Wakacje. Upalne lato. Włochy. Rzym. Szorty i spódniczki. Okulary przeciwsłoneczne. Trampki i sandały. Wino.. duuużo wina. Sery, makarony, tarty. Czyż to nie cudowne? Czekam na to od poprzednich wakacji. Aż tu nagle los daje mi tę książkę i czuję się jakbym wsiadła w busa i znalazła się na chodniku w centrum Rzymu. Grazie, Panie Moccia.
Ania i Paulina przybyły do Włoch z Warszawy, i w zasadzie niewiele o nich wiemy, bo narracja jest pierwszoosobowa z perspektywy Nicco. Wygląda na to, że przyjechały na wakacje i są raczej nastawione na maksymalne szaleństwo. W restauracji wpadają na Nicco i Grubego, którzy zapewniają im moc wrażeń na następne dni. Nicco ma złamane serce, a Gruby dwie dziewczyny, które niewiedzą o sobie nawzajem. We czworo spędzają niezapomniane, szalone chwile. Można było zapomnieć o wszystkim co złe, gwarantuję.
Co ciekawe, ani Nicco ani Gruby nie są mistrzami w posługiwaniu się językiem angielskim, sytuację ratują dziewczyny (typowe), znając podstawy włoskiego, także komunikacja między nimi jest dosłownie wielojęzykowa. Fajne, lub nie, jest to, że nie wszystko zostało przetłumaczone. Nie jestem pewna jak to wygląda w tłumaczeniu przez inne kraje, ale u nas możecie znaleźć pojedyncze włoskie i angielskie wyrażenia. Lubię takie połączenia, ale niekiedy nie wiedziałam co jest mówione dziewczynom, a co Nicco wyszeptał w myślach. W dwóch słowach - pogubiłam się.
Na początku styl pisania autora, zdawał mi się, wymuszony, jednak potem czytałam z przyjemnością i lekkością. Przykro mi to mówić, ale według mnie znalazło się w książce zbyt dużo mówienia o niczym. Rozumiem, że w jakiś sposób należało przedstawić czytelnikowi opisy uczuć Nicco, bo własnie ten temat jest najbardziej poruszany, jednak było to nudne i monotonne. Nicco własnie został porzucony przez dziewczynę, na której bardzo mu zależało, jednak nigdy nie usłyszała od niego "kocham cię", a Ania koi smutek i jest przygodą. W pewnym sensie, nie zostałam przekonana co do ich rozkwitającego uczucia. Do tego, że to spotkanie znaczyło coś istotnego, również nie. Ani dla Nicco, a tym bardziej dla Grubego. Nie zauważyłam żadnej przemiany.
Poza tym, główny bohater (Nicco) zbyt często wracał myślami do byłej dziewczyny. Takie sytuacje mają miejsce w życiu każdego czytelnika, dlatego fabuła jest bardzo realistyczna. Jednak jak dla mnie, wykonanie nie było najlepsze, wyszło sztucznie i niechlujnie. Będziemy mieli okazje śledzić dalsze perypetie naszych bohaterów w drugiej części, której akcja ma się toczyć w Polsce. Uważam, że to dla nas wyróżnienie, fajnie jest czytać, teoretycznie, o sobie z perspektywy włocha. Mam sprzeczne odczucia wobec polek z książki, z jednej strony były bardzo do nas podobne a z drugiej.. trudno jest wykreować postać obcokrajowca, nie będąc nim. Także szacunek dla Mocci za odwagę.
Także, jeśli chcecie przeczytać coś lekkiego, niewygórowanego, o wakacyjnym klimacie, z Polkami w roli głównej to sięgajcie po "Chwilę szczęścia"!
Ps. Moccia chce przyjechać do Polski by rozeznać się w panujących tu zwyczajach i zyskać informacje potrzebne do napisania drugiej części tego projektu. Czyż nie jest to ekscytujące? Dla mnie tak. :D
Bardzo chciałabym ją przeczytać, gdyż jeszcze nie czytałam żadnej książki tego autora.
OdpowiedzUsuńJa skuszę się najpierw na Trzy metry nad niebem tego autora i jak mi się spodoba to nie omieszkam także sięgnąć po Chwilę szczęścia:)
OdpowiedzUsuńChyba własnie od tej książki będę miała okazję rozpocząć swoją przygodę z tym autorem!
OdpowiedzUsuńJa własnie tak zrobiłam. Wcześniej nie czytałam niczego tego autora, aż tu nagle hops. :D
UsuńNiedługo zamierzam sięgnąć po tę książkę, bo bardzo lubię Moccię. :) Szczególnie polecam "Trzy metry nad niebem" i "Mężczyznę, którego nie chciała pokochać". ;)
OdpowiedzUsuńZapowiada się naprawdę fajnie! Z Moccią nie miałam jeszcze do czynienia, choć "Trzy metry nad niebem" czekają już na moim regale :)
OdpowiedzUsuń