czwartek, 27 czerwca 2013

"Homo bimbrownikus" Andrzej Pilipiuk


Zasady zasadami ,ale ja nigdy nie przeczytam  książek Pilipiuka po kolei...
Szósta część przygód Jakuba Wędrowycza zawiera tylko cztery teksty tj:

"Ostatnia misja Jakuba"
"Cyrograf"
 "Ochwat"
"Homo bimbrownikus"

Do pierwszych trzech tekstów nie mam żadnych zastrzeżeń. Są zwięzłe ,zabawne i pokazują starego ,dobrego Jakuba. Problemy zaczynają się dopiero w ostatnim opowiadaniu. W zasadzie nawet nie wiem czy powinnam je tak nazwać ,bo jest na to za długie. Z drugiej strony na powieść też się nie nadaje. Panie Andrzeju ,skąd ten innowacyjny pomysł? Przyznam szczerze, że w moich odczuciach zupełnie nietrafiony. My, czytelnicy kupiliśmy tę książkę w przeświadczeniu ,że znajdziemy w niej wiele krótkich opowiadań ,a nie jedno ,które ciągnie się w nieskończoność. Gdyby jeszcze ten pomysł był nie wiadomo jak dobry ,ale nie oszukujmy się - był bardzo przeciętny


„Wrócę na wieś i będę żył spokojnie. Skombinuje się jakiś zasiłek, może będzie nudno, ale bezpiecznie. Żadnych inkwizytorów, żadnych pogańskich kapłanek, żadnych szalonych dziadków...”


W "Homo bimbrownikusie" Wędrowycz schodzi na dalszy plan. Głównym bohaterem jest Radek Orangut przedtawiciel rasy homo sapiens fossilis. Młody chłopak z Dębinki ,wyrusza na podbój stolicy ,by jako jedyny z wioski kontynuować swoją edukację i uzyskać średnie wykształcenie. Po dotarciu do stolicy młodzieniec orientuje się ,że to tylko sprawnie przeprowadzona przez jego dziadka intryga. Pic na wodę. Chodziło tylko o to ,żeby sprowadzić go do siebie. Staruszek ma chytry plan. Chce zrobić ze swojego wnuka szamana i z jego pomocą wezwać Wielkiego Mywu, czyli wielkiego boga pod postacią niedźwiedzia. Motyw prosty ,ale gorzej z wykonaniem. Wszytko było dla mnie za bardzo pogmatwane. Zamiast zrobić z tego interesującą i w miarę zwięzłą opowieść autor pisał go przeciągając niczym flaki z olejem! (np.w kółko wałkowanie tego samego lub wymyślanie tak absurdalnych zwrotów akcji ,że moim zdaniem lepiej porzucić czytanie tego tekstu na "wieczne nigdy").

Jeżeli i tak jesteście zainteresowani i podejmiecie się tego wyzwania to jestem pełna podziwu.
Osobiście nie powrócę do tego tomu ,bo za bardzo się namęczyłam ,by przez niego przebrnąć. Z reguły pochłaniam książkę w maksymalnie 3 dni. Tym razem zajęło mi to tydzień. To chyba mówi samo za siebie...

Jedną z nielicznych rzeczy jaka przypadła mi do gustu to przykuwające wzrok ilustracje. W poprzedniej części też się pojawiły ,ale tym razem te wydają mi się o wiele lepsze.






Strony:  357
Moja ocena: 3+/6

6 komentarzy:

  1. Mnie w ogóle nie specjalnie ta seria interesuje, więc wiele nie stracę, jak nie zapoznam się z tym tomem:)

    OdpowiedzUsuń
  2. To raczej nie dla mnie, nie przebrnęłabym przez to choćbym bardzo chciała. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba całkiem nie dla mnie i odpuszczę sobie..

    OdpowiedzUsuń
  4. Raczej sobie daruję - nie przepadam za typową fantastyką :<

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak na razie czytałam tylko jedną książke Pilipiuka, ale bardzo mi się spodobała :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze miałam nadzieję, na coś lepszego. Jeszcze się wstrzymam z zakupem.

    OdpowiedzUsuń