuje klapsów w tyłek i stawiania poprzeczki coraz wyżej. A ten kto okaże się złym opiekunem, nie dozna umiłowania.
"...mogą uznać moje łzy za impertynencje, przejaw nieposłuszeństwa. To by było straszne! Przeraziłem się i zapłakałem jeszcze żałośniej niż przedtem... "
Autorka niestety przyspieszyła trochę tempa w trzeciej części, przez co skróciła opisy i na siłę próbowała zakończyć pewien rozdział tej książki. Dotychczas każdy element był solidnie opisany, a tutaj ten czas spędzony w Indiach przelatuje bez większego echa. Gdy cała trójka powraca do realiów zamkowych wszystko jest popychane aby trafić na odpowiedni tor wydarzeń. Nie mogę zdradzić jakich, bo i tak zbyt wiele opisałam, jednak zakończenie nie będzie dla was zaspokajające. Nie takiego obiegu sprawy się spodziewałam i bardzo żałuję, że Pani Anna postanowiła zmieścić zakończenie na siłę w tej ostatniej części. Tak czy owak, kiedy rozstajemy się z bohaterami nie są to już te same osoby co z początku. Są bogatsze o wspaniałe doświadczenia i przygody, pogodziły się ze swoim losem niewolnika, i dziękują za to, a nawet polecają to następnym młodym dostojnikom. Wszystkie wartości jakie zostały im przekazane wykorzystują w swoim życiu. Czują, że ich życie ma sens i nie jest to tylko pusta szklana kula, a coś wspaniałego, i kształtowanego przez nich samych. Znają znaczenie słowa 'Kocham'.
Co ciekawsze, ja również wiele wyniosłam z tej lektury. Jak już mówiłam, nie jest to tylko opowiadanie o erotycznych perypetiach bohaterów. Może jestem zbyt młoda lub naiwna, ale mam wrażenie, że ta książka własnie takie opinie miała wzbudzać w czytelnikach, a nie negatywne opisy drastycznych scen tej książki. Bardzo ubolewam, że większość ludzi nie widzi potencjału tej sagi.
Moja ocena: 5+/6
Inne wydania okładek:
Bardzo lubię Annę Rice, ale tej serii nie czytałam. Myślę, że się na nią skuszę, jak będę miała okazję :)
OdpowiedzUsuńOd razu mówię, że ta seria jest specyficzna nawet jak na tak dobrą pisarkę jak Rice. :) Ale polecam chociaż spróbować.
UsuńTo część literatury, która jest mi tymczasowo obca ;)
OdpowiedzUsuńMoże to dobry czas by spróbować czegoś nowego. :D
UsuńZaczęłam czytać pierwszą część, ale dobija mnie fakt, że intymne miejsca u kobiety nazywane są "płcią" - błagam, za jakie grzechy. Są inne określenia, niekoniecznie wulgarne... Może kiedyś z nudy przeczytam xD Ale jakoś średnio mnie ciągnie...
OdpowiedzUsuńHahah, ja nieraz czytałam pewne fragmenty z otwartą szczęką, bo nie mogłam się nadziwić, jak można coś takiego napisać. Akurat jeśli chodzi o takie opisy ciała czy stosunków to bardziej się z tego śmiałam niż załamywałam. A określenie 'płeć' to dla mnie atut, bo brzmi tak niewinnie i pasuje do czasów w jakich osadzona jest ta powieść.
UsuńCzytałam i przyznam Ci, że raczej nie dostrzegłam w tej serii drugiego dna. Po prostu historia o dominacji czy wręcz niewoli seksualnej, nic więcej. Pierwszy tom czytało mi się w miarę dobrze, drugi miałam ochotę rzucić w kąt, a trzeci był gorszy od pierwszego, ale zdecydowanie lepszy od drugiego. I zakończenie wydaje mi się dość nierealne, ale cóż...
OdpowiedzUsuńWłasnie wiem, dużo ludzi jest zniesmaczona tym co zostało opisane w tej książce. I wcale się nie dziwię. Jednak nie rozumiem, dlaczego wszyscy uznają tę sagę za upust zapędów seksualnych autorki. Nie sądzę, aby miałby to być tylko erotyk. No ale takie pytanie byłoby trzeba zadać Pani Rice. :) A co do zakończenia to się z Tobą zgadzam. Bardzo mnie rozczarowało.
UsuńNiestety, ale nie czytałam jeszcze nic Anne Rice, gdy to jednak zrobię, najpierw sięgnę po "Wywiad z wampirem." :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o Wywiadzie same bardzo dobre opinie i też się za niego zabiorę. Bo na pewno warto. :)
UsuńCałe "Kroniki Wampirów", czyli "Wywiad z Wampirem" i reszta ferajny, czyli ciąg dalszy są wspa nia łe. Trylogia królewny leży u mnie i czeka na swoją kolej :)
Usuńhttp://to-wonderland-olcik.blogspot.com/ <---dopiero zaczynam, ale może przypadnie ci do gustu ;)
OdpowiedzUsuńPierwsze co zobaczyłam to okładki i myślę: o nie, chyba raczej nie przeczytam tych książek. Później natomiast zagłębiłam się w recenzji i ... zaciekawiła mnie ona. I to bardzo. Także wiem, że na pewno kiedyś przeczytam tę sagę i już nie mogę się doczekać. :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę. Jestem ciekawa twojej opinii na jej temat. Także, do dzieła! :D
UsuńOgólnie mam straszny sentyment do książek Anny Rice, według mnie jest jedną z najbardziej oryginalnych pisarek wszechczasów.
OdpowiedzUsuńDobrze napisana recenzja, zwięzła i nienarzucająca opinii czytającemu. Fajnie, że opublikowałaś inne okładki sagi - druga wersja o wiele bardziej mi się podoba c:
Oh, dziękuję bardzo. :)
UsuńMnie też, te skromniejsze okładki, przypadły bardziej do gustu. ^^
W ogóle nie słyszałam o tej serii, może kiedyś się z nią zapoznam:)
OdpowiedzUsuń