Beznadziejna tylna okładka. Nic tam nie ma. Tylko pusta paplanina "Zostałam przeklęta. Mam niezwykły dar". Przyznaję, wygląda to świetnie i intryguje. Ale żadnych konkretów. Otworzyłam pierwszą stronę i bach! tak poirytowana już dawno nie byłam. Kreski. Nierówne kreski! Nie jestem pedantką, ale przekreślenie zaczynające się u dołu i kończące się u góry to nie mój top. Dobra, wybaczyłam bym, w końcu nie jestem bez serca, ale każde przekreślenie żyło swoim własnym życiem. Jedne kończyły się na ostatniej literze, inne kompletnie poza literami - udręka. Oczywiście główna bohaterka od 264 dni była zamknięta w więzieniu, rozumiem, że można lekko zbzikować, ale ona mówi coś takiego: "Jestem zaskoczona, że nie zapomniałam ludzkiej mowy". Nie mogła mówić do siebie? -.- Przez pierwszych kilkanaście stron poziom agresji wzrósł u mnie z zera do tysiąca, wyobraziłam sobie jak rozrywam książkę na kawałki i palę w ognisku. Ale całe to negatywne nastawienie zniknęło, gdy w jej celi pojawił się chłopak, nie byle jaki - w sekundzie zapomniałam, że zdążyłam znienawidzić tę książkę.
Narracja pierwszoosobowa jest moją ulubioną. Jest bardzo intensywnie, wszystko przybiera kształty jakbym spoglądała na nie własnymi oczami. Nie tylko czytam. Staję się tym kto prowadzi narrację. Jak dla mnie, od dzisiaj mogę być Julią. ^^ Ona nie dotykała, ani nie była dotykana od bardzo dawna. Jest zlękniona, że mogłaby kogoś zabić. Znalazła się w więzieniu, a gdy dołącza do niej Adam, rodzi się między nimi coś intymnego. Ale także rozpoczyna się czas zmian. Będzie musiała stanąć przed decyzjami w jaki sposób wykorzystaćumiejętność dar. Jest także Warner, postać, wydaje mi się bardzo złożona. Pragnie władzy, ma ku temu warunki, ale pomimo brutalności, jest w nim coś dobrego, co polubiłam. Mam nadzieję, że w dalszych częściach też będzie grał jedne z pierwszych skrzypiec.
Wszystko jest owiane tajemnicą. Nie do końca znamy genezę tego świata, właściwie w ogóle uważam, że został kiepsko przedstawiony. Bardzo dużo się o nim wspomina, o sytuacji politycznej, ale to wszystko jest dla mnie niespójne. Domyślam się, że specjalnie tak zrobiono. Julia była prawie rok w więzieniu, więc została jakby pominięta w wydarzeniach, które miały miejsce. No i gdyby od razu autorka wszystko wyjaśniła, mogłoby być nudno. Ale nie został podany nawet rok. Nie wiem czy to teraźniejszość czy przyszłość, mogłabym zgadywać ale lubię wiedzieć na czym stoję. Nawet nie wiem czy mam sobie wyobrażać otoczenie jako tożsame z naszym czy jako zupełnie coś nowego, bo niby jest podobnie, ale zupełnie inaczej. Jakby trwała tam wojna, albo już było po wojnie... sama nie wiem. Za to opisy są bardzo dobre. Uczuć. Relacji. Oraz wnętrz, Julia zwraca uwagę nawet na głupie dywany rozłożone na podłodze.
Jest gorąco, seksownie i burzliwie. Czytając miałam gromadkę kolibrów w brzuchu. Motylki. Lub cokolwiek tam chcecie. Wiem, że to zabrzmi naiwnie i pewnie mało to was interesuje, ale czułam się jakbym miała gorączkę, której nie mogę zbić. Nie powiem dlaczego, bo byłby to spoiler, ale chyba każdy był lekko przytłoczony natężeniem tych wszystkich wrażeń. Uwaga była skupiona na dwójce głównych bohaterów. I jak najbardziej jest to romans. Ale nie zapomniano też o innych wątkach. Są tacy, którzy chcą zmienić świat i wykreować go po swojemu, na własnych warunkach, używając przemocy oraz tacy, którzy się buntują.
Jestem bardzo ciekawa jak to się ułoży. Jestem spragniona dotyku Julii, bo można powiedzieć, że mnie naznaczyła. I już nie potrafię o nich zapomnieć. Pióro Tehereh mnie zaskoczyło. Bardzo lekko się czyta, wręcz pochłania. A w dodatku jest innowacyjne. Jeśli powiem, że to nowa era dla literatury, niestety będzie to przesada, ale rzeczywiście czułam, że to coś innego, nowoczesnego. Chociażby te irytujące przekreślenia.Ale ja ich nienawidzę.
Ps. Które wydanie wam się bardziej podoba - ze szklaną sukienką czy okiem?
Narracja pierwszoosobowa jest moją ulubioną. Jest bardzo intensywnie, wszystko przybiera kształty jakbym spoglądała na nie własnymi oczami. Nie tylko czytam. Staję się tym kto prowadzi narrację. Jak dla mnie, od dzisiaj mogę być Julią. ^^ Ona nie dotykała, ani nie była dotykana od bardzo dawna. Jest zlękniona, że mogłaby kogoś zabić. Znalazła się w więzieniu, a gdy dołącza do niej Adam, rodzi się między nimi coś intymnego. Ale także rozpoczyna się czas zmian. Będzie musiała stanąć przed decyzjami w jaki sposób wykorzystać

Jest gorąco, seksownie i burzliwie. Czytając miałam gromadkę kolibrów w brzuchu. Motylki. Lub cokolwiek tam chcecie. Wiem, że to zabrzmi naiwnie i pewnie mało to was interesuje, ale czułam się jakbym miała gorączkę, której nie mogę zbić. Nie powiem dlaczego, bo byłby to spoiler, ale chyba każdy był lekko przytłoczony natężeniem tych wszystkich wrażeń. Uwaga była skupiona na dwójce głównych bohaterów. I jak najbardziej jest to romans. Ale nie zapomniano też o innych wątkach. Są tacy, którzy chcą zmienić świat i wykreować go po swojemu, na własnych warunkach, używając przemocy oraz tacy, którzy się buntują.
Jestem bardzo ciekawa jak to się ułoży. Jestem spragniona dotyku Julii, bo można powiedzieć, że mnie naznaczyła. I już nie potrafię o nich zapomnieć. Pióro Tehereh mnie zaskoczyło. Bardzo lekko się czyta, wręcz pochłania. A w dodatku jest innowacyjne. Jeśli powiem, że to nowa era dla literatury, niestety będzie to przesada, ale rzeczywiście czułam, że to coś innego, nowoczesnego. Chociażby te irytujące przekreślenia.
Ps. Które wydanie wam się bardziej podoba - ze szklaną sukienką czy okiem?
![]() |
Dotyk Julii #2 |
![]() |
Dotyk Julii #3 |