piątek, 29 listopada 2013

"W mrok" - Andriej Diakow


Uniwersum Metro 2033  #2

"W mrok" jest kontynuacją przygód, a raczej walki o przetrwanie, Tarana i jego przybranego syna, Gleba. Pierwsza część "Do światła" (RECENZJA) zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Poczytałam trochę na temat całego tego planu Uniwersum i okazało się, że to najwięksi fani Metra 2033 piszą własne utwory osadzone w tym świecie, wstawiają je na odpowiednią stronę, właściwie forum, a potem możliwe jest, że ktoś zechce to wydać. Nie wiedziałam o tym, a własnie Andriej Diakow dostał taką szansę, komuś spodobała się jego propozycja, i tak oto stał się pisarzem. Jednak powróćmy do fabuły. 

Minęło już kilkadziesiąt lat od wybuchu jądrowego, i mimo, że życie na powierzchni jeszcze długo nie będzie możliwe, to ludzie przystosowali się do warunków jakie panują w metrze. Wiodą spokojne, proste życie. Rozwijają się w miarę możliwości, jakoś próbują powrócić do stanu sprzed wybuchu. Jednak już po raz drugi ktoś używa bomby atomowej. Miejsce, gdzie względnie udało się przywrócić warunki sprzed wybuchu, zostaje doszczętnie zniszczone. Mało tego, zginęło mnóstwo niewinnych ludzi. Kto za tym stoi? Podejrzenie pada na petersburskie metro. 

Jednakże kto w metrze, gdzie ludzie nie mają co jeść i współdzielą miejsce do życia ze szczurami, miałby posiadać bombę atomową? Nie wspominając o wysadzeniu czegokolwiek. To nierealne. Ale taka sytuacja zaistniała i trzeba to sprawdzić. A kto jak nie Taran najbardziej nadaje się do takiego typu zadań? Tak więc rozpoczyna swoje dochodzenie, na które ma tydzień. W tym czasie Gleb pozostawiony bez opieki zdążył się zagubić

Oh (wiem, że poprawnie jest och ale ja wolę oh), 
uwielbiam Gleba i Tarana. W tej części muszę przyznać, że to Gleb górował. Jego odwaga i zdolność do pakowania się w kłopoty jest niezwykła. Stał się prawdziwym Stalkerem, który potrafi sobie poradzić w nawet najtrudniejszej sytuacji. Napomknę, że w "W mroku" Gleb przeżywa swoje chwile chwały bez Tarana. Przybrany ojciec przy okazji wypełniania misji próbuje odszukać syna, jednak Gleb radzi sobie wyjątkowo dobrze bez niego.

Tym razem dowiadujemy się trochę więcej o całej strukturze metra, przede wszystkim to efekt osadzenia akcji własnie w nich, a nie jak to miało miejsce w pierwszej części, na powierzchni. Dokładnie przedstawione zostały kontrasty między stacjami, i postęp technologiczny. Ogólnie świat wykreowany jest genialnie, co już miało miejsce w "Do światła", ale teraz wiemy jeszcze więcej, i jeszcze lepiej. Jeśli poprzednia część wydawała ci się 'dobrze wykonaną robotą' to tą uznasz za epicką kontynuacje. Serio, lepszego sequela nie byłabym w stanie napisać. 
Bohaterowie są idealni. Nie tylko główni, ale każda nawet najmniej istotna postać jest charakterystyczna. I co ważniejsze, ma pływ na pozostałych bohaterów. Bo można łatwo zauważyć jak oni się zmieniają, jak dojrzewają, zmieniają opinie na jakiś temat, nic nie jest pominięte, ani jedna minuta. A w dodatku losy Gleba i Tarana mają ze sobą związek nawet, gdy nie przebywają razem. Gdy jedno coś robi, drugi odczuwa tego skutki. To jest więź, takie mam wrażenie, najbardziej ceniona przez autora.


Ta książka jest warta przeczytania! Ma pełne rekomendacje z mojej strony. Ja już w najbliższym czasie mam zamiar upolować trzecią część - "Za horyzont"

wtorek, 19 listopada 2013

Roczek !



Nastał ten wyjątkowy dla nas dzień, upamiętniający początek naszej przygody z blogowaniem! 
Jednak, wstyd się przyznać, ale przegapiłyśmy prawdziwą datę naszych urodzin. Tak na prawdę, powinnyśmy obchodzić je 16 listopada, ponieważ własnie w tym dniu opublikowana została pierwsza recenzja, ale w tym roku szkolnym cała nasza czwórka jest tak bardzo zajęta, że nie mamy czasu by wchodzić na Facebooka a co dopiero udzielać się w blog sferze. Także dzisiaj notatka o urodzinach a w weekend gorąca czekolada w pijalni lub lody u Grycana, za ten trud włożony w pisanie recenzji. Mamy dla was również konkurs z tej okazji. Niestety nie mogę powiedzieć dokładnie kiedy podamy szczegóły, ale na pewno to uczynimy. :D


Rok temu sam pomysł pisania recenzji na blogu wydawał mi się absurdalny, nie przypuszczałam, że ktokolwiek będzie miał ochotę czytać moje wypociny. Jednak kiedy Agata, Sara i Basia wdrożyły nasz niedopracowany, jednak ambitny plan w życie, zapłonęła we mnie iskierka nadziei, bo w końcu dlaczego miałoby się nie udać? Początki były trudne, jak każdy bloger wie. Ale z każdą napisaną przez nas recenzją wzrastała liczba odwiedzin i obserwatorów, a samo to już o czymś świadczy. 


A teraz trochę statystyk, bo wszyscy je lubimy. Pierwszą opublikowaną recenzją był Mechaniczny Anioł autorstwa Cassandry Clare (RECENZJA), napisana przez Agatę. Na daną chwilę mamy 142 obserwatorów i 26 polubień na fb (tak, wciąż nie umiemy wstawić bezpośredniego odnośnika na pasek bloga. Cóż, żadna z nas nie czuje się pewnie w HTML). Opublikowałyśmy 958 komentarzy, za co bardzo wam dziękujemy. Łączna liczba wyświetleń naszego bloga wynosi 17069, co jest wynikiem zadowalającym, tak sądzę. :)


Byłyśmy na spotkaniu blogerów w Sopocie, mimo, że staż w pisaniu recenzji nie wynosił nawet 9 miesięcy. Poznałyśmy tam innych takich jak my, i oczywiście wiele się do nich nauczyłyśmy. Liczę, że w następne wakacje również takie spotkanie będzie miało miejsce. Bardzo miło je wspominam. 

Na koniec chciałabym was przeprosić za naszą absencję, nie jestem w stanie sobie wyobrazić jakim cudem godzicie naukę i pisanie recenzji. Ale obserwując innych, jednak można. Także postaramy się wam dorównać, i jak najczęściej publikować recenzje. Mogłoby się zdawać, że w czwórkę, powinnyśmy pracować z czterokrotną efektywnością, jednak to nie tak. Dziewczyny przygotowują się do matury a ja cudownie bawię się na biol-chemie. Słowo się rzekło, a mi pozostało tylko brać się do roboty.

Myślę, że własnie teraz objawiają się nasze zdolności telepatyczne, i z czystym sumieniem, w imieniu całej naszej czwórki, mogę podziękować wam, naszym czytelnikom, za ten wspólnie spędzony rok. Oby nie był ostatnim. <3 

środa, 16 października 2013

"Kaznodzieja" - Camilla Läckberg



Czarna seria (Patrik Hedström) #2

Spotkałam się z opiniami, że ta część jest lepsza od poprzedniej, "Księżniczki z lodu" (RECENZJA), jednak nie mogę się z nimi zgodzić. Czuję, że Kaznodzieja jest minimalnie, ale jednak, gorsza.  


Uwaga, jeśli nie czytałeś/czytałaś poprzedniej części, w tej recenzji znajdziesz wiele spoilerów (no może nie aż tak wiele).


Erika i Patrik w "Księżniczce" mieli się ku sobie. A w tej części Erika jest w ciąży! To jest naprawdę wspaniałe, bo ta para jest jedną z moich ulubionych i po prostu ich ubóstwiam. To jest także takie nietypowe dla kryminału, aby było tam zawarte tak wiele wątków obyczajowych. I to jest mega fajne. Ale najważniejszy w tym wszystkim jest element detektywistyczny, więc wypadałoby trochę opowiedzieć o zabójstwach. 


Nastał burzliwy czas dla policji we Fjällbacka. Zabójstwo za zabójstwem. W pewnym wąwozie znaleziono ciało młodej kobiety a obok niego kości, dużo kości. Bynajmniej nie zwierzęcych. I co z tym faktem zrobić? Okazuje się, że mamy trzy trupy. Jedno świeże, sprzed paru dni i dwa ciała kobiet zabitych ponad dwadzieścia lat temu. Co jest łącznikiem między tymi kobietami? Dlaczego zbrodnie sprzed lat wychodzą na światło dzienne dopiero i akurat teraz? Fjällbacka to miasto tajemnic. 

Czas akcji to środek lata, apogeum sezonu letniego, szturm zdziczałych turystów - najgorszy możliwy czas na morderstwa i męczarnie dla kobiety w stanie błogosławionym. Patrik ma sprawę, a Erika rwie sobie włosy z głowy. Do tego pewna dziewczyna znika bez śladu. Zbieg okoliczności? 

Jak już pisałam, ta część jest, moim zdaniem, gorsza. Może po prostu bardziej chaotyczna. Sama nie wiem. Właściwie od początku wiadomo, że w sprawę zabójstw zamieszana jest pewna szczególna rodzina. Ich stosunki są bardzo zawiłe. Dwóch braci i tatuś-uzdrowiciel. Podział rodziny według zamożności i kontynuowania "tradycji" rodzinnej. A dwadzieścia lat temu brat przeciw bratu zeznał, że widział drugiego razem z zaginioną dziewczyną, dziś jedną ze znalezionych trupów. Prawdopodobnie byłby pierwszym na liście podejrzanych, gdyby nie to, że już nie żyje. I bardzo dobrze. W każdym razie, trochę szkoda, że wszystko jest aż takie na wyrost. Miałam wrażenie, że autorka już sama nie wie, co w tej rodzinie rzeczywiście się dzieje. 

Jednak bohaterowie są perfekcyjni. Cudowni. Co tu dużo mówić.. mimo, że minęło już sporo czasu od przeczytania przeze mnie Kaznodziei, to wciąż obraz tych postaci jest wyraźny i żywy. To niewątpliwy atut tej serii. Ma w sobie ten czar, który rozpala w czytelniku wyobraźnię. Relacje między głównymi bohaterami są po prostu idealnie opisane. Patrik jest trochę bardziej uległy, a Erika to twarda dusza - oni po prostu do siebie pasują. Patrik troszczy się o Erikę, gdy ta jest w ciąży, jednak i ona nie może pozostać dłużna. Jest już bardzo poirytowana siedzeniem w domu, więc na wszystkie możliwe sposoby pragnie pomóc Patrikowi. To jest przezabawne. : ) 


"Gra się takimi kartami, jakie się ma, nawet jeśli są kiepskie."

Styl pisania nie jest banalny, prosty owszem, ale w takim pozytywnym sensie. Nie czuć tandety , tylko wartości zostały przekazane w przejrzysty sposób. Podsumowując, bardzo polecam całą serie, tym którzy zastanawiają się nad kontynuowaniem "Księżniczki..." jak i tym którzy mają jeszcze jakieś wątpliwości co do rozpoczęcia przygody z Patrikiem i Eriką. 



czwartek, 26 września 2013

"Księżniczka z lodu" - Camilla Läckberg

Czarna seria (Patrik Hedström ) #1

Fjallbacka to miasteczko typowo turystyczne. W sezonie nie ma gdzie stopy postawić, za to w zimę są tu same pustki. Jak to małej ilości  mieszkańców przystoi, naturalne jest, że każdy tu każdego zna. A o prywatności można jedynie pomarzyć.

Jednak i takie miasteczko ma swoje tajemnice. 
Bo każdy wie, że prawda może zabić.

Erika wchodząc do tego domu wiedziała, że stało się coś złego. Kiedy otwarła drzwi i ujrzała czerwień jarzącą się na bieli kafelek, nie mogła uwierzyć w to co widzi. W wannie leżała jej dawna przyjaciółka, Alex. Bynajmniej nie było to przyjemne spotkanie po latach.

Patrik Hedström nie miał jeszcze okazji wykazać się w roli policjanta. Właściwie nikt na tym posterunki nie ma zbyt poważnych zajęć. Ich codziennością są kradzieże i parkowania w niewłaściwym miejscu. We Fjallbacka zabójstwa się nie zdarzają. A jednak.. 

Erika i Patrik znają się ze szkoły. Kiedy spotkali się na komisariacie, Erika była zaskoczona, że Patrik został policjantem. A on przypomniał sobie, jakie uczucia wzbudza w nim Erika. Jak to się mówi - dawna miłość nie rdzewieje. Postanowili ze sobą współpracować i razem prowadzić śledztwo. Nie spodziewali się, że przeszłość Alex jest taka zagmatwana. Do tego dochodzą jeszcze inne aspekty tej sprawy, a rozwiązanie jest co najmniej szokujące. 

Przede wszystkim Pani Camili należą się wielkie brawa za budowanie atmosfery, za logiczność wydarzeń, za głównych bohaterów, za wielowątkowość, za lekkość pióra.. mogłabym tak wypunktować wszystkie plusy tej lektury, ale to nie miałoby sensu. Więc postaram się ułożyć to zgrabnie w zdania.
Już od samego początku można zauważyć poziom tej książki. Mówi się, że pierwsze zdania są najważniejsze. Uważam, że coś w tym jest. Bardzo podoba mi się styl tej autorki, jest rzeczowy a jednocześnie delikatny. Sama fabuła jest genialna. Jest to jak najbardziej kryminał, i to w dodatku z wieloma motywami. Ale myślę, że Pani Lackberg chciała przekazać swoim czytelnikom dodatkowo inne wartości. Ja osobiście jakby się przebudziłam. Nie tylko próbowałam wyobrażać sobie treść książki, ale także zabawiłam się w detektywa. Sama próbowałam dojść do prawdy. Tak bardzo mnie to zaintrygowało, że zadawałam pytania i starałam się na nie odpowiedzieć przed głównymi śledczymi. Szukałam niuansów, które być może Erika i Patrik przeoczyli. Oczywiście jako czytelnik miałam przewagę, jednak czułam, że Pani Lackberg nie poda nam wszystkiego na tacy. Oczekuje od nas zaangażowania. Wyciągania z lektury samych dóbr. I własnie to mnie urzekło.

Bohaterowie są bardzo solidnie wykreowani. Nie ma dwóch takich samych, czy nawet podobnych postaci. Nie są puści, tylko mają charaktery, swoje cechy oraz przeszłość, która ich ukształtowała. Każdy szczegół jest dopracowany. Opisy też są naprawdę dobre. Najbardziej podobają mi się Erika i Patrik, są po prostu przecudowni. I tworzą wyjątkowo słodką parę. Motyw przemocy w rodzinie, jaki ma miejsce w domu siostry Eriki, jest dobrym elementem odskoczni. Dzięki temu fabuła nabiera realności, a życie bohaterów rozszerza się, widziane jest przeze mnie w formacie 3D.

„Trzeba żyć dalej, przestać żałować tego, co mogło być i skupić się na tym, co się ma.”

Nie no ogólnie wszystko jest świetne. Jedynie okładka mi się nie podoba. Jest taka za mało konkretna. A ta cała niebieska to już w szczególności nie wpasowuje się w moje gusta. Wcale się nie dziwię, że "Księżniczka z lodu" i inne z tej serii osiągnęły taki sukces. Oczywiście polecam!



poniedziałek, 23 września 2013

"Dziewiętnaście minut" - Jodi Picoult


„W dziewiętnaście minut można skosić frontowy trawnik, ufarbować włosy, obejrzeć tercję meczu hokejowego. Dziewiętnaście minut wystarczy, żeby zaplombować ząb, upiec ciastka, poskładać pranie pięcioosobowej rodziny.(…) W ciągu dziewiętnastu minut można doczekać się dostawy zamówionej pizzy. Przeczytać dziecku bajkę lub wymienić olej w aucie. Przejść dwa kilometry. Obrębić dół spódnicy.(…) Dziewiętnaście minut – tyle starczy, żeby dopełnić zemsty.”

Pierwszy dzień szkoły jest najważniejszy. Od tego momentu zależy bardzo wiele. To jak się zaprezentujesz rówieśnikom będzie miało wpływ na to jak będą Cię traktowali i postrzegali w przyszłości. Jaki jest najlepszy sposób na to ,by wszystko poszło pomyślnie? Przede wszystkim trzeba być twardym ,wręcz bezwzględnym. Tylko taką drogą można dojść na szczyt piramidy popularności.

Uprzedzam ,że dzisiaj będzie sporo cytatów... Wiem ,zaszalałam ,ale w moich poprzednich recenzjach było ich strasznie mało ,jeżeli pojawiały się w ogóle. Tym razem trafiłam na takie kompendium mądrości ,że nie mogłam się powstrzymać ,żeby pokazać chociaż część tego co sprawiło ,że cofnęłam się do moich wspomnień z dzieciństwa ,a szczególnie z podstawówki...

Czytając pierwszy fragment napotykamy bardzo kontrowersyjne słowo: ZEMSTA. Nie mówię teraz o dziele Fredry ,ale o uczuciu jakie towarzyszy człowiekowi ,który od jakiegoś czasu cierpiał i w pewnym momencie załamał się. W swojej podświadomości zaczyna knuć plan ,który ma finalnie dać mu uczucie wyższości i tego ,że to wreszcie on jest panem sytuacji ,a nie jego oprawcy.

,,Bez względu na to, jakie nadzieje wiążemy z naszymi dziećmi, jakich sukcesów byśmy im życzyli, jak bardzo udawali przed sobą, że są doskonałe, wcześniej czy później staną się dla nas źródłem zawodu. Bo w gruncie rzeczy dzieci są o wiele bardziej do nas podobne, niż nam się wydaje- równie poprzetrącane i zagubione.”

W tym momencie warto powiedzieć kilka słów o fabule powieści. Główny bohater to bardzo wrażliwy nastolatek ,który dzień w dzień zmaga się z prześladowaniami. Mimo tego ,że Peter jest inteligentny ,a nawet przystojny ,to przez swoje łagodne usposobienie łatwo stał się workiem treningowym dla swoich rówieśników. Jedyną osobą ,na którą może liczyć jest jego przyjaciółka - Josie . Dzieciaki wzajemnie się wspierają i dzięki tej więzi udaje im się "przeżyć" czas podstawówki.

Wszystko zmienia się kilka lat później. Peter załamuje się. Nie ma wsparcia w domu ,nie posiada także prawdziwych przyjaciół. Jedyne co mu zostaje to komputer. Grając w gry lub zagłębiając się w kod html czuje ,że jest czegoś wart. Dowodem tego są jego autorskie gry na jednym z kluczowych for internetowych. Chłopak czuje ,że jego geniusz może się na coś przydać...

Wszystko zaplanował.
 Każdy krok ,strzał ,wybuch....

„Nie można odczynić dokonanego, cofnąć słów, które raz zostały wypowiedziane.”

Jak to się stało ,że nikt nie zauważył tego co się dzieje z Peterem?
Dlaczego przez tyle lat nikt nie potrafił go obronić przed codziennymi przykrościami? 

"Dziewiętnaście minut" to według mnie najlepsza książka tej autorki. Moja opinia może nie jest zbyt obiektywna ,ponieważ umiem doskonale wczuć się w sytuację tego chłopaka. Sama doskonale pamiętam ostatnie trzy lata podstawówki kiedy sama doświadczałam podobnych docinków.Czytanie scen ,w których Peter był dręczony było dla mnie wielką torturą ,przez którą powróciłam do moich wspomnień. Sam pomysł na narrację z kilku płaszczyzn jest moim zdaniem genialny! Tym bardziej bardzo wciągający okazał się wątek procesu chłopaka.

„Tak długo, jak coś żyje w ludzkiej pamięci, nie rozpływa się w niebycie.”




„Miłość ponoć przenosi góry, może poruszyć z posad świat, jest wszystkim, czego nam potrzeba, ale zawodzi w zderzeniu z realiami życia. Miłość nie ocaliła żadnego z dzieci, które Tamtego Dnia zjawiły się w Sterling High, nieświadome, że za chwilę zmieni się ich życie- ani tych zabitych i poranionych, ani Josie Cormier, ani Petera. czy więc miłość wymagała jakiejś domieszki? Szczęścia? Nadziei? Przebaczenia?”

"Dziewiętnaście minut" to przerażająco szczera i pełna emocji powieść idealna  dla młodych czytelników. Dzięki jej lekturze można uświadomić sobie wiele niedostrzegalnych spraw. Szczerze mówiąc ,musiałam chwilę ochłonąć ,żeby w miarę obiektywnie ocenić jej wartość. Przeczytałam wiele książek w swoim życiu ,ale ostatnimi czasy najbardziej cenię te napisane przez Jodi Picoult. To właśnie z powodu tej genialnej kobiety założyłam sobie Twittera ,żeby na bieżąco śledzić jej profil.

Moja ocena: 6/6


Źródło: antykwariat

niedziela, 22 września 2013

"Do światła" - Andriej Diakow


Uniwersum Metro 2033  #1


"Do światła" to pierwszy tom trylogii Andrieja Djakowa, ukazującej się w ramach Uniwersum Metro 2033 – międzynarodowego projektu Dmitry’a Glukhovsky’ego, autora bestsellerów Metro 2033 i Metro 2034, w którym biorą udział pisarze, osadzający swe historie w postapokaliptycznym świecie Metra 2033.


Takie informacje, wyjaśniające idee powstania tej trylogii, znalazłam na stronie Uniwersum (STRONA). Rozumiem to mniej więcej tak, że autorzy tacy jak Diakow mogą stworzyć nowe, unikalne historie obsadzone w realiach Metra 2033. Domyślam się, że czerpali z tej lektury inspiracje i musieli się w pewien sposób dopasować do pierwotnego pomysłodawcy, czyli Glukhovsky'ego. Metra 2033 jeszcze nie czytałam, i przyznam, iż zmagałam się z ogromnymi wątpliwościami czy zacząć czytać "Do Światła" przed zapoznaniem się w pierwowzorem. Pani bibliotekarka opowiedziała mi nieco o całym tym Uniwersum i zapewniła, że równie dobrze mogę zacząć moją przygodę z  po promieniotwórczą Rosją od tej książki. Tak więc zaczęłam. 

Gleb, dwunastoletni sierota mieszkający na Moskiewskiej (stacja Moskiewska w metrze petersburskim) wyrusza na wyprawę ze Stalkerem, Taranem. Stalkerzy to osoby szanowane w ocalałym społeczeństwie, przede wszystkim za swoją odwagę. Ich codziennym ubiorem jest skafander chroniący przed promieniowaniem i są jednymi z niewielu wychodzącymi na powierzchnię. Dla Gleba jest to szansa by wyrwać się z monotonii, powolnego gnicia w tunelach po metrze. Ten chłopak ma coś, co urzekło Tarana. Może to wiara i nadzieja, nigdy nie gasnące? Tak czy siak, Taran bierze go pod swoje skrzydła i uczy jak przetrwać w tym nowym, brutalnym świecie. 

„Jeśli coś postanowiłeś, zrób pierwszy krok. I nie bój się zrobić następnego. Bój się bezczynności. Wyznacz sobie cel i wyrzuć z głowy całą resztę.”

Otrzymują misję zbadania tajemniczego światła, które niespodziewanie pojawiło się w Kronsztadzie, na powierzchni. Wyruszają razem z grupą Stalkerów oraz wyznawcą nowej religii zwanej Exodusem. Ciekawi ilu wróci żywych do domu? Ha, tego wam zdradzić nie mogę, jednak muszę przyznać, że jest to interesująca wyprawa. Przede wszystkim nie ma tam czasu na nudę. Owo tajemnicze światło jest niecodzienną zagadką dla naszych bohaterów. Sama przez długi czas nie mogłam odgadnąć czym ono właściwie jest i gdzie ma swoje źródło. Dzięki temu nie można oderwać się od wydarzeń tej książki. Nasz "ksiądz" uważa, że jest to sygnał od Arki, która ma, według ich wierzenia, zabrać ocalałych do miejsca bez promieniowania. Jest to teoria niosąca ze sobą nadzieję i wielu w nią wierzy. Jednak są oni zaślepieni, a będąc nieostrożnym można zbyt łatwo umrzeć - niczym owieczka oddana na rzeź. Cóż, lepsza taka wiara niż żadna, prawda?

Niewątpliwymi atutami "Do światła" są klimat oraz opisy miejsc. To niezwykłe jak wyraziste one są. Mroczne tak jak powinny być. Gdy wspominam tę książkę, widzę obrazy jakby czarno-białe, niekiedy brązowe. Sądzę, że własnie tak należy postrzegać świat po napromieniowaniu. Pokryty popiołem i opustoszały. I taki jego szkic otrzymaliśmy w tej książce.


Bohaterowie są dobrze wykreowani, chociaż mogliby być bardziej ekspresywni. Niekiedy tylko czytałam a nie odczuwałam pewnych rzeczy. Myślę, że jeśli chodzi o uczucia to autor definitywnie skupił się na Taranie i Glebie, oraz ich więzi. Jest to motyw ojca i dziecka. Mimo, iż nie są spokrewnieni to własnie taki mają do siebie stosunek. Wiele ich łączy. W trakcie czytania można z łatwością zauważyć jak zmieniają się ich wzajemne relacje.

Fajny jest też pomysł skonstruowania mapki metra. Jest ona czytelna i prosta. Jednakże mało przydatna. Większość wydarzeń w jedynce rozgrywa się na powierzchni, dlatego też uważam, że była to głupota. Bardziej praktyczne byłoby umieszczenie mapki miasta, lub danego obszaru po którym się poruszali. Ale  nikt na to nie wpadł. Szkoda, bo nieraz miałam problemy ze zorientowaniem się jak daleko od metra nasi bohaterowie zaszli.

Temat promieniotwórczości jest ciekawy, przez to, że wcale nie taki nierealny. Jak dobrze wiemy, są kraje posiadające bomby atomowe, i nawet się z tym nie kryją, a wprost wykorzystują ten fakt by zastraszyć inne państwa. Jest to groźba z wysokim prawdopodobieństwem. Wystarczy jeden taki atak a z naszej "szczęśliwej idylli" pozostaną jedynie ruiny i śmierć. Warto wiedzieć, jak orientacyjnie zachować się w takiej sytuacji, bo przygotować się na takie piekło nie da. Osobiście często podczas lektury tej książki myślami wracałam do wybuchu w Czarnobylu.

Wydarzenie miało miejsce 27 lat temu, jednak do dnia dzisiejszego te tereny są jałowe. Chyba jeszcze przez długi czas nie będzie można tam bezpiecznie zamieszkać. Jest to temat bez dna, ale własnie dzięki takim seriom jak Metro lub jego Uniwersum, możemy lepiej zrozumieć zagrożenie ze strony radioaktywności.

Nie jestem przekonana od której serii lepiej zacząć, jednak uważam, że to nieistotne. Spokojnie możecie czytać Do Światła! Bardzo polecam, bo warto. :)

Następne części to:

 



poniedziałek, 16 września 2013

"Krwiopijcy" - Christopher Moore

A love story #1

Raz, dwa, trzy - dziś wampirem zostaniesz TY! 

Od razu takie sformułowanie przychodzi mi na myśl, kiedy wspominam Krwiopijców. A historia owa, z nieprzeciętnym poczuciem humoru, opowiada o osamotnieniu , wielkiej woli przetrwania oraz pasji odkrywania nowych rzeczy. 

Gdy nastaje noc, Jody się budzi. Jest przykryta śmietnikiem i niewiele pamięta z poprzedniej nocy. Jest kobietą inteligentną, dlatego nie wpada w panikę, tylko szuka logicznego wyjaśnienia zaistniałej sytuacji. W zasadzie mogłaby zapomnieć o tym incydencie, gdyby nie to, że czuje głód. Zmieniła się także fizycznie - jest silna, piękniejsza natomiast jej słuch i wzrok stały się czulsze. 


2 + 2 = 4   a Jody stała się wampirem. 

Jej stwórca uważa, że jest wyjątkowo pojętną uczennicą, i być może uda jej się przeżyć. Obserwuje ją. Naprawdę jest szczerze zaintrygowany. Czy wreszcie, po tylu latach, będzie mógł liczyć na kogoś takiego jak on sam? A może jego okaz woli żyć na własną rękę? 

Jody wcale się nad tym nie zastanawia. To jej new start, odrodzenie. A ta młoda dama nie ma zamiaru poddać się tak szybko. Musi znaleźć swój sposób na życie.. a tak się składa, że taki jeden bardzo chce jej pomóc. Przezabawna była jego mina, kiedy Jody oznajmiła mu, iż jest wampirem. 

On - początkujący pisarz, pracujący w sklepie na nocną zmianę, grający zamrożonymi kurczakami w kręgle, ma ambicję, aby sprawdzić wszystkie istniejące mity na temat wampirów. 
Ona - Wampir. 

Ilość śmiesznych tekstów jest ogromna, sam pomysł na fabułę idealny, wykonanie niczego sobie, po prostu cudowna komedia. W bohaterach zakochałam się od pierwszego wejrzenia w kartki, są wyraziści i ekspresywni, mają masę uroku i zostali wykreowani w bardzo inteligentny sposób. Przede wszystkim główni bohaterowie, czyli Jody i Tommy, znajdują się w takim położeniu, że muszą zacząć na sobie polegać.  To nie jest proste, ale obydwoje mają pasję i determinację, te charaktery dopełniają się w każdym calu. Łączą ich silne więzi i dziki seks. Także ten związek nie może tak łatwo się zakończyć. 

Można by odnieść wrażenie, że jest to parodia żywota wampirów. Ja tak nie uważam, jak dla mnie to po prostu odmienny punkt widzenia. Historia opowiedziana z dystansem, jakby kontratak na resztę poważnych utworów o dzieciach nocy. Tak własnie to postrzegam. 

Co by nie było,  Love Story to seria, także następne dwie części to: 

       






czwartek, 12 września 2013

Liebster Blog Award #3




Po raz trzeci zostałyśmy nominowane przez    ( Czytelnia Dominiki ) do zabawy w Liebster Blog Award. Bardzo dziękujemy i zabieramy się do pracy nad pytaniami. ;)




1.Jaka jest Twoja ulubiona książka z czasów dzieciństwa?

Basia - "Dzieci z Bullerbyn"

Agatha- "Spotkanie nad morzem" oraz "Karolcia".

Sandi ~  Hm, szczerze mówiąc jak byłam dzieckiem to nie czytałam zbyt wiele, jedyne co przychodzi mi do głowy to "Akademia Pana Kleksa". 

Saara - nie mam ulubionej z dzieciństwa

2.Jaka jest najlepsza obejrzana przez Ciebie ekranizacja książki?


Basia - film "Mgła", ekranizacja książki Stephena Kinga "Szkieletowa Załoga" 

Agatha- wszystkie ekranizacje w porównaniu do mojej wyobraźni wypadają bardzo słabo;(

Sandi ~ Wydaje mi się, że ekranizacja książki "Eragon", była rzetelna i na prawdę przypadła mi do gustu. 

Saara - mi się osobiście spodobała " Tożsamość Bourne'a" choć całkowicie odbiega ona od książki, jednak jest dobrze zrobiona
 

3.Czy lubisz jeść, pić podczas czytania?

Basia - uwielbiam!!

Agatha- jeśli nie niszczę tym kartek to jak najbardziej;)

Sandi ~ Nie mam takich nawyków, jednak wieczorami lubię do książki wypić lampkę wina. : ) 

Saara -  nie bardzo

4.Piosenka na dziś to...



Basia - Radiohead -"Talk show host"

Agatha- Laalalalalaa nie mam pojęcia!! Teoretycznie teraz czytam "Chłopów" , więc coś etnicznego???

Sandi ~ Farben Lahre - Matura ("Nie matura lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera" - cały dzień nucę sobie tę piosenkę, gdyż rozszerzenie z biologii. Nie polecam. )

Saara - You me at Six - The swarm
 

5.Wymień trzech ulubionych blogerów/vlogerów (niekoniecznie książkowych)

...?
Agatha- jedynym cenionym przeze mnie vlogerem jest Darek z AleKulturki;) Nie oglądam wszystkich filmików , ale czasami coś looknę. Co do blogerek to rządzi u mnie Irmina Kuźniak  , Kadik-Babik oraz Olimpia.

Sandi ~ em, w sumie trudno jest mi wybrać trójkę konkretnych. 


Saara - ?
 

6.Gdzie najczęściej czytasz?


Basia - w swoim pokoju

Agatha- w autku;) oczywiście jak ktoś mnie wiezie , bo ja nie mam prawka.

Sandi ~ Na swoim cudownym łożu, przykryta kocykiem (o tak! )

Saara- na łóżku w swoim pokoju
 

7.Jaka jest najgorsza okładka książki, z którą się spotkałeś/aś?


Basia - ojej..nie pamiętam szczerze mówiąc, żeby jakaś okładka nie spodobała mi się aż tak bardzo. Zawsze coś bym pozmieniała. 

Agatha - wszystkie filmowe

Sandi ~ Nic mi nie przychodzi do głowy. Ale nie przemawiają do mnie okładki z serii Świat Nocy czy Wampiry z Morganville. 

Saara - Nie wiem, coś by się znalazło ale aktualnie mam pustkę w głowie


8.Okładka książki, która oczarowała mnie odkąd ją zobaczyłam to...


Basia - "Zawsze przy mnie stój"

Agatha- nie zwracam na to szczególnej uwagi...

Sandi ~ "Inne Anioły" - Lili St. Crow

Saara - " Trzy metry nad niebem"
 

9.Czy inspiracją do stworzenia i pisania bloga, był dla Ciebie jakiś inny bloger książkowy?


Basia - nie

Agatha- nie

Sandi ~ Ciekawe pytanie, jestem rozdarta. W sumie tak tak, wszystkie moje współtwórczynie są dla mnie inspiracją. Myślę  że uczymy się od siebie nawzajem. Decyzję o stworzeniu bloga podjęłyśmy (prawie) wspólnie, i z pewnością mamy na siebie ogromny wpływ. 

Saara - Nie
 

10.Twoja ulubiona autorka?

Basia - Jodi Picoult

Agatha- Ta nade mną dobrze gada-> polać jej!!!

Sandi ~ Autorka? bu, z autorem byłoby łatwiej. No to może Anne Rice? 

Saara - nie mam
 

11. Książka, którą mógłbyś/mogłabyś mi polecić?

Basia - "Gdzie Indziej"

Agatha- wszystko Jodi!!!!

Sandi ~ "Adanna. Historia, która zmieniła świat" - Tom Davis

Saara - " Porwany za młodu"  - R.L. Stevenson




Pytania do nominowanych:
1. Jakie książki najbardziej lubisz ? (kategoria)
2. Jeśli miałabyś możliwość doświadczenia wydarzeń/całego życia jakiejś bohaterki/a to kto by to był i z jakiej książki?
3. Kiedy najlepiej Ci się czyta?
4. Zostałaś kiedyś przyłapana na lekcji "z nosem" w książce ?
5. Czy lubisz czytać słuchając muzyki?
6.Czy lubisz ebooki?
7. Opisz swoją ulubioną zakładkę.
8. Jeżeli miałabyś/miałbyś możliwość spotkania na kawie z jednym z pisarzy ,to kto by to był?
9. Gdzie trafiają książki, na które już nie masz miejsca w domowej biblioteczce? 
10. Co sądzisz o Audiobookach? 
11. Czy czytasz lektury szkolne tak sama/sam z siebie czy w ogóle nie czytasz?




Nominujemy:

http://hiboouu.blogspot.com

http://word-is-infinite.blogspot.com

http://sheti-shetani.blogspot.com/




piątek, 6 września 2013

Jodi Picoult -" Jesień Cudów"





   Jodi Picoult - " Jesień Cudów"


Ta książka to miazga ! Poruszająca, dynamiczna, zaskakująca a jednocześnie o tak prostej i trafionej fabule. Cały czas o niej myślę, żadna następna przeczytana przeze mnie powieść przez cały czas nie może zetrzeć wrażenia po "Jesieni Cudów".




Picoult ma genialne pomysły, które są jak prosto wzięte z codziennego życia ale niezwykłe, oprawione w wspaniałe emocje. "Jesień Cudów" opowiada o miłości, oddaniu i poświęceniu; o tym , że warto walczyć i nie poddawać się, nawet gdy sytuacja pokazuje, że zwycięstwo jest wręcz niemożliwe. 

Picoult prezentuje nam rodzinę : matka (Mariah) po poważnych przejściach i pobycie w ośrodku psychiatrycznym, ojciec (Colin) który zdradza żonę i inteligenta, niewinna córka (Faith). Pojawiają się komplikacje gdy pewnego razu ojciec zostaje przyłapany na zdradzie. Dla Mariah jest to cios prosto w serce, życie jej się rozsypuje i leci pomiędzy palcami a ona może tylko patrzeć bezsilnie jak miłość jego życia odchodzi do kobiety lepszej, piękniejszej, która potrafi zaspokoić jego pragnienia. Do tego coś dziwnego zaczyna dziać się z jej dzieckiem, które było świadkiem obecności obcej kobiety w ramionach jej ojca. Mała Faith twierdzi, że objawia jej się Bóg..

Autorka porusza poważny temat jakim jest wiara, która jak się okazuje w powieści potrafi czynić cuda nie tylko w kwestii uzdrowień ale również wewnętrznych przemian i sposobu w jakim postrzegamy drugiego człowieka. Lubię kontrowersyjne wątki dlatego spodobał mi się pomysł Picoult na przedstawienie Boga w postaci kobiety, który później zostaje wyjaśniony ale tego nie zdradzę. Po przeczytaniu książki od razu poleciłam ją mamie - ostatnio nie mogła się oprzeć aby nie wziąć jej do pracy :)


Jeśli chodzi o sam wygląd książki to nie mogę nic zarzucić szacie graficznej - książki Picoult mają ten sam styl, który idealnie do niej pasuje i od razu mogę rozpoznać, buszując wśród półek, które powieści to jej dzieła. Angielski tytuł tej książki to "Keeping Faith" (Zatrzymać Faith) który moim zdaniem zbyt dosłownie oddaje fabułę książki. Akcja powieści toczy się w jesieni, która obfita jest w cuda dlatego polski tytuł bardziej mi odpowiada.  



Jestem naprawdę oczarowana tą książką, która trzyma do końca w napięciu i bombarduje ilością emocji. Nie mogłam spać bo wciąż martwiłam się czy Mariah wywalczy prawo do opieki nad Faith. Niby taki prosty temat, przecież sprawy sądowe o przyznanie opieki nad dzieckiem odbywają się codziennie na całym świecie, ale dopiero po przeczytaniu "Jesieni Cudów" mogłam sobie uzmysłowić (po części) co znaczy być w takiej bezsilnej sytuacji, walczyć z osobą którą się kiedyś kochało i patrzeć na cierpienie własnego dziecka. Nie zabrakło również elementów humoru zawdzięczających przede wszystkim wspaniałej babci Faith, która sarkastycznie starała się rozjaśnić każdy dzień. 




Niesamowita powieść.
Urzekła mnie.


Źródło: antykwariat (21zł)
Strony: 525



czwartek, 5 września 2013

Wszyscy mają fejsa -mamy i my!!!







Długo Nam zajęło zrobienie fanpage`a?
Moim zdaniem zdecydowanie tak.
Zawsze było coś w stylu: "Dobra ,nie chcę mi się. Weź ty to zrób!"
Na szczęście dobra dusza Sandi wzięła się do roboty i oto jej dzieło ;)


Chcecie być na bieżąco z tym co się u Nas dzieje? 

Klikajcie: Lubię to!

"Podarunek" - Cecelia Ahern



W czasach kiedy pieniądze przysłoniły największe wartości ,ludzie najzwyczajniej nie wiedzą co powinno się dla nich najbardziej  liczyć. Czy warto stawiać karierę ponad szczęście i spełnienie w roli męża lub rodzica? Z takim dylematem zmaga się Lou Suffern - pracoholik ,a wręcz wyznawca pieniądza.

Książka przedstawia historię wspomnianego przeze mnie powyżej pana ,który pewnego dnia spotyka na ulicy intrygującego bezdomnego - Gabe`a. Jeszcze nie wie ,że to spotkanie odmieni jego życie na zawsze. Bowiem dostanie od niego najlepszy prezent jaki można sobie wyobrazić....cud!

Niezwykle wzruszająca i pouczająca opowieść o tym co należy dostrzegać w otaczającej nas rzeczywistości. Mimo pozornej prostoty sprawia ,że czytelnik mentalnie przystaje i zastanawia się nad tym jakie tak na prawdę jest jego życie. Przynajmniej tak było ze mną...

Może czytanie książki o tematyce wigilijnej we wrześniu może wydawać się komuś bardzo dziwne ,ale taka właśnie jestem. Lubię łamać zasady - ot co! Przekonałam się ,że nie trzeba widzieć śniegu za oknem ,żeby oczami wyobraźni przenieść się do wnętrza książki.

Historia opowiedziana jest tak jakby w dwóch rzeczywistościach. Losy głównego bohatera opowiada młodemu chłopakowi emerytowany policjant. Mężczyzna chce w ten sposób przestrzec młodocianego przed ścieżką życiową jaką mógłby podjąć w swoim dalszym życiu. 

Nie powiem ,że ten nastrój mnie nie uwiódł ,bo to by było kłamstwo ,ale mam jednak co do tego mieszane uczucia. Wszystko było takie przewidywalne... Sielankowe? Poniekąd. Lekturę tej książki nie wspominam z wielkim entuzjazmem ,jak było z innymi tytułami autorstwa Ahern. Niekwestionowanym zwycięzcą jest "P.S. Kocham Cię". Pierwsze książki są przeważnie tymi ,które cenię najbardziej.

Smutno mi ,że moje odczucia nie są jednoznaczne i w sumie trudno mi je sprecyzować w konkretnych zwrotach ,ale powiem Wam jedno: DALEJ BĘDĘ WYSZUKIWAŁA KOLEJNE KSIĄŻKI TEJ AUTORKI! Po co? Chociażby ,żeby udowodnić ,że nie jest słynna tylko za prawą wspomnianego już wielokrotnie tytułu.


Moja ocena: 3/6

wtorek, 3 września 2013

"Wybrani" - C.J. Daugherty

Akademia Cimmeria/ Night School #1

Elitarna szkoła. Dla wyjątkowych dzieciaków.

Wybrani - dlaczego są tacy unikalni? 

Co można powiedzieć o uczniach Akademii Cimmeria?   Wybrani? To za mało. Właściwie to do tej szkoły zostaje się przyjętym przez tradycję rodzinną. Twoi rodzice mają ważne stanowiska w rządzie? - jesteś w dobrym miejscu. Na pewno kiedyś też uczęszczali do tej placówki. 
Tutaj nikt nie trafia bez przyczyny

To co robi tam dziewczyna taka jak Allie? 

Nasza główna bohaterka ma zwyczajny dom, jest typową nastolatką i nigdy w życiu nie słyszała o tej szkole. Od kiedy zaginął jej brat, z rodzicami nie dogaduje się zbyt dobrze, a i ma też problemy z prawem. Jej image można określić jako buntowniczy. Okej, może to dobry materiał na poprawczak, ale Akademia z pewnością nim nie jest. Dlatego Allie nie rozumie dlaczego się tam znalazła. 

Szkoła robi na niej ogromne wrażenie, znajduje nawet nowych przyjaciół i wokół niej zaczęli kręcić się dwaj faceci, cóż, obaj przystojni. Jeden z początku jest tajemniczy, wręcz negatywnie do niej nastawiony, przez co ciągle przyciąga jej uwagę. A drugi jest zahipnotyzowany jej osobą, mówią, że jest pierwszą, która obdarowana została takim zainteresowaniem. Z początku wszystko wygląda niewinnie a szkoła jest cudowna, ale z czasem zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Po śmierci jednej z uczennic nic nie jest takie samo.. na wierzch wychodzą mroczne tajemnice kryjące się w murach tej szkoły

Allie jest taką bohaterką, którą z głębi serca lubię, mogłabym się w nią wcielić, jednak momentami mam wrażenie, że jej osobowość została źle wykreowana. Nie mam tutaj na myśli  że jest "pusta" czy coś w tym stylu, ale ma bardzo niestabilną osobowość. Rozumiem, że się zmienia, bo tak zazwyczaj jest, że postacie ewoluują. Jednakże Allie była rozciągana niczym plastelina, przystosowując się do sytuacji, a potem na powrót formowana w rulonik. Zbytnio mi się to nie podobało.

Myślałam, że będzie wplątany w całą akcję wątek paranormalny, ale jednak nie. Zabierając się za jej czytanie nie byłam świadoma o czym będzie, przynajmniej nie dokładnie, a jednak pozytywnie mnie zaskoczyła. O dziwo, tak jak zawsze najgorętsze odczucia wzbudzały we mnie wampiry i te inne, to na tę jedną noc zatraciłam się w Wybranych

Kwestia opisów jest sporna. Z jednej strony nie mam do czego się przyczepić, a z drugiej mam pewien niedosyt. Ale ogólne wrażenie jest bardzo dobre. Przeczytałam ją w jeden wieczór, kilka godzin, a czułam przy tym całą gamę przeróżnych emocji, i na prawdę świetnie mi się ją czytało. Z niecierpliwością czekam na drugą część! 

Liczba stron: 440



Akademia Cimmeria #2 - Dziedzictwo


Night School #3 - Fracture
niepolska okładka

poniedziałek, 2 września 2013

Wyniki zgadywanki ;) + kilka moich spontanicznych przemyśleń


Oto rozwiązanie konkursu!
Tym razem wszystkie głosy były jednomyślne. Dziewczyny spisały się na medal! 
Dzięki Wam udało Nam się zebrać 10 głosów. Może nie jest to jakaś powalająca ilość ,ale w sumie nie patrzyłam ile komentarzy było na innych blogach. Za każdy głosik dziękujemy i przyrzekamy niewolnicze oddanie do końca naszych dni... (Dobra ,to zabrzmiało trochę stalkersko)

Zawsze kiedy jest możliwość zaangażowania się w promocję książki poprzez konkurs ,blogsfera dzieli się na dwa konkurencyjne obozy. Jedni chcą brać w tym udział ,inni niekoniecznie. Nie mam zamiaru nikogo wytykać palcami ,ale znaleźli się też tacy ,którzy publicznie krytykowali to ,że tyle blogów brało udział w tej sympatycznej zabawie. Osobiście nie odczuwam za to do nikogo złości ,chociaż nie było to do końca zbyt uczciwe.

Chyba sami zauważyliście ,że nie ma u nas zbyt wielu zapowiedzi ,a jeżeli już to wklejone na samym dole notki. Wszystkie cztery wychodzimy z założenia ,że najważniejsze dla Nas jest przekazanie swoich odczuć po przeczytaniu danej książki. Spamowanie milionem zapowiedzi ,które równie dobrze można znaleźć na setkach portali ( lub wpisując po prostu nazwę książki w wyszukiwarkę Google) nie jest dla Nas atrakcyjne.
Co to za sztuka kliknąć kopiuj oraz wklej? Dla mnie osobiście żadna.

Blog to miejsce każdego z Nas!!
 Nikt nie ma prawa nakazywania nikomu co ma publikować u siebie!!!

W liście obserwowanych blogów można znaleźć u mnie dosłownie wszystko.
Blogi o książkach ,modowe.... Jest ich bez liku.
Każdy z nich jest inny i to jest w nich najpiękniejsze. Niektórzy z "książkowych" mają tony zapowiedzi i reklam ,inni nie mają ich wcale. Kiedy widzę coś co mnie nie interesuje ,po prostu nie klikam. Proste. Nie muszę pokazywać światu jakim jestem kozakiem ,ponieważ napiszę kilka potępiających słów o kimś innym ,kto zapewne nawet nie będzie miał do tego dostępu.

Po co te nerwy? Blogowanie miało być z założenia przyjemnością...

Nie wszystkie wydawnictwa są smutne;)
Czasami można brać udział w ciekawych inicjatywach taka jak powyższy konkurs.
Miło wspominam także akcję z białymi krukami jaka była w wakacje w wydawnictwie Papierowy Księżyc.


Jaka jest wasza opinia na ten temat??


Oddaję głos ludowi ;D
[Z Waszyngtonu mówiła do Was Agatha!]

piątek, 30 sierpnia 2013

Ciąg dalszy zgadywanki ;)




Wszyscy pewnie znają już zasady...
Ostatni raz prosimy o wsparcie i aktywność. Tylko w Was nadzieja!!!

czwartek, 29 sierpnia 2013

Jaki tytuł nosi książka ,której niedokończoną okładkę przedstawiamy?


Pamiętacie konkurs z "52 powodami ,dla których nienawidzę swojego ojca"?

Tym razem Fabryka Słów podesłała nam inną okładkę ogołoconą z tytułu i innych bajerów. 
Od tego momentu wszystko jest w Waszym rękach ,drodzy czytelnicy ;)

Wasze propozycje umieszczajcie ,proszę w komentarzach.

(Jutro zamieścimy ostatni post z większą ilością podpowiedzi).

środa, 28 sierpnia 2013

"Świadectwo prawdy" - Jodi Picoult


Sięgając po którąkolwiek z książek Jodi Picoult można być pewnym ,że  nie będzie się zawiedzionym (bez względu na wiek ,płeć ,religię czy status społeczny). Zawsze można spodziewać się tego samego: solidnie opowiedzianej historii rozdzierającej serce.

Przenieśmy się do Pensylwanii. To tutaj w oddalonej od cywilizacji wiosce zamieszkanej przez amiszów ,lokalna policja znajduje w stodole zwłoki noworodka. Nie byłoby w tym zdarzeniu nic szczególnego ,jeśli pominąć fakt ,iż dziecko nie zmarło śmiercią naturalną. Automatycznie podejrzaną o ten czyn staje się osiemnastoletnia córka gospodarzy - Katie Fisher. Od tego momentu życie dziewczyny diametralnie się zmienia. Jej sprawą zajmuje się Ellie Hathaway - prawniczka przechodząca kryzys sensu wykonywanej przez lata pracy. Przez niecodzienne wymogi zwolnienia za kaucją musi zamieszkać razem ze swoją klientką na farmie.

Co tak na prawdę stało się z noworodkiem?
Jak wygląda życie amiszów "od kuchni"?

Największym atutem książki jest moim zdaniem wątek religijny. Szczerze mówiąc ,nigdy za bardzo nie interesowałam się amiszami. Co prawda wiedziałam , że jest coś takiego , ale to tylko za sprawa filmu "Osada" i serialu na TLC. Pierwsze skojarzenie na ich temat miałam jedno: tchórze. Dlaczego? Zamykają się z dala od cywilizacji z obawy przed tym ,że nie daj Boże staną się pyszni i zacznie im zależeć tylko na pieniądzach. Z biegiem stron przekonałam się ,że to było bardzo krzywdzące twierdzenie. Duże wrażenie zrobiło na mnie poczucie wspólnoty i solidarności w chwilach zwątpienia oraz radości. Wbrew temu co myśli o nich społeczeństwo ,żyją w zgodzie ze swoimi przekonaniami. Jest takie znane porzekadło: Tylko krowa nie zmienia zdania. Otóż nie! Tylko stary amisz nie zmienia zdania...

Autorka książki doskonale odwzorowała zachowanie i zwyczaje tych prostych ludzi. To wręcz niebywałe ,żeby uczynić to w tak prosty ,przejrzysty i niewymuszony sposób. Do dzisiaj zadaję sobie pytanie : Jak to osiągnęła? Czy zamieszkała razem z nimi ,żeby obserwować ich na co dzień? W tym aspekcie mogę tylko spekulować...


Kolejny medal przyznałabym za portrety psychologiczne (inne niż dotychczas). Przeważnie narrator bardzo wiele razy się zmieniał i zdradzał dużo na temat wydarzeń w książce. Tym razem nie lada wyzwaniem były luki w pamięci Katie oraz wyrażenie wprost co dziewczyna czuje w danych momentach rozgrywającej się akcji.

Każdy młody człowiek myśli ,że wiele jeszcze go czeka w swoim życiu.
 Nie zdaje sobie sprawy ,że czasami jeden moment przesądza o jego przyszłości. 
Źle podjęte decyzje mogą ranić nie tylko ciebie ,ale tych których kochasz!!

Jodi Picoult w piękny sposób ukazała mało skomplikowane życie amiszów. Wykazała ,że Ci ludzie mimo wielu szerzących się na ich temat stereotypów ,potrafią być rozsądni ,pracowici i uczciwi. Rzadko kto potrafiłby przyznać się do winy ,kiedy tak na prawdę nie ma nic na sumieniu. Z drugiej strony na duże uznanie zasługuje zestawienie tego świata z współczesnością. Przeplatanie wątków prawniczych z rolniczymi to nie lada wyzwanie.

Największym szokiem było dla mnie zakończenie. To niemożliwe ,żebym nie domyśliła się tego co będzie na końcu powieści ,ale tym razem tak się stało.

"Świadectwo prawdy" to bardzo emocjonująca książka ,która na długo pozostanie w moim sercu.
Serdecznie ją polecam wszystkim wrażliwym czytelnikom.


Źródło: antykwariat (16zł)
Strony: 440
Moja ocena: 6/6