środa, 20 lutego 2013

"Pół życia" - Jodi Picoult

"Pół życia"- Jodi Picoult

Strony: 459
Żródło: antykwariat (19 zł)

Luke Warren jest badaczem wilków. Pisze o nich, studiuje ich zachowania, a kiedyś nawet z nimi zamieszkał. Pod wieloma względami są mu bliższe niż własna rodzina, z którą właściwie nie ma kontaktu, odkąd żona go rzuciła, a syn Edward wyjechał. 

 Nagle wszystko się zmienia: Luke zostaje ciężko ranny w wypadku samochodowym. Edward musi wrócić do domu, który opuścił przed laty, i razem z siostrą Carą podjąć decyzję o losie ojca. Pojawiają się pytania ,na które nie ma prostych odpowiedzi: jakie tajemnice skrywa przed sobą rodzeństwo? Co stoi za pragnieniem, by pozwolić ojcu umrzeć… lub utrzymać go przy życiu za wszelką cenę? Czego życzyłby sobie sam Luke? I przede wszystkim, dlaczego zapomnieli to, o czym zawsze pamięta wilk: że członkowie stada potrzebują siebie nawzajem, a przetrwanie czasem idzie w parze z ofiarą?


Z książkami Picoult jest tak ,że niektórzy je kochają ,a inni nienawidzą. Ja należę do tych pierwszych. Zawsze myślałam ,że jestem zbyt młoda ,by czytać powieści o tak dojrzałej ,a zarazem ważnej tematyce... 
Po trzeciej książce tej pani , z małym rumieńcem na twarzy muszę przyznać się do pomyłki. Nawet młody człowiek ma swoje zdanie na temat eutanazji ,a szczególnie podczas okresu buntowniczego ,który jest nieodzowny u wszystkich nastolatków. Przychodzi taki czas ,że młodzi popierają to co jest zabronione przez kościół ,wszechobecne zasady moralne lub po prostu zakazane przez rodziców. Dopiero po jakimś czasie dochodzi do tego ,że stają się obiektywni i nie kierują się skrajnymi emocjami oraz chęcią zrobienia komuś na złość. Poniekąd ta książka dotyczy tego zjawiska ,które moim zdaniem jest warte uwagi.

Ojciec w życiu dziecka  powinien być wzorem. Szczególnie mali chłopcy powinni mieć w nim oparcie oraz przyjaciela ,z którym pierwszy raz poszliby na ryby ,ogolili się (nawet tylko dla zabawy). Niestety nie wszystkim jest to dane. W czasach ,w których zacierają się najwyższe wartości tj. rodzina ,miłość ,uczciwość zaczyna rządzić pieniądz oraz nadmierna praca. Chyba wszyscy są świadomi do czego doprowadza taka zmiana priorytetów. 



Główny bohater Luke Warren od zawsze pasjonował się wilkami. Te dzikie zwierzęta budziły w nim respekt ,ale także przypominały mu ludzi. W odróżnieniu od swojej rodziny i innych otaczających go homo sapiens nigdy nie wyrządziły mu krzywdy ani nie okłamały go. Może jego trudne dzieciństwo albo fakt ,że nie umiał się porozumiewać z innymi doprowadziło do tego ,że nie umiał być prawdziwym i odpowiedzialnym ojcem ,a tym bardziej oddanym mężem.



Całe swoje życie podporządkował swojej pasji ,nie licząc się z uczuciami swoich najbliższych. Potrafił opuścić swoją rodzinę ,by zamieszkać w lesie z wilkami i w ten sposób poznać lepiej ich zwyczaje. Po powrocie do cywilizacji czuł się fatalnie. Jego wzrok był rozbiegany ,bolała go głowa od słuchania zbyt wielu zróżnicowanych dźwięków ,a relacje z ludźmi nie układały się po jego myśli. Oczekiwał ,że wszyscy powitają go z otwartymi ramionami ,ale nie przewidział ,że życie jego bliskich poszło w drugą stronę ,a chwile ,które przegapił dla własnego widzimisię już nigdy się nie powtórzą.



Jego rodzina rozpadała się w bardzo długim procesie. Pokłócił się z synem ,który pewnego dnia spakował swoje rzeczy i uciekł. Żona miała dość jego ignorancji wobec tego co się dzieje u nich w domu. On zamiast oddzielić życie prywatne od swojej pasji ,poświęcał się wilkom bez jakiegokolwiek umiaru. Do domu wracał tylko co jakiś czas ,by się odświeżyć ,skorzystać z łazienki albo okazjonalnie zjeść coś innego niż prawie surowe mięso. Nawet noce wolał spędzać razem z watahą ,zamiast po długim dniu spędzić trochę czasu z żoną. Stała się rzecz nieodzowna. Doszło do rozwodu. Cały świat Cary i Edwarda legł w gruzach. Dziewczyna została z ojcem ,a Edward tułał się po świecie nie dając najmniejszego znaku życia swoim rodzicom.



Wiele lat później traumatyczne wydarzenie skłoniło go do powrotu do domu. On jako jedyna pełnoletnia i spokrewniona z Lukiem osoba ma podjąć decyzję czy odłączyć ojca od respiratora. Właśnie w tym momencie stajemy się świadkami konfliktu ,procesów sądowych i odkrycia tajemnic z życia bohaterów. 
Czy rodzeństwo podejmie wspólną decyzję?
Czy to ich scali?





"Kiedyś wierzyłam we wszystko ,co mi mówił,ponieważ był starszy i mądrzejszy niż ja. Lecz jak się okazuje ,dorosłość nie oznacza ,że stajesz się nieustraszonym człowiekiem. Po prostu boisz się czego innego."

Cara i Edward to dwie kontrowersyjne osobowości. Z ogromnym zainteresowaniem śledziłam ich rozmowy oraz kłótnie dotyczące losu ich ojca. Dziewczyna była bardzo do niego przywiązana i nie myślała  obiektywnie. Miała wrażenie ,że ich wypadek był spowodowany tylko i wyłącznie przez jej nieodpowiedzialne postępowanie. Z tego też powodu walczyła jak lwica o każde ,nawet najmniejsze tchnienie ojca. Była zdeterminowana tak bardzo ,że pozwała swojego brata i składała obciążające go i nieprawdziwe zeznania w sądzie. 

Edward toczył ze sobą walkę wewnętrzną. W głębi serca pragnął miłości i zainteresowania ze strony ojca ,ale z drugiej strony był zbyt dumny ,by powiedzieć mu o tym wprost. Długo zmagał się ze swoimi problemami ,ale nie chciał się przed nikim przyznać czego dotyczą. Jako nastolatek pełnił  rolę pana domu. To on płacił rachunki ,zajmował się Carą i był oparciem dla swojej matki. Teraz poczuł się jak piąte koło u wozu ,ponieważ nikt nie liczył się z jego zdaniem. 


Czy Cara uszanuje wolę ojca i pozwoli bratu odłączyć go od respiratora?

Książka pt. "Pół życia" od pierwszej strony jest przepełniona ogromną ilością emocji oraz bólu. Im bardziej zagłębiałam się w historię rodziny Warren`ów ,coraz bardziej się z nimi identyfikowałam. Trudno mi podjąć decyzję kto miał rację ,a kogo lepiej potępić. Ich losy przedstawiono z różnych perspektyw ,przez co trudno mi podjąć jakąkolwiek decyzję. Jedyne co mogę na ten temat powiedzieć jest to ,że z całego serca podziwiam Luke`a Warren`a jako pasjonata przyrody gotowego do największych poświęceń w  imię tego co kochał najbardziej. Mimo wielkiego zaangażowania w pogłębienie wiedzy o wilkach nie można mu wybaczyć tego ,że był strasznym i wyrachowanym egoistą. Interesował się tylko sobą ,myślał tylko o swoich podopiecznych zamiast skupić się na tym co tak na prawdę jest w życiu ważne. W tym aspekcie można łatwo dostrzec tragizm tej postaci. Pasuje do niego słynne powiedzenie ,że dobrego człowieka poznaje się nie tylko po słowach ,ale przede wszystkim po czynach (,których u niego nie zaobserwowałam).

Wielkim atutem książki są doskonałe opisy wilczych zachowań. Z całą pewnością można zatracić się w ich świecie... Wszystkie rozdziały są podzielone na dwie płaszczyzny: czas realny (czyli to co dzieje się w szpitalu ,gdy Luke Warren jest podłączony do respiratora) oraz czas przeszły (wspomnienia Luke`a z czasów gdy był w pełni swoich sił).



Jeżeli chcecie zapoznać się z tą książką ,to dobrze Wam radzę - zaopatrzcie się w pudełko chusteczek higienicznych!!

Dawno nie czytałam tak wzruszającej powieści. Jest napisana o zwykłych ludziach z myślą o zwykłych ,przeciętnych czytelnikach ,a ostatnio to rzadkie zjawisko.

Moja ocena: 6/6.

poniedziałek, 18 lutego 2013

"Prawdziwe morderstwa"- Charlaine Hariss

"Prawdziwe morderstwa"-Charlaine Harris

Żródło: zakup własny (promocja 1+1 w Empiku)

Poznajcie Aurorę Teagarden - kolejną z bohaterek wykreowanych przez bestsellerową autorkę, Charlaine Harris. Niezwykłą bibliotekarkę, której inteligencja, intuicja i przenikliwość pozwalają rozwikłać najbardziej niezwykłe tajemnice oraz pełne mroku zagadki.

Lawrenceton w stanie Georgia, przedmieścia nieustannie rozwijającej się Atlanty, to de facto nadal małe miasteczko. Bibliotekarka Aurora „Roe” Teagarden wychowała się tutaj i wie więcej, niż trzeba, o mieszkańcach miasta, także o tych, którzy podobnie jak ona interesują się ciemniejszą stroną ludzkiej natury.

Wraz z tymi ludźmi Aurora należy do klubu nazywanego Prawdziwe Morderstwa, którego członkowie spotykają się raz w miesiącu, by analizować słynne sprawy kryminalne. To nieszkodliwe hobby przyjmuje całkiem inny obraz, gdy pewnego wieczoru Roe znajduje ciało członkini klubu, zamordowanej w sposób, przypominający zbrodnię, którą tego dnia klub miał omawiać. Po kolejnych przypadkach „kopiowanych” zabójstw, Roe będzie musiała się dowiedzieć, kto ukrywa się za tą przerażającą zabawą, w której wszyscy członkowie Prawdziwych Morderstw, z nią włącznie, są głównymi podejrzanymi… i potencjalnymi ofiarami.                      


Ferie feriami ,ale muszę się przyznać ,że moje postanowienia poszły w odstawkę. Obiecałam sobie ,że przeczytam "Lalkę" ,ale to chyba nie jest mi dane. Było tyle książek ,na które miałam ochotę już od dłuższego czasu ,że nie mogłam ich znowu odstawić na kolejne tygodnie na półkę. Po lekturze "Trzech metrów nad niebem" mam mieszane uczucia ,ale "Prawdziwe morderstwa" to moim zdaniem prawdziwa perełka. Książka wciąga czytelnika w wir nieprawdopodobnych wydarzeń mających miejsce w małej mieścinie ,co jest bardzo charakterystyczne dla książek tej autorki...

Harris jak zwykle nie zawiodła!! Z całą pewnością mogę stwierdzić ,że to jedna z moich ulubionych pisarek i chciałabym w przyszłości rozwinąć się i odnieść tak duży sukces jak ona. Zawsze wyobrażałam ją sobie jako młodą ,atrakcyjną  ,energiczną i uśmiechniętą kobietę. Byłam zaskoczona ,a wręcz wstrząśnięta ,gdy zobaczyłam ostatnio jej zdjęcie.(Tylko twierdzenie ,że jest uśmiechnięta się sprawdziło). Może uznacie mnie za jakąś dziwaczkę ,ale trudno mi było wyobrazić sobie ,że starsza ,korpulentna pani może w tak śmiały ,młodzieżowy (nie lubię tego słowa ,ale tutaj ono pasuje) i odważny sposób kreować bohaterów o silnych osobowościach oraz (nieodzowne w jej książkach) wstrząsające sytuacje.



Nie wiem dlaczego ,ale "Prawdziwe morderstwa" nie cieszą się zbyt dużą popularnością. W Empiku były tak schowane ,że przez dłuuuuuuugi czas się na nie nie natknęłam. Szkoda ,bo uważam dzień spędzony z tą książką za bardzo udany. Cieszę się ,że już niedługo będę mogła dokupić sobie kolejną część przygód Aurory i dowiedzieć się w co tym razem będzie zamieszana.

Główna bohaterka - Aurora Teagarden ,to dobiegająca trzydziestki kobieta pracująca w bibliotece. Z pozoru jej życie może wydawać się nudne ,ale tylko nieliczni wiedzą ,że żywo interesuje się zagadkami kryminalnymi. Dotychczas w jej życiu miłosnym siała spustoszenie wielka ,czarna dziura ,ale teraz to się zmieniło. O jej względy walczą dwaj zupełnie różni od siebie faceci - kolega z klubu ,który jest policjantem oraz słynny pisarz kryminałów.


Który z mężczyzn zdobędzie serce Aurory?


Dylematy miłosne ,nieustające napięcie pomiędzy bohaterami ,a do tego krew w tle to doskonały przepis na spędzenie zimowego wieczoru. No ,bo która z pań nie chciałaby wcielić się w postać silnej psychicznie ,niezależnej i mądrej kobiety ,o którą "biją się" dwaj atrakcyjni faceci?

Nie mogę zbyt wiele zdradzać z fabuły ,ponieważ ta książka powinna być jedną ,wielką niespodzianką. Wszystkie wydarzenia ,dialogi ,a nawet mimika twarzy bohaterów jest skrupulatnie opisana. Na początku może nie widziałam w tym sensu ,ale pod koniec książki udało mi się trochę rozszyfrować zamysł autorki. Nic tutaj nie jest przez przypadek. Jedno słowo potrafi zmienić bieg akcji o 360 stopni!

Jeżeli jesteście zadowoleni po przeczytaniu wcześniejszych serii Harris tj. ta o Sookie Stackhouse ,Lilly Bard lub Harper Conely to i tym razem będziecie z zapartym tchem śledzić życie Aurory Teagarden.

Moja  ocena: 5/6






sobota, 16 lutego 2013

"Ręka Mistrza" - Stephen King


Strony: 630
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Oryginalny tytuł: Duma Key

Co mogę powiedzieć o Stephenie Kingu? Moim zdaniem jest to twórca najlepszych horrorów, które oddziaływują na stan psychiczny czytelnika, przenikają do części mózgu odpowiedzialnej za poczucie lęku i pozostają tam na długi czas. Baaardzo długi czas.

Kilka miesięcy temu, czytając Podpalaczkę tego samego autora, pomyślałam sobie: a może tak małe wyzwanie? Wyzwanie nie takie jak inne, na miesiąc czy rok, ale coś większego. A mianowicie, że w ciągu całego mojego życia przeczytam WSZYSTKIE dzieła Kinga. Zarówno te, które pisał pod pseudonimem Richard Bachman, oraz jako John Swithen. Idzie mi nieźle, ale bardzo powoli. :) W każdym razie, Rękę Mistrza dostałam w prezencie od moich kochanych kuzynów, Krzysia i Krystiana, którzy w pewien sposób zarazili mnie zamiłowaniem do takich lektur. 

Edgar Freemantle nie przyjechał na wyspę Duma Key z błahego powodu. Jego terapeuta zasugerował, że powinien odpocząć w jakimś przyjemnym miejscu, bo przecież zmiażdżenie przez dźwig,  utrata prawej ręki i odejście żony to wystarczający powód aby zwariować, a może nawet popełnić samobójstwo. Na szczęście Freemantle nieźle trafił, terapeuta Kamen dawał naprawdę dobre rady: 

-Powiedz mi Edgar, czy jest coś, co sprawia ci radość?
Zastanowiłem się pobieżnie nad tym pytaniem (zbyt głębokie drążenie tematu nie wydawało mi się bezpieczne) i odparłem:
-Kiedyś lubiłem szkicować.
A więc idąc tym tropem osiedlił się na Duma key, w małej rezydencji przy plaży. Wielki Koral, bo tak Edgar ochrzcił domek, był idealnym miejscem do malowania. Gdy tylko Freemantle ujrzał pierwszy, wyjątkowo piękny zachód słońca, nie mógł się opanować i natychmiast przelał widok na płótno. Nie przypuszczał tylko, że jego obraz może mieć magiczne zdolności  A jednak, każde przez niego namalowane dzieło ma w sobie tajemniczą moc. Niekiedy jest tylko nośnikiem, dostępem do pewnych osób, a czasami zmiany na obrazie stają się rzeczywistością.
Jego oczy wpatrzone w nią, pociemniałe, zdradzają złe zamiary, ale reszta jego twarzy nie zdradzała absolutnie niczego - bo jej nie ma. nie namalowałem mu ani ust, ani nosa.
Poniżej oczu twarz Candy'ego Browna w mojej wersji była białą plamą. [...]
To ja zatrzymałem oddech tego człowieka.
Powtórka z rozrywki? Otóż w pewnym sensie tak. Elizabeth Eastlake, teraz sędziwa i schorowana kobieta, gdy była jeszcze dzieckiem odbyła własną walkę z siłami tej wyspy. Więc może to własnie historia rodziny Eastlake'ów wyjaśni Edgarowi co do cholery dzieje się na Duma Key? 


"Rękę Mistrza" nazwałabym horrorem psychologicznym, bo choć akcja jest dość powolna to każda strona wzbudza w czytelniku poczucie niepokoju. Serce zaczyna szybciej bić, a zdania dosłownie się pochłania. Wszystko jest idealnie opisane, każdy szczegół, w doskonały sposób. Postacie są różnorodne, każdy bohater ma w sobie to coś  a opisy przyrody są bardzo realistyczne. Dla kogoś kto ma choć odrobinę wyobraźni jest to raj na ziemi. Czytałam zdanie a w drugiej sekundzie byłam na Duma Key, widziałam fale obijające się o brzeg, i słyszałam muszle delikatnie przesuwające się pod naporem wody. To było naprawdę niezwykłe. Wiele do myślenia dawały opisy przeżyć wewnętrznych Egdara. Dużo działo się w jego umyśle, choć nie wiadomo dokładnie w jaki sposób. Ale było to przerażające i oczywiście mistrzowsko napisane. 


Wydaje mi się, że nigdy tak naprawdę nie zrozumiałam, o czym jest ta książka, bo wszystko jest takie tajemnicze. Ale wyciągnęłam wniosek, że nie liczą się wydarzenia opisane w lekturze, ale to jak bohaterowie sobie z nimi radzą. Bo czym byłyby sytuacje bez postaci w nich uczestniczących?



A niektórych zjawisk nie da się wytłumaczyć, i nawet nie warto próbować. 

"Strach wiąże się z szybszym biciem serca, często falą gorąca, zwiększonym napięciem mięśni" - is.umk.pl


moja ocena: 5+/6

środa, 13 lutego 2013

"Przemiana - Jodi Picoult"

"Przemiana - Jodi Picoult"


Strony: 541
Żródło: Antykwariat (19,90zł)

June Nealon była szczęśliwą żoną i matką, przed którą rozciągała się perspektywa wielu lat radosnego rodzinnego życia. W jednej chwili jej świat się zawalił, zamieniając życie w nieustanne oczekiwanie - na zabliźnienie ran, na dopełnienie sprawiedliwości, na cud. Shay Bourne ma wkrótce umrzeć. Nie znalazł nigdy swojego miejsca na ziemi, nie ma już nic do zaoferowania światu. W pewnym momencie staje przed szansą odkupienia swoich win i błędów. Aby tak się stało Claire Nealon, córka June, musi przyjąć od niego bardzo szczególny dar. Michael Wright zdecydował się poświęcić życie Bogu. Kiedy jednak osobiście poznaje Shaya Bourne'a, zostaje zmuszony do zakwestionowania założeń swojej religii, spojrzenia w innych kategoriach na pojęcie dobra i zła. I na samego siebie.


Mimo tego ,że żyjemy w XXI wieku to są rzeczy ,o których nie mówi się głośno i nie pyta o nie ludzi ,których znamy dość słabo. Tabu dotyczy głównie sfery duchowej ,materialnej lub prywatnej. Nie musi dotyczyć wszystkich. Wiadomo ,że są osoby otwarte i szczere ,ale chyba oczywiste jest także to ,że w każdym człowieku powinna być nutka tajemnicy...

"Przemiana" to kolejna z książek Jodi Picoult poruszająca aktualne ,kontrowersyjne i potrzebne tematy. Po wcześniejszej lekturze książki jej autorstwa starałam się mentalnie przygotować na ogrom wydarzeń ,faktów ,ciekawostek ,a przede wszystkim emocji sprawiających ,że w pewnym momencie zaczęłam odczuwać ambiwalencję.

Książka opowiada o niewyobrażalnej tragedii - utracie męża i siedmioletniego dziecka. June została na świecie prawie sama ,ponieważ zaufała Shay`owi. Dała mu pracę ,za którą tak jej się "odwdzięczył". Przy życiu trzyma ją świadomość tego ,że za kilka miesięcy urodzi dziecko ,które będzie potrzebowało jej miłości i pomocy ,by przeżyć. 

Czy osoba ,która dokonała tak bestialskiego czynu zasługuje na pozwolenie ,by żyć?

W tej kwestii zdania są podzielone. Losy Shay`a rozpatruje ława przysięgłych ,w której składzie jest młody Michael. Jego głos przyczynił się do skazania mężczyzny na karę śmierci. 

Czy takie decyzje niszczą życie? 

To zjawisko można zaobserwować na przykładzie życia Michaela.
W książce poznajemy historię: księdza ,który zmaga się z wyrzutami sumienia ,zakompleksionej i osaczanej przez rodziców  prawniczki ,lekarza szukającego prawdziwej miłości ,głęboko zranionej kobiety ,dziecka czekającego na śmierć ,więziennego artysty tworzącego portrety swojej ofiary ,a zarazem największej miłości. Głównym torem zapoznajemy się z pragnieniem Shay`a ,który chce oddać swoje serce siostrze dziewczynki ,którą zabił wiele lat wcześniej. Jego decyzja sprawia ,że społeczeństwo dzieli się na dwa konkurujące ze sobą obozy. Przez wiele rozdziałów obserwujemy rozwój sytuacji i zagorzałe dyskusje na temat tego kto w tej sytuacji ma rację. 


W więzieniu zaczynają dziać się bardzo dziwne rzeczy. Woda w muszlach klozetowych zmienia się w wino ,jeden z więźniów zostaje uzdrowiony ,a wiele osób zaczyna myśleć ,że Shay jest nowym Jezusem...



Czy ich myśli okażą się prawdą?


Jedną z wielu rzeczy ,które przykuły moją uwagę jest wątek oddawania narządów do przeszczepu. Osobiście gdybym tylko mogła być dawcą szpiku to chętnie podarowałabym komuś cząstkę siebie ,ale niestety nie kwalifikuję się do tego. Zostaje mi ewentualnie honorowe oddawanie krwi ,chociaż też nie jestem pewna czy z moimi wahaniami żelaza ktoś będzie chciał mi ją pobrać. Nadal zastanawiam się czy włożyć do swojego portfela deklarację chęci oddania narządów po mojej śmierci. Tyle nasłuchałam się od mojej pani od PO o tym ,że takich ludzi nie ratuje się tak efektywnie jak innych ,że na samą myśl o tym przechodzą mnie ciarki. Może jestem samolubna ,ale na razie nie jestem na tyle dojrzała ,by podjąć taką decyzję. A wy?


Jestem pod ogromnym wrażeniem odwagi Picoult w wyborze tematu swojej powieści. Dużą rolę w jej książce odgrywa religia ,ale ukazano ją w sposób neutralny. Co mam tu na myśli? Ani ateiści ,ani tzw. potocznie "moherowe berety" nie mogą czuć się urażone. Wszystko ma umiar i smak ,a w dzisiejszych czasach to niestety rzadkość. Pozostaje mi tylko gorąco zachęcić Was do zapoznania się z tą książką ,bo na prawdę warto ;)

Moja ocena: 5/6

P.S. Jak spędzacie lub spędzaliście ferie? Ja właśnie ładuję baterie i straaaaaaaaaasznie leniuchuję. Spanie do 9.00 ,to jest to!!! Szkoda ,że to nie może trwać wiecznie... Kilka dni temu wysłałam zgłoszenie ,by zostać recenzentką Paranormal Books. Proszę ,trzymajcie za mnie kciuki ;P

środa, 6 lutego 2013

Bubble Tea czyli to co tygryski lubią najbardziej ;D



Dzisiaj będzie trochę inaczej niż zwykle ,ale obiecuję ,że się nie zawiedziecie ;D
Teoretycznie prowadzimy bloga o książkach ,ale czym by było czytanie bez tzw. umilaczy?? 
Moim numerem 1 od wczoraj jest Bubble Tea!!!
Ale tak właściwie ,co to za specyfik???




Moja przygoda z Bubble Tea zaczęła się dzięki mojej koleżance ,która wyciągnęła mnie do Alfy ,żeby uczcić moje imieniny ;P
Od dłuższego czasu miałam ochotę spróbować tego ładnie wyglądającego napoju ,ale nie znalazłam nikogo kto ,by się na to odważył.



 Bubble Tea to napój na bazie herbaty z dodatkiem syropu ,owocowych kuleczek i  tapioki. Najodważniejsi mogą skusić się na mleko lub jogurt.





Gama smaków jest ogromna ,więc najlepiej poradzić się bardzo miłej pani ekspedientki ,która wybrała dla mnie niesamowitą mieszankę. Na pewno można stworzyć wiele kombinacji tego napoju. Każdy syrop ,kuleczka potrafi niesamowicie zmienić smak.




 Ja skusiłam się na zieloną herbatę +syrop z kumkwatu+kuleczki liczi +tapiokę i wyszła z tego kwaśno słodka mieszanka ,którą bardzo polecam. Natomiast moja koleżanka woli raczej słodkości więc dodała kompletnie co innego.





Dodatkową zaletą Bubble Tea jest to ,że możesz  zabrać ją praktycznie wszędzie (np. do szkoły ,na trening lub spacer)!!!
 Hermetyczne opakowanie sprawi ,że żadna książka nie ucierpi podczas delektowania się jej smakiem. Duża i gruba słomka pozwoli na "złowienie" kuleczek ,które są w tym napoju najsmaczniejsze!!

Wegetarianie i Weganie ,wy też możecie skusić się na Bubble Tea!!
W zasadzie moim pierwszym pytaniem było to czy w kuleczkach znajduje się żelatyna ,ale odpowiedź to stanowcze Nie!!!


Obiecałam sobie ,że następnym razem skuszę się na mleczną wersję. A wy?
Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej to serdecznie zapraszam :Klik

(Ta notka powstała dosyć spontanicznie ,więc przepraszam Was ,że nie umieściłam swoich zdjęć.)

piątek, 1 lutego 2013

"Trafny wybór" J.K.Rowling


  
"Trafny wybór" 
Joanne Kathleen Rowling 


Strony: 505
Oprawa: miękka


Książkę otrzymałam w prezencie od Agathy :) Okładka przykuwa uwagę jaskrawymi kolorami...i, no cóż, chyba niczym więcej. Jednak idealnie pasuje tutaj stwierdzenie "nie oceniaj książki po okładce" bo możesz się bardzo i to BARDZO pomylić :)


" Pierwsza powieść J.K. Rowling dla dorosłych " - tak brzmią słowa na tylnej stronie książki. Zaintrygowało mnie, że pisarka chce spróbować swoich sił w innej tematyce jaką jest rzeczywiste życie i ludzkie problemy (ponieważ jej nazwisko jest przypięte do powieści o "Harrym Potterze"). Osobiście Harry'ego nie czytałam ale poprzez "szał" na tą serię i mnóstwo filmów nie wiem czy kiedyś się zdecyduję.


" Barry nie żyje. Ta niespodziewana śmierć pogrąża Pagford w chaosie. Na jaw wychodzą tajemnice mieszkańców. Urocze miasteczko z brukowanym rynkiem i wiekowym opactwem już nigdy nie będzie jak dotąd. Wybucha wojna bogatych z biednymi, nastolatków z rodzicami, wojna żon z mężami i nauczycieli z uczniami. Kto przejmie władzę po Barrym ? Jak daleko się posunie w tym zaciekłym konflikcie ?
Pełna czarnego humoru, błyskotliwa i prowokująca wielka powieść o małym miasteczku
"



Moim zdaniem ten opis dużo o książce nie mówi - a nawet sprawia, że książka może wydawać się nudna. Chociaż takie ogólne jej streszczenie (BARDZO OGÓLNE) mogło mieć na celu okrycie powieści nutą tajemnicy. Ale nie jest to książka tylko o konfliktach społecznych, o wyborach i o jakimś małym, dziwnym miasteczku, nie nie. Czytelnik znajdzie w niej tak niesamowite ludzkie wzorce ze świata rzeczywistego, że aż dech zapiera. Nie mogłam się nadziwić, gdy czytając i zapoznając się z poszczególnymi bohaterami znajdywałam w nich cechy osób które znam (np. moją wścibską babcię, której odzwierciedleniem w książce była teściowa Shirley). 


Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie, dzięki czemu możemy przyjrzeć się z bliska życiu różnych bohaterów. Autorka, z niesamowitą prostotą i szczegółami wprowadza nas w świat różnych ludzi. Skala jest skrajnie rozległa - poczynając od mniej problematycznych ludzi jak rodzina Mollisonów, w której niepoprawna synowa jest w stałym konflikcie z wścibską i wiecznie obrażoną teściową, rodzinie Priceów, w której terror sieje ojciec dyktator-sadysta, a kończąc na rodzinie Weedonów, w której zdemoralizowana nastolatka Krystal użera się z matką narkomanką i matkuje młodszemu bratu.


Szczerze - nie przyklejałabym tej książce łatki "dla dorosłych", ponieważ powieść idealnie nadaję się dla starszej młodzieży. Cóż, jest trochę przekleństw, "brzydkich" scen ale autorka stosuje je z rozwagą, tak aby jak najlepiej oddać klimat, zachowanie i charaktery bohaterów, a  przy tym aby nie przesadzić. 

Z początku miałam trudności z połapaniem się "kto jest kim" ale od pierwszej strony BARDZO się wciągnęłam. Miałam też czasem dziwne wrażenie, że autorka inspirowała się twórczością Stephena Kinga - podobny klimat, różnorodne wzorce patologicznych rodzin (nie mam oczywiście na myśli tej nuty horroru na granicy psychozy w której specjalizuje się King) - chociaż może być to tylko moje odczucie.


Książka została bardzo dobrze przemyślana. Każde wydarzenie ma jakiś związek z innym a zachowania bohaterów wpływają na przebieg akcji. Każdy bohater został niesamowicie opisany. Autorka idealnie dopasowała wygląd postaci do jej charakteru. Miałam wrażenie, że mogłabym spotkać je w rzeczywistości - a taki efekt chce chyba wywołać w czytelniku każdy pisarz (Rowling tego dokonała :)


Czyta się łatwo, przyjemnie i szybko (niestety bardzo szybko :<), chociaż bywają sceny wywołujące silne emocje, po których przeczytaniu musiałam odłożyć na chwilę książkę bo czułam się jakbym przebiegła maraton !


Wciągający początek, niewiarygodny środek z nabierającą tempa akcją i niespodziewane zakończenie. Taka kombinacja sprawia, że nie można łatwo zapomnieć o tej książce.


Komu poleciłabym "Trafny wybór" ? Z pewnością osobie, której przypadło do gustu "Zawsze przy mnie stój" bo obie książki mają podobną tematykę okrutnej rzeczywistości i problemów psychologicznych.

Po przeczytaniu tej powieści mogę stuprocentowo stwierdzić, że był to "Trafny wybór" : )

Oceniam na 6