sobota, 5 lipca 2014

"Ofiara w środku zimy" - Mons Kallentoft

Komisarz Malin Fors #1

W kryminałach kolejność nie ma znaczenia? Bullshit, dla mnie ma. Każda sprawa jest inna, fakt, ale nie tylko morderstwo się liczy, a co z bohaterami? Bohaterów trzeba poznać od początku do końca, inaczej ich obraz się rozmaże i pozostaną jedynie jako imiona na papierze. Dlatego jeśli ktoś chce poznać komisarz Malin Fors, niech zacznie od "Ofiary w środku zimy", you`re welcome.  

Linköping. (Ktoś jeszcze ma ochotę zapytać skandynawskich autorów czy mają specjalne sposoby jak wymówić a przede wszystkim zapamiętać te nazwy?) Czas: Luty. Już dawno nie było tak zimno. Trzy warstwy ubrań to stanowczo za mało. Jeśli komuś marzy się zespolić lampę uliczną z językiem to ten czas i to miejsce byłyby idealne. Malin Fors jest bystra, zawzięta i ma trzynastoletnią córkę, Tove (dla mnie już zawsze pozostanie Love, zgubna gra słów; 1:0 dla Kallentoft'a). Z pewnością polubiłam Malin, za charakter. Ta kobieta jest taka naturalna i nieporadna, że czułabym się źle nie lubiąc jej. Fakt, nie nadaje się na matkę (jest beznadziejna w tej roli) jednak jako policjantka całkiem, całkiem sobie radzi.

Przyznam się, że kryminały mnie intrygują. Czasem sprawa sama się rozwiązuje a niekiedy zamyka się ją w pudle, by uzyskała przydomek "przedawnione". Jednak morderstwo to morderstwo. Ktoś stracił życie. Ktoś zabił. To ogromna odpowiedzialność dowieść prawdy. To ostatnia chwila by tchnąć w to martwe ciało pozostałości życia. By samo opowiedziało swoją historię, i było zapamiętane jako człowiek, a nie kupa mięsa. Malin Fors jest policjantką, która odkrywa wszystkie karty, aby dowiedzieć się kto jest mordercą. 

Kompletne pustkowie. Dziesiątki stopni na minusie. Trup. Na drzewie. Ten mężczyzna, gruby, nielubiany, poniżany, bez rodziny.. ma historię. A Malin jest jedynym wolnym słuchaczem. Czas zacząć wykład. 

Ta sprawa otworzy wiele drzwi, poruszy niejeden wątek, a na końcu i tak nie będziecie zaskoczeni. Szczerze mówiąc, już w połowie wiedziałam kto jest winny. Do końca nie domyśliłam się dlaczego, nie znałam całej historii ,ale wiedziałam kto zabił człowieka z drzewa. Ale jest coś jeszcze. Kobieta zgwałcona w lesie. Jej losy to właściwie jeden z głównych wątków. I jak, jak można rozbudzić rządzę wiedzy a na końcu zostawić nas z niczym?! Wciąż nie wiem kto ją zgwałcił. Rozumiem, może sami mamy do tego dojść, może nie, ale to mnie tak dręczy, że wykrzyczałabym to pytanie Kallentoft'owi prosto w twarz i nikt by mnie nie powstrzymał. Tak się nie robi. Za to go pokochałam. Potrafi stworzyć niesamowitą aurę. Przeniósł mnie tam. Przez te kilka godzin byłam Malin Fors i szukałam odpowiedzi. I wcale nie przeszkadzało mi, że wiem kto zabił. Malin też to wiedziała. Ważne były pytania, na które nie znałam odpowiedzi.

Podobał mi się klimat tej powieści, nie mroczny, bardziej śnieżno biały. Tak jak jest tą porą roku: biało, zimno, i pusto. Nikt nie wychodzi z domu. Opisy były dobre, bez zbędnych epitetów, nie za dużo, nie za mało. I to co odróżnia ten kryminał od reszty to życie prywatne pani komisarz. Znaczy, ona właściwie każdą wolną chwilę oddawała na poczet śledztwa, jednak bardzo dobrze została opisana jej relacja z córką. I nie tylko jej, bo przecież nie pracowała sama. Jej koledzy i koleżanki z pracy też mają życia, i fajnie, że je poznaliśmy. Chociaż jak na mój gust mogłoby być o tym trochę więcej napisane. 

Przymknęłam oko na zbytnią szczegółowość. Niektóre rzeczy były zbyt dokładnie opisane, szczególnie, że nie wnosiły nic do sprawy. Fajne są takie tropy, które się sprawdza, ale na końcu i tak okazują się ślepym zaułkiem. Ale, na Boga, za dużo tego było. Za dużo. Nie zaprzątałam sobie głowy zapamiętywaniem tych pobocznych elementów. 
Myślę, że gdybym czytała to w mroźny, zimowy wieczór to ta część zrobiłaby na mnie jeszcze większe wrażenie, ale mimo, ciepłego lata, przyjemnie mnie ochłodziło. A to coś znaczy. 

Komisarz Malin Fors #2
Komisarz Malin Fors #3
Komisarz Malin Fors #4
Komisarz Malin Fors #5

Ps. Nawiązanie do pór roku jest bardzo ciekawe. Prawda? Mi się bardzo podoba, te okładki i tytuły nabierają sensu jak się popatrzy na nie przez pryzmat całej serii. 

4 komentarze:

  1. Myślę, że pomimo zbytniej szczegółowości - warto dać tej książce szansę. Z chęcią bym ją przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam kryminały, więc może się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobają mi się okładki nawiązujące do pór roku. Na pierwszy rzut oka można by dojść do wniosku, że wszystko jest ok, gdyby nie mały szczegół... Tylko ta zimowa jest najbardziej mroczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie jeszcze okładka "Piątej pory roku" urzeka, ma coś w sobie niepokojącego. Ale fakt, mogliby się postarać o lepsze, niezbyt zachęcające są milutkie i urocze okładki, jeśli mamy zamiar czytać kryminał. ;p

      Usuń