Co zrobić, gdy nie ma się czasu na książki?
Ten problem jest znany chyba każdemu miłośnikowi książek. Ci, co nie czytają i tak mają to w dupie i się nie przejmują - szczęściarze. Natomiast my, cóż mamy począć, gdy straaaasznie chce nam się czytać, ale przychodzi się styranym z pracy/szkoły, ma inne obowiązki na głowie i wory pod oczami od niższej niż sugerowana dawki dziennego zapotrzebowania na sen. Tak właśnie mamy razem z Agatą. Obydwie pracujemy, mamy typowe obowiązki domowe i no chciałoby się zostać przy zdrowych zmysłach i od czasu do czasu spotkać ze znajomymi. A gdzie wolna chwila na książki? NIE MA.
To smutna prawda. I choćbym nie wiem jak kombinowała stać mnie jedynie na kilkanaście stron w tramwaju i to przy odrobinie szczęścia, kiedy to znajdę miejsce do siedzenia. Jednak myśl o błogich chwilach z książką, w innej rzeczywistości, powraca niezachwianie.
Przy śniadaniu, w drodze do pracy, w pracy, w drodze do domu, przy myciu naczyń, przy kolacji, przed snem. A ja chciałabym przedstawić wam dzisiaj dwa warianty tego, co można zrobić w takiej sytuacji.
Z perspektywy typowego książkomaniaka:
Generalnie taki - ktoś - może zrobić - nic. Tylko narzekają, smucą się i przeklinają na brak czasu. Jestem w stanie to zrozumieć, bo bywają takie chwile kiedy na głowie ma się tyle spraw, że nawet nie odczuwa się braku czytania. Dopiero potem nadchodzi wielki kac, z powodu braku książek.
Z perspektywy super-hiper-pozytywnego książkomaniaka:
Myślę o książkach CAŁY CZAS.
* Przy śniadaniu czuję się jak Katniss i Peeta przed igrzyskami.
Przypadek? Nie sądzę.
* Gdy jadę tramwajem POCHŁANIAM strony jak głodny chomik orzeszki. Ostatnio kontroler biletów musiał mnie stuknąć w ramie bo kompletnie przepadłam w książce + miałam słuchawki na uszach. Mieszanka wybuchowa.
* W pracy, na ile mogę, układam moje książki w stosy wg kolejności przeczytania, oczywiście w myślach. Raz za razem. Tak, tak, jestem świadoma, że nie starczy mi czasu na ich przeczytanie bo zaraz kończy się termin biblioteczny, ale pocieszam się faktem, że są gdzieś tam w moim domu i czekają na mój powrót. ;3
* wracając nocnym autobusem do domu myślę jedynie o nocnych łowcach, wyobrażając sobie, że zaraz przyjdzie po mnie przystojny Jace i.. nono, kochane Dary Anioła. <3
* A tuż, tuż przed spaniem leżę i rozmyślam. Kiedy byłam młodsza właśnie przed snem puszczałam wodze fantazji. Tworzyłam własne światy, własnych bohaterów, często umieszczając samą siebie w centrum wydarzeń. Lubiłam wyobrażać sobie, że mam jakąś moc albo specjalne umiejętności. Teraz robię to samo, tylko bardziej w formie książki. :)
Więc jak, czy to rzeczywiście jest tak, że nie mając czasu przestajemy myśleć o książkach? U mnie z pewnością tak nie jest!
Interesujący post
OdpowiedzUsuńA dziękuję. ;p
UsuńJa myślę o książkach przez 24 godziny, nawet śpiąc, czasami mi się śnią. Taki już nasz los, książkoholików!
OdpowiedzUsuńHahaha. Prawda!
UsuńChociaż nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek śniła o książkach.. intrygujące. ;p
Bardzo ciekawy post :)
OdpowiedzUsuńJa cały czas myślę, kiedy tylko uda mi się dorwać do nowej zakupionej pozycji, czy skończyć wreszcie jakąś pozycję z biblioteki.
Zwykle staram się czytać kiedy tylko mogę, podczas śniadania, obiadu, kolacji, w trakcie podróży do i ze szkoły, w przerwie między zajęciami, albo wieczorem, przed spaniem. Mam system, że uczę się tylko do 21:30 a potem mam te 30-40 minut na czytanie, choć często siedzę do późna,a rano nie potrafię wstać :D
Teraz czeka mnie klasa maturalna, więc czasu będzie jeszcze mniej, ale, ale... Prawdiwy książkomaniak zawsze znajdzie czas na czytanie, albo choćby tylko rozmyślanie o swoich ukochanych książkach :D
Naprawdę czytasz podczas śniadania? Nie wierzę! xd Nawet trudno mi jest to sobie wyobrazić. ;p
UsuńU mnie taki system w życiu by nie zadziałał, w ogóle mam problemy z planowaniem. I uczę się do bardzo późna, nie wyobrażam sobie jeszcze zmieścić tam gdzieś książkę. Chociaż w roku szkolnym głównie czytam w przerwach między zajęciami albo gdy czekam na autobus itp. ale to 10 minut tu, 10 tam. Takim sposobem czytam jedną książkę cały miesiąc.
I też jestem w klasie maturalnej. ;3 teraz to tylko modlę się o jakikolwiek czas dla siebie. Ale myśl o książkach zawsze przy mnie będzie. Będą święta, i ferie.. mało pocieszające w sumie.
Ostatnio się pochorowałam. Choroba rzecz zła, ale pomyślałam sobie, że plusem będzie tydzień przeleżany i przeczytany. Nawet się ucieszyłam. I co? Czułam się tak beznadziejnie, że nie mogłam się zmusić do przeczytania więcej niż jednej strony. Efektem jest tydzień przechorowany i nic nie przeczytany. Tylko patrzyłam na książki :(
OdpowiedzUsuńMam 13 lat i jestem jedyną z mojej klasy która czyta jakieś książki poza lekturami. Mam cały czas zawalony nową szkołą, ale nie potrafię przestać myśleć o książkach. Od dwóch lat (od kiedy starsza siostra dała mi na święta książke) przeczytałam co najmniej (według spisu jednej z najczęściej używanych przeze mnie bibliotek) ok. 163 książki. Nie dość że myślę o nich cały czas to mi się śnią. Ale szkoła i obowiązki nie pozwalają mi czytać tak często jak bym chciała. :'(
OdpowiedzUsuń