czwartek, 20 czerwca 2013

"Wróżby z koronek" - Brunonia Barry

 Hm, bardzo ciężko jest mi się wypowiedzieć na temat tej książki, ponieważ mam co do niej sprzeczne odczucia, oraz nie jestem przekonana czy dobrze wyłapałam sens całej tej historii. Jednakże lubię wyzwania i spróbuję. :D

liczba stron: 432


Główną bohaterką jest dziewczyna o silnym usposobieniu,  bardzo zdystansowana do życia, jednak niezwykle dojrzała. Towner jest osobą po przejściach,  z początku nie wiemy dokładnie o co się rozchodzi, jednak odkrywamy istotny punkt zaczepienia, czyli zmarłą siostrę bliźniaczkę. Więzi między bliźniakami są niezbadane dla ludzkości  jednak mówi się, że egzystują oni jak jeden organizm, dlatego nie trudno się domyślić jak śmierć swojej siostry przeżyła Towner. To było dawno temu, jednak piętno szpitala psychiatrycznego wciąż ją prześladuje. Obie dziewczyny miały bardzo zwariowane życie. Bo wywodzenie się z rodu wiedźm nie jest czymś powszechnie znanym.. chociaż, gdy mieszka się w Salem wszystko jest możliwe. Nie mniej jednak, kobiety  z tego rodu mają niebywałą intuicję oraz mnóstwo tajemnic. Nie jest ukazana tutaj magia od strony praktycznej, ponieważ oprócz wróżenia z koronek (osobiście nie do końca wiem jak to się odbywa, mimo że było o tym sporo w książce) kobiety te są bardziej wrażliwe i otwarte duchowo. Towner też taka jest, niezależnie od tego jak usilnie próbuje temu zaprzeczać. 

Towner najchętniej nie wracała by do Salem, jednak nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji - zaginęła jej ciotka, Eva. Kiedy matka głównej bohaterki nie była w stanie zająć się swoją córką to Eva ją przygarnęła, była dla niej jak opiekunka i przyjaciółka. Dlatego powrót do Salem by odnaleźć Eve jest dla niej taki istotny, a przez zawiłą historię rodzinną także bardzo trudny. Kiedy odnaleziono ciało Evy rozpoczął się korowód zdarzeń, w końcowym rozliczeniu sprowadzających się do Towner. Bo to zawsze o nią chodzi. 

Okazuje się, że zaginęła również dziewczyna, której Eva udzieliła pomocy. Towner wraz z zaprzyjaźnionym policjantem próbują rozwikłać te dwie zagadki, jednak nie jest to proste kiedy ma się na karku fanatycznych wyznawców innego odłamu katolicyzmu. Właściwie obraz podziałów religijnych jest tak dalece umiejscowiony od moich własnych wyrażeń, że nawet nie staram się tego sensownie poukładać. Ale takowy podział wzbudza w miasteczku nie lada emocje, co jest również przyczyną wielu zbrodni popełnianych na domniemanych ofiarach. 

Podsumowując, mamy zbrodnię a być może nawet kilka oraz motyw religijny. Istotną rolę gra tutaj historia rodziny Whitneyów, czyli rodu czarownic oraz same rozterki psychologiczne głównej bohaterki. Z początku wszystko idzie bardzo gładko, naprawdę wciągnęła mnie ta fabuła, jednak później.. miałam wrażenie, jakby autorka sama nie była w stanie odnaleźć się w toku wydarzeń, a raczej w przeszłych okolicznościach. Ponieważ wydarzenia obecne są ścisłe powiązane z losem bliźniaczki Towner. Autorka wprowadziła pewien zabieg, otóż w trakcie wydarzeń napisała rozdział poświęcony życiu głównej bohaterki, o tym co doprowadziło do śmierci jej bliźniaczki, ogólnie uważam, że jest to bardzo dobry rozdział. Tak wiele emocji i uczuć jest w nim przekazanych, że spokojnie mogłam utożsamić się z tą rodziną. Jednakże gdy zdało mi się, że wszystko już wiem.. okej, taką miała przeszłość, już rozumiem dlaczego jest taka.. wtedy autorka odebrała mi grunt pod nogami i wsadziła mnie do sokowirówki. Mówię prawdę, tak bardzo zmieszana jeszcze nigdy nie byłam. Przeklinałam sama siebie, że przez całą lekturę dałam się poddać manipulacji i nie przewidziałam takiej ewentualności jaką zaserwowała nam pod koniec. Oczywiście nie powiem o co chodzi, bo nie lubię spoilerów. Ale zastanawia mnie to, czy był to świadomy zabieg, aby utrudnić życie czytelnikowi czy jednak autorka ma talent i doskonale, DOSKONALE wykreowała postać. Ponieważ jest to narracja pierwszoosobowa, to pod koniec jesteśmy jakby scaleni z Towner. I to jest piękne, kiedy po Wielkim Odkryciu zdałam sobie sprawę, że nie wiem już co jest tylko iluzją a co rzeczywistością.  I pisząc tę recenzję, wciąż się zastanawiam nad tą kwestią. 

Już wiecie dlaczego tak trudno było mi napisać tę recenzję, z jednej strony "Wróżby z koronek" obiektywnie rzecz ujmując, jest przeciętną lekturą, jednak uważam się za osobę niebanalnie wrażliwą i podatną na urok takich książek, więc w mojej subiektywnej ocenie jest to niezwykle czarująca opowieść z prawdziwą magią. Polecam przede wszystkim kobietom, i to raczej bardziej dojrzałym, które zrozumieją przesłanie tej książki. Aczkolwiek zachęcam każdego do przeczytania. :) 


Ocena: 5/6

9 komentarzy:

  1. Może kiedyś sięgnę po tę książkę. Wydaje się interesująca.

    in-corner-with-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Z wielką chęcią przeczytałabym tą książkę. tematyka wydaje się być bardzo ciekawa, a wysoka ocena zachęca. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zainteresowałaś mnie na tyle, że jak na nią trafię to przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka stoi na mojej półce już od dawna, ale jakoś nie byłam przekonana czy warto po nią sięgać. Teraz jednak dam się chyba skusić :D

    OdpowiedzUsuń
  5. coś jak najbardziej dla mnie, z chęcią przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo subtelny tytuł książki, już on bardzo zachęca do lektury :-) Mam nadzieję, że kiedyś przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fakt, mi tytuł też bardzo się podoba, tak samo jak szata graficzna okładki. :D

      Usuń